Komu świeci słońce. Duże zyski biur turystycznych

morguefile
Biura podróży są w tej chwili lepiej weryfikowane pod względem finansowym niż rok temu.
Biura podróży są w tej chwili lepiej weryfikowane pod względem finansowym niż rok temu. morguefile
Właściciele biur turystycznych otwierają właśnie szampany: wpływy ze sprzedaży oferty wiosenno-letniej przyniosły zyski, pierwsze szacunki mówią, że przekroczą nawet 80 mln zł. I to mimo kryzysu i stanu wyjątkowego w Egipcie.

To odmiana po kryzysowych sezonach 2011 i 2012. O tym, że passa się odmieniła, świadczy też fakt, że przybywa firm turystycznych, nie ma zaś kolejnej serii bankructw:
- W centralnym rejestrze biur jest coraz więcej - mówi Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki. - Zanotowaliśmy jeden upadek. Przypomnę, że w ubiegłym roku zbankrutowało aż 15 biur.

Biura podróży są w tej chwili lepiej weryfikowane pod względem finansowym niż rok temu. Ministerstwo Finansów po ubiegłorocznej serii plajt w turystyce zmieniło przepisy, podnosząc minimalne kwoty gwarancyjne dla biur.

Wcześniej wysokość gwarancji zależała od dochodu z poprzedniego roku. Dochodziło więc do sytuacji, kiedy biuro, które w poprzednim sezonie dopiero co powstało i obsłużyło stosunkowo niewielką liczbę turystów, w kolejnym sezonie rzucało się na głęboką wodę.

- Ale w ślad za licznymi i dalekimi wojażami, także samolotowymi, nie szły odpowiednio wysokie gwarancje ubezpieczeniowe, bo były kalkulowane na podstawie ubiegłorocznej działalności - mówi Niewiadomski.

Obecnie biura muszą wyłożyć sumę uzależnioną od skali bieżącej działalności, np. bierze się pod uwagę, czy wykupują loty czarterowe, lub jak wysokich dochodów spodziewa się firma. W niektórych przypadkach podwyżka była więc znaczna. Rok temu minimalna gwarancja sięgała 67 tys. euro. Dziś to 250 tys. euro.

Egipski fenomen

Stan wyjątkowy w Egipcie nie zaszkodził kondycji największych polskich touroperatorów. - To z pozoru paradoksalne, ale sytuacja obróciła się na korzyść - mówi Piotr Henicz, wiceprezes opolskiej Itaki, jednego z największych biur na polskim rynku. - Mieliśmy bowiem w ofercie wiele innych kierunków. Kiedy więc zainteresowanie Egiptem spadło do minimum, oferowaliśmy turystom zastępczo na przykład Wyspy Kanaryjskie czy też Grecję i Turcję, gdzie występowały najmniejsze różnice w cenie.

Te wyjazdy proponowano też klientom innych biur, którzy nie potrafili znaleźć nic interesującego w zamian za wakacje w kraju faraonów.

- Wycofanie się z Egiptu przyniosło nam ostatecznie większe zyski ze sprzedaży innych kierunków. Zyski te były większe niż spodziewane ze sprzedaży wakacji w Egipcie. - wyjaśnia Henicz.

- Wielcy operatorzy mogli też łatwiej dojść do porozumienia z liniami lotniczymi w sprawie czarterów pierwotnie wykupionych do Egiptu - mówi Niewiadomski. - I tam, gdzie było to możliwe, wymienić te czartery na inne, w bardziej bezpiecznych kierunkach. To też wpłynęło na zmniejszenie strat.

W tym roku szczęście w nieszczęściu polegało też na tym, że szczyt kryzysu egipskiego wystąpił praktycznie pod koniec sezonu turystycznego.

Rynek dla mocnych

Egipskie załamanie w branży ponownie pokazało, że turystyka to teraz rynek dla dużych graczy, jak Itaka, TUI lub Rainbow Tours. Takim biurom świeci słońce.

- Rok 2012 był ciężki; kto nie miał kapitału, aby utrzymać się na rynku mimo strat czy minimalnych zysków, ten przepadł - Piotr Henicz z Itaki przypomina ubiegłoroczne lawinowe bankructwa.

Itaka w 2012 roku miała o 11 procent większe obroty niż rok wcześniej, ale zysk netto na poziomie "zaledwie" 1,37 mln złotych, podczas gdy w 2011 roku zysk netto wynosił 27 mln zł. To obrazuje, jak trudno było przetrwać sezon 2012. Zysków nie można przejadać, należy je inwestować: w nowe kierunki, oferty czy też przeznaczać na... pokrycie ewentualnych strat w kolejnych sezonach.

Bo branża jest trudna i nigdy nie można do końca przewidzieć wyniku finansowego w danym sezonie. Z jednej strony rentowność z działalności turystycznej wynosi około 2%, a więc jest dość niska, na granicy opłacalności. Jednocześnie to biznes nieprzewidywalny i ryzykowny, nie tylko z uwagi na to, że wiele światowych regionów turystycznych okazuje się ostatnio wojennymi punktami zapalnymi. Najlepsze plany może także pokrzyżować każda klęska żywiołowa, np. wybuch wulkanu.

- Największym kłopotem dla robienia turystyki w Polsce jest jednak niestabilność złotówki i cen paliwa lotniczego - mówi Niewiadomski.

Oba czynniki zadziałały właśnie w 2012 roku, kiedy to ceny paliwa rosły nawet o 18%. Tymczasem wiele biur, walcząc o klienta, sprzedaje coraz częściej ofertę z gwarancją niezmienności ceny, nie mogło więc przerzucić kosztów podwyżki cen paliwa na turystę.

- Z naszych analiz rynkowych wynika zresztą, że nawet podnoszenie cen ofert na skutek podwyżki cen paliw nie wpłynęłoby na zmniejszenie strat. Po prostu klienci rezygnowaliby z zakupionych wakacji. Przeciętny Kowalski nie jest w stanie w tej chwili ponieść wyższych kosztów wyjazdu na wakacje, szczególnie jeśli wyjeżdża z całą rodziną. Cenę trzeba dostosowywać do rynku. Od listopada do wiosny sprzedajemy około 25% letniej oferty. Potem jest cisza, a w sezonie wciąż sporo klientów czeka na obniżki, kupują "lasty" na 2-3 tygodnie przed wyjazdem. To pokazuje, że Polacy chcą podróżować, ale wciąż liczą każdą złotówkę wydaną na wakacje - mówi Henicz.

W sezonie lato 2013 zarówno kursy walut, jak i ceny paliwa lotniczego były stabilne, co pozwala biurom na osiągnięcie milionowych zysków. W tym roku Itaka obsłuży do października 0,5 mln turystów, ponad 10% więcej niż rok temu. - Ale nie oznacza to wcale, że przybywa aż tylu nowych klientów. Wracają dawni, niektórzy wykupują więcej niż jedną ofertę w ciągu półrocza - twierdzi wiceprezes Itaki.

Wiadomo już jednak, że tegoroczny zysk opolskiego biura zbliży się do poziomu 30 mln złotych.

Co z tym Egiptem

- O dobrym sezonie dla polskich biur podróży świadczą też liczby przedłużanych gwarancji ubezpieczeniowych, co jest równoznaczne z liczbą zarejestrowanych biur. Rok temu było ich około 3300, w tym roku jest 3600.

Tylko jedno biuro zdecydowało się w sezonie zimowym zawiesić działalność, czyli nie wykupiło na ten czas gwarancji - mówi Paweł Niewiadomski, prezes Polskiej Izby Turystyki. - Biuro to specjalizowało się w organizowaniu wyjazdów do Tunezji i Egiptu, więc zawieszenie działalności wydaje się logicznym posunięciem i nie jest to równoznaczne z upadkiem. W sezonie letnim zapewne powrócą, o ile sytuacja w Egipcie na to pozwoli.

W tej chwili biura podróży stoją przed dylematem, jak skroić ofertę na wakacje 2014: z udziałem czy bez udziału Egiptu. Kraj ten był bowiem dotychczas samograjem turystycznym - dobre hotele i pewna pogoda za stosunkowo niską cenę. Ale to też tykająca bomba - gdyby w tym roku do kryzysu w Egipcie doszło na początku sezonu turystycznego, sytuacja finansowa biur mogłaby być o wiele gorsza.

- Jedno jest pewne: uspokojenie sytuacji jest w interesie samych Egipcjan - mówi Niewiadomski.

Do niedawna branża turystyczna w tym kraju przynosiła aż 11 proc. PKB i gwarantowała prawie 20 proc. zagranicznych przychodów walutowych. W ubiegłym roku do egipskiego budżetu z tytułu wpływów z turystyki wpadło 10 mld dolarów.

Rok 2013 rozpoczął się optymistycznie dla branży. Po "arabskiej wiośnie" i załamaniu z 2011 r. turyści nabrali znów zaufania do turystycznej oferty znad Nilu. W pierwszym kwartale liczba podróżnych odwiedzających Egipt wzrosła niemal o 12 procent w porównaniu z rokiem poprzednim, a analitycy prognozowali, że w 2014 r. nastąpi pełne odbudowanie się sektora turystyki.

Tymczasem wydarzenia z sierpnia 2013 roku mogą sprawić, że prognozy te są już nieaktualne. Z końcem wakacji bowiem liczba turystów odwiedzających Egipt spadła o niemal 50%.

Niewykluczone, że Egipt podzieli w przyszłym roku los Tunezji, w której branża turystyczna wolno podnosi się z finansowego dołka po Arabskiej Wiośnie. - Powoli odbudowujemy ten kierunek, ale o skali spadku zainteresowania nim niech świadczy fakt, że szacuje się, iż w Tunezji wpływy z turystyki spadły nawet o 70% - mówi Piotr Henicz.

Obecnie biura podróży zaczynają sprzedaż oferty zimowej, kończą negocjacje związane z organizacją wakacji 2014. I liczą, że powtórzą sukces z kończącego się właśnie sezonu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska