Kukiz: Tusk ma odwagę przyznać się do porażki

Archiwum
Muzyk zadawał w sobotę pytania premierowi.
Muzyk zadawał w sobotę pytania premierowi. Archiwum
Paweł Kukiz o wrażeniach z sobotniej rozmowy z premierem w TVN 24

Czy premier podczas debaty w "Drugim śniadaniu mistrzów" przekonał pana do swoich racji?
- Na kandydata Platformy zagłosuję zapewne dopiero wtedy, gdy ta partia uchwali jednomandatową ordynację wyborczą do Sejmu. Spełnienie tego warunku jest moim zdaniem kluczowe dla poprawy jakości polskiego życia politycznego. Ale nie zmienia to faktu, że wyszedłem z tego spotkania usatysfakcjonowany, ponieważ nie było w nim typowej dla polityków ściemy ani zagrań nie fair ze strony premiera. Spotkałem się wprawdzie z opiniami, że przyznanie się Donalda Tuska do winy w kwestii wzrostu liczby urzędników o 80 tysięcy było tylko zagraniem…

- A jest pan pewien, że nie było?
- Nie wykluczam, że było, zmierzam jednak do czegoś innego: żaden z poprzednich premierów otwarcie do tak dużych porażek się nie przyznawał. A to jest duża porażka, bo nie chodzi o niespełnienie jednej z obietnic wyborczych, tylko o konsekwencje, jakie wynikają z faktu przerostu urzędników. Nie mówię tu tylko o tym, ile kosztuje ich utrzymanie, ponieważ nie takie kwoty są marnotrawione w różnych dziedzinach. Cały problem polega na tym, że urzędnicy, aby uzasadnić rację swego bytu - a w ogromnej części są niepotrzebni - sporządzają mnóstwo przepisów: rozporządzeń, nakazów czy poleceń, którymi spowalniają rozwój Polski, powodując ogromne, niepowetowane straty w gospodarce, ale i w sferze zdrowia psychicznego obywateli, którzy muszą się z tą biurokratyczną machiną borykać. I premier otwarcie przyznał, że z tą urzędniczą masą przegrał, a to w naszej polityce praktycznie się nie zdarza.

- Dlaczego tak zdecydowanie obstaje pan przy jednomandatowych okręgach wyborczych?
- Gdyby ta obietnica została przez Platformę zrealizowana w odniesieniu do wyborów sejmowych, nie mielibyśmy w Polsce tak fatalnej atmosfery politycznej. Nie bez powodu stwierdziłem w programie - oczywiście na zasadzie skrótu myślowego i bardzo symbolicznie - że od komuny różnimy się tym, iż kiedyś mieliśmy jedną siłę przewodnią, natomiast teraz mamy pięć PZPR-ów z pięcioma wodzami. Na dodatek jako społeczeństwo daliśmy się im wkręcić w grę, która do niczego nie prowadzi, ale jest wspaniałym wytłumaczeniem dla polityków, dlaczego jest jak jest. Trochę na zasadzie naszych piłkarzy, którzy powiedzieli po ostatnim meczu z Litwą, że wprawdzie przegrali, ale trawa była zła…

- To wyjątkowe "Drugie śniadanie mistrzów" pokazało, że premier wcale nie stracił świeżości i umiejętności rozmowy z ludźmi o ludzkich sprawach. Zgadza się pan?
- Donald Tusk to jest poza wszystkim sympatyczny człowiek. Podobnie jak wiele innych osób mam do niego wiele osobistej sympatii. Gdybym miał przeświadczenie, że z nim nie ma już o czym rozmawiać i nie warto słuchać jego argumentów, w ogóle nie poszedłbym na to spotkanie. Poszedłem i wyszedłem zadowolony, że się odbyło i że udało się poruszyć tak wiele ważnych polskich spraw w atmosferze zupełnie innej od jałowych przepychanek, jakie znamy z Sejmu i programów publicystycznych.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska