Jak Czesi robią biznes na turystyce

Robert Jamroz
Rychlebskie Stezki - nowa atrakcja dla miłośników ekstremalnej jazdy na rowerze górskim. Co drugi rowerzysta przyjechał tu z Polski. Czesi wybudowali ośrodek właściwie czynem społecznym.
Rychlebskie Stezki - nowa atrakcja dla miłośników ekstremalnej jazdy na rowerze górskim. Co drugi rowerzysta przyjechał tu z Polski. Czesi wybudowali ośrodek właściwie czynem społecznym. Robert Jamroz
Góry dała Czechom natura. Ale już sami znaleźli sposoby na ich atrakcyjne zagospodarowanie i ściągnięcie turystów. I tego możemy im zazdrościć.

- Przed rokiem odwiedziło nas około 10 tysięcy turystów na rowerach. Polacy stanowili około 20 procent. W tym roku jest was już znacznie więcej, średnio połowa - przyznaje Eva Tydlickova ze stowarzyszenia Rychlebskie Ścieżki we wsi Czarna Woda.

Rychlebskie Ścieżki to swoisty fenomen. Dwa lata temu w małej wiosce, kilkanaście kilometrów od Paczkowa, Otmuchowa czy Głuchołaz uruchomiono centrum rowerowej turystki górskiej. 40 kilometrów jazdy po górach, a co sezon dochodzą nowe odcinki specjalne. Grupa miłośników adrenalinowej jazdy na rowerach górskich MTB pod wodzą starosty Czarnej Wody skrzyknęła siły i zaczęła budować w górach trasy, tzw. singletracki, do jazdy w jednym kierunku.

Wszystko zaczyna się w centrum wsi przy parkingu, gdzie dodatkowo z firmy produkującej rowery górskie można wypożyczyć dobrze amortyzowany egzemplarz do testowania. Czesi z Rychlebów pokazali, że można za nieduże pieniądze zbudować coś nowego i przygotować profesjonalną promocję w kilku językach, w tym nagrodzony już film reklamowy.

- To nie są trasy dla niedzielnych turystów rowerowych - przyznaje Robert Jamróz z Charbielina, który na swoim rowerze objechał wielokrotnie całe Jeseniki. - To także odcinki ekstremalnie trudne, z jazdą między drzewami, wzdłuż potoków, przez kamienne rumowiska, zboczem starego kamieniołomu, po kładkach wiszących nad kilkumetrową przepaścią. Widziałem ludzi, którzy zsiadali z rowerów i prowadzili je pieszo. Ale jedzie się naprawdę ciekawie.

Bitwy, kopalnie i czeskie piwo

Sieć tras dla rowerzystów w województwie ołomunie-ckim jest imponująco duża. W dużych miastach są to bezpieczne, wydzielone drogi. W górach często rowerzyści wykorzystują poniemieckie utwardzane drogi w dolinach albo stare asfaltówki pnące się wysoko na stoki. Wypoczynek na rowerach jest tu bardzo popularny.

- Każdy znajdzie tu coś dla siebie - komentuje Robert Jamróz. - Do tego ścieżki są świetne oznakowanie w terenie, dobrze opisane w materiałach promocyjnych. W pociągach rowerzyści korzystają ze specjalnych przedziałów, gdzie mogą ustawiać rowery na stojakach. Latem po całym regionie kursuje kilka cyklobusów, autobusów do miejscowości turystycznych, które ciągną specjalne przyczepy na rowery.

Turystyczne miejscowości eksponują swoje wyjątkowe atuty. Miasteczko Kraliky pod Śnieżnikiem znane jest dzięki czeskiej "Linii Maginota". Przed II wojną światową był to najbardziej ufortyfikowany obszar w całej Republice i jeden z najlepiej bronionych terenów w Europie. W latach 1935-1938, szykując się do napaści Niemiec, czechosłowackie władze wybudowały tu 3 twierdze artyleryjskie, 56 ciężkich bunkrów i 185 lekkich schronów, połączonych systemem podziemnych korytarzy.

Od niedawna można z przewodnikiem zwiedzać kilometry betonowych podziemi twierdzy Hurka i Bouda, oglądać uzbrojenie, przede wszystkim potężne działa. W samym mieście Kraliky otwarto muzeum wojskowe, gromadzące dawny i współczesny sprzęt wojenny. Największą atrakcją są jednak rekonstruowane bitwy, odbywające się w Kralikach zawsze pod koniec sierpnia.

- Wspaniałe widowisko. Kilkanaście tysięcy gości i nawet 2 tysiące żołnierzy - rekonstruktorów - opowiada Franciszek Dendewicz z Szybowic, który od 6 lat regularnie jeździ na bitwę do Kralików. - Bitwie towarzyszą wystawy, pokazy, kiermasze sprzętu z demobilu. Można sobie kupić nawet autentyczny karabin, oczywiście odpowiednio unieszkodliwiony. Dzięki współpracy z czeskim Ministerstwem Wojny nad "polem walki" przelatują eskadry współczesnych myśliwców i helikopterów.

Przygraniczne Zlate Hory postawiły na prezentację dawnego górnictwa złota, które wydobywano w tej okolicy od średniowiecza. W plebiscycie na Cuda Kraju Ołomunieckiego trzecie miejsce zajęły miejscowe Złotorudne Młyny, gdzie zrekonstruowano średniowieczny młyn do kruszenia rudy zawierającej złoto. W okolicy przybywa pieszych szlaków, pokazujących dawne sztolnie, szyby, gigantyczne zapadliska.

W Hanuszowicach na zwiedzających otworzył się miejscowy browar Holba, przy którym powstało muzeum browarnictwa. Niepasteryzowanego i niefiltrowanego piwa w minibrowarze można się też napić w Jeseniku. Wszystkie stacje narciarskie latem uruchamiają przewozy kolejkami, proponując zjazd na specjalnie dostosowanych rowerach. Konkurs na Cuda Kraju wygrała elektrownia szczytowo- pompowa Dlouha Strane pod Pradziadem. Okazuje się, że zwiedzanie elektrowni wraz z efektownymi podziemiami i oglądaniem turbin wodnych może być bardzo pasjonujące.

Poważna gałąź gospodarki

Według danych czeskiego urzędu statystycznego, w ubiegłym roku w Jesenikach udało się odwrócić tendencję spadkową i po raz pierwszy zanotowano wzrost liczby turystów o ponad 2 procent. Ogółem zarejestrowano przyjazd 386 tysięcy gości, z czego około 25 procent to cudzoziemcy. Polacy stanowią połowę obcokrajowców korzystających z noclegów. W jaskiniach "Na Pomezi" przed rokiem było 6 tysięcy gości z naszego kraju, około 15 procent wszystkich zwiedzających.

- Wystarczy zapowiedzieć telefonicznie czy mailowo przyjazd grupy z Polski i zapewniamy przewodnika władającego waszym językiem - zapewnia Martin Kubalek, dyrektor obiektu.
Druga z jaskiń pogranicza Na Spicaku w ubiegłym roku przyjęła 2 tysiące polskich turystów, co też stanowi około 15 procent gości.

- Polacy bez problemu dogadają się w naszych restauracjach - mówi Marcel Sos z Centrum Informacji Turystycznej w Jeseniku. - W naszym centrum mamy do dyspozycji bardzo dużo wydawnictw promocyjnych, map w waszym języku. U nas także można uzyskać pełną informację po polsku.

- Czesi coraz częściej przygotowują swoje materiały promocyjne po polsku, umieszczają informacje w naszym języku, a czescy przewodnicy mówią w naszym języku - mówi Paweł Szymkowicz, przewodnik po Pradze, organizator wyjazdów turystycznych do Czech. - Nigdy nie spotkałem się z tym, żeby polscy turyści byli traktowali inaczej, gorzej niż turyści z Niemiec czy Austrii. Płacimy przecież takimi samymi pieniędzmi.

Każdy gość wydaje średnio pół tysiąca koron (80 zł) dziennie. Turystyka stała się więc poważną branżą gospodarki, która obficie czerpie z unijnych dofinansowań.
- Tylko z Regionalnego Programu operacyjnego przedsiębiorcy turystyczni z powiatu jesenickiego i szumperskiego dostali 150 mln koron (około 23 mln zł) - mówi Renata Skrobalova, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego w Ołomuńcu.

Budowę nowego ośrodka turystycznego Kouty dofinansowano kwotą 100 mln koron (około 16 mln zł). Kolej krzesełkowa z Ramzowej na Szerak dostała 14,5 miliona koron, 30 milionami dofinansowano rozbudowę sanatorium Pressnitza, a 20 milionami sanatorium w Velkich Losinach. Miliony koron dotacji otrzymują też właściciele hoteli i pensjonatów Holiday w Horni Lipovej, Helios w Lipovych Laznach, Praded w Zlatych Horach, U Petra w Jeseniku. Unia finansuje atrakcje ściągające turystów. Budowane pole golfowe w Velkich Lisinach dostało 60 mln koron (ok. 10 mln zł) dotacji.

- Czesi faktycznie są bardziej zainteresowani rozwojem turystyki na swoich terenach górskich niż my na Opolszczyźnie, ale takie są uwarunkowania geograficzne - przyznaje Radosław Roszkowski, prezes zarządu Euroregionu Pradziad.

Zdaniem Martina Plachy ze Związku Uzdrowisk Republiki Czeskiej, problemem niedługo nie będzie brak pieniędzy na inwestycje w turystyce, ale brak wykwalifikowanej kadry ludzkiej.

- Za parę lat będziemy mieć perfekcyjną infrastrukturę turystyczną, ale nie będzie miał kto gotować. Nie brakuje nam menedżerów, ale kucharzy i kelnerek - uważa Placha.

- Musimy jeszcze lepiej współpracować ze sobą, żeby zatrzymać gości na dłuższy pobyt, przygotować wspólny marketing i promocję - uważa Jan Zavesitsky, prezes Stowarzyszenia Ruchu Turystycznego w Jesenikach, które grupuje około 80 samorządów i firm turystycznych.

W ubiegłym roku stowarzyszenie zorganizowało trwający całe lato festiwal "Smak Jeseników". 25 restauracji serwowało potrawy przygotowane według dawnej, tradycyjnej receptury, zapomniane lokalne specjalności. Na koniec wydano książkę kucharską z przepisami jesenickiej kuchni, zorganizowano kursy gotowania dla profesjonalnych kucharzy, warsztaty nowych trendów w gastronomii.

Dla Polaków coraz drożej

Na rozwoju jesenickich pensjonatów czy restauracji korzystają także polskie firmy. Czescy restauratorzy zaopatrują się w naszych sklepach, od naszych straganiarzy sprowadzają dostawy świeżych warzyw. Wyposażenie do pensjonatów robią polscy producenci mebli.
Większe kłopoty ze ściągnięciem polskich kuracjuszy mają natomiast czeskie uzdrowiska. Najczęściej przyjeżdżają tam mieszkańcy pogranicza na kilka godzin, żeby skorzystać z basenu, z zabiegów leczniczych czy spa, a potem wrócić do siebie.
- W ubiegłym roku odwiedziło nas tylko 150 gości z waszego kraju, spędzając u nas średnio cztery noce - mówi Stanislava Kopecka z uzdrowiska Velke Losiny koło Szumperka. - Dużo więcej gości przyjeżdża na nasz otwarty basen geotermalny.
- W latach 2008-2010 średnio przyjeżdżało do nas w ciągu roku na pobyty lecznicze czy rekreacyjne około 700 gości z Polski. W roku ubiegłym już tylko 400. W tym jest jeszcze mniej - opowiada Danuta Riedlova z uzdrowiska Karlova Studanka. - Promujemy się na wszystkich targach i spotkaniach w Opolu, Wrocławiu, Zielonej Górze, Łodzi czy Krakowie.
Dla turysty z Polski największym problemem pozostaje tylko rosnący kurs korony, która znacznie lepiej od złotówki przechodzi czas kryzysu. A to oznacza, że nawet jeśli w cennikach nic się nie zmienia, dla nas robi się coraz drożej. z

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska