Jesteśmy dla nich powietrzem

Fot. Michał Lewandowski
- Straciliśmy 600 złotych kaucji i 4 tysiące wydane na remont, a teraz główny najemca i gmina mówią, że mamy się wynosić - żalą się Agnieszka i Tomasz Marciochowie.
- Straciliśmy 600 złotych kaucji i 4 tysiące wydane na remont, a teraz główny najemca i gmina mówią, że mamy się wynosić - żalą się Agnieszka i Tomasz Marciochowie. Fot. Michał Lewandowski
Podnajem mieszkania komunalnego bez zgody właściciela, czyli gminy, jest nielegalny i może doprowadzić nawet do utraty lokalu.

Tomasz i Agnieszka Marciochowie mieszkali z dwójką dzieci (trzecie urodzi się w grudniu) u rodziców w Szonowie, koło Głogówka: - W trzech pomieszczeniach było nas łącznie osiem osób - mówi pani Agnieszka. - Dlatego szukaliśmy czegoś do wynajęcia.
Marciochowie w czerwcu tego roku wprowadzili się do dwupokojowego mieszkania na pierwszym piętrze kamienicy przy ulicy Zamkowej w Głogówku.

Podnajęli je od przebywającej w Niemczech Jolanty G. Zgodnie ze spisaną 25 maja umową wpłacili 600 złotych kaucji, mieli pokrywać czynsz i opłaty za media oraz płacić 100 złotych odstępnego.
- Zrobiliśmy też remont, wkładając w niego ponad 4 tysiące złotych, czyli całe nasze oszczędności - mówi Agnieszka Marcioch.
- Jednak już pod koniec lipca pani G. poinformowała nas telefonicznie, że mamy się wynosić, bo nie potrafimy współżyć z sąsiadami i zalegamy z czynszem - opowiada Tomasz Marcioch. - Tymczasem wpłaciliśmy czynsz za czerwiec i lipiec, a za sierpień w Zakładzie Mienia Komunalnego nie chcieli od nas przyjąć pieniędzy. Urzędniczka powiedziała nam, że nasza umowa podnajmu była nielegalna, a my jesteśmy dla nich w tym domu jedynie powietrzem.

Według prawa urzędniczka miała rację. Mieszkanie nie stanowi własności Jolanty G., tylko jest lokalem komunalnym, a lokator na jego podnajem musi uzyskać zgodę, której pani G. nie miała.
- Na początku września poszłam do wiceburmistrza Józefa Skiby i opowiedziałam mu o tej sprawie - wspomina Agnieszka Marcioch. - Był zbulwersowany i sam zasugerował, żebyśmy starali się o przydział tego mieszkania.
Józef Skiba: - Nie mówiłem niczego podobnego. Tłumaczyłem, że nie mają prawa do tego lokalu. Zawnioskowałem też do Zakładu Mienia Komunalnego, żeby odebrał mieszkanie komunalne Jolancie G., ponieważ ta wykorzystuje je niezgodnie z przeznaczeniem.
16 września Jolanta G. wręczyła Marciochom pisemne wypowiedzenie, ponieważ jej zdaniem nie wywiązywali się z warunków umowy i nie potrafili zgodnie żyć z sąsiadami. Na koniec Jolanta G. zaznacza, że "wynajem był nielegalny, bez zgody właściciela". Ustnie miała im też oświadczyć, że o kaucji mogą zapomnieć.
Dwa dni wcześniej kilku sąsiadów z tej samej kamienicy napisało do Urzędu Miejskiego w Głogówku pismo, w którym proszą, by Marciochów zostawić w podnajmowanym mieszkaniu.

- Tylko jeden z siedmiu lokatorów jest im nieprzychylny - twierdzi Zbigniew Kisiński, sąsiad z parteru. - Oni są już trzecią rodziną, której G. podnajmuje lokal i których później chce się pozbyć. A jako jedyni coś w tym mieszkaniu zrobili.
25 września urząd miejski poinformował Marciochów, że komisja mieszkaniowa negatywnie zaopiniowała ich wniosek o przydział zajmowanego mieszkania.
- Burmistrz Skiba powiedział, że musimy się wyprowadzić, ale dadzą nam lokal zastępczy, zaadaptowany ze strychu, z ubikacją na parterze - mówi Tomasz Marcioch. - Proponował też mieszkanie w Biedrzychowicach, za 500 złotych. To dla nas za drogo.
Józef Skiba: - Gdyby pan Tomasz podjął pracę i zamieszkał legalnie, mógłby otrzymać dodatek mieszkaniowy do 60 procent czynszu. We wtorek była u mnie jego żona i zaproponowałem im lokal zastępczy w Kazimierzu. Wiem, że pani G. założyła im w sądzie sprawę o eksmisję. Zakład Mienia Komunalnego wypowiedział z kolei umowę najmu Jolancie G., ale ona odwołała się od tej decyzji.

14 października w mieszkaniu zajmowanym przez Marciochów odcięto gaz i prąd.
- Dwa dni siedzieli po ciemku i nie mieli ciepłego jedzenia - mówi Zbigniew Kisiński. - Burmistrz po naszych interwencjach zgodził się na podłączenie gazu, a prąd biorą ode mnie przedłużaczem. Trzeba ludziom pomóc. W Głogówku jest problem z mieszkaniami, ale dużo lokali stoi jednak pustych, bo ludzie powyjeżdżali do Niemiec.
Józef Skiba: - W tych czasach sporo osób jeździ na Zachód do pracy, ale nie możemy wyrokować, czy na stałe, czy tylko czasowo. Dopóki płacą czynsz i mają umeblowane mieszkania, nie możemy im ich odebrać. Jest to możliwe w wyjątkowych wypadkach - w zeszłym roku na podstawie wywiadów środowiskowych odzyskaliśmy zaledwie kilka lokali. Państwu Marciochom przydzielimy mieszkanie socjalne w ciągu dwóch tygodni. Chyba że pan Tomasz podejmie pracę i będzie mógł się starać o lokal nieco droższy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska