Leszek Korzeniowski, opolski lider PO, jest nie do ruszenia

fot. Daniel Polak
Leszek Korzeniowski umocnił swoją władzę w opolskiej PO i długo może spać spokojnie.
Leszek Korzeniowski umocnił swoją władzę w opolskiej PO i długo może spać spokojnie. fot. Daniel Polak
Nie powiodła się próba pałacowego przewrotu w opolskiej PO, za którym stała grupa związana z posłem Robertem Węgrzynem z Kędzierzyna-Koźla.

Podczas ostatniego posiedzenia zarządu partii Korzeniowski powiedział, że wie o montowanej przeciwko niemu intrydze wewnątrz partii.

- Wciąż dochodziły do mnie informacje, że jest grupa niezadowolonych z mojej działalności jako przewodniczącego - mówi poseł. - Uznałem, że powinienem zapytać zarząd, czy to opinia większości. Niemal wszyscy powiedzieli, że nie.

Korzeniowski ogłosił zatem, że nie rezygnuje z przewodniczenia partii. Kilkanaście godzin później sekretarz generalny PO, wicepremier Grzegorz Schetyna zadzwonił do niego i zapewnił, że jego pozycja jest niepodważalna, a rozpuszczane plotki, jakoby on sam wspierał rewoltę w opolskiej PO - nieprawdziwe.

- To już bodaj trzecia próba sił, którą scharakteryzować można tak: Opole jest urażone faktem, że liderem PO jest człowiek z terenu, konkretnie z Praszki
- tłumaczy jeden liderów Platformy w regionie. - Poza tym Korzeniowski jest człowiekiem niezależnym materialnie, o czym sami piszecie w tekstach o zeznaniach majątkowych posłów. Czyli trudno wywrzeć na niego skuteczny nacisk. To mu daje możliwość mówienia "nie" rozmaitym grupom nacisku wewnątrz partii, więc wzbudza niechęć.
Nieoficjalnie w partii mówi się, że następcą Korzeniowskiego miałby być poseł Robert Węgrzyn z Kędzierzyna-Koźla. Wprawdzie też spoza Opola, ale za to ponoć bardziej układny wobec wewnątrzpartyjnych koterii. Tuż po zebraniu zarządu, podczas którego Korzeniowski nieomal poprosił o wotum zaufania (dostał je w 99 proc.), poseł Węgrzyn złożył rezygnację z członkostwa w zarządzie opolskiej PO.

Robert Węgrzyn: - Zero komentarza. Proszę wybaczyć. Sprawy wewnątrzpartyjne to jak sprawy rodzinne...

- Sprawy rodzinne należą do sfery intymnej. Ale partia, zwłaszcza rządząca, to sfera publiczna - zauważamy.

- Zero komentarza - powtórzył poseł Węgrzyn.

- Gdy nie wiadomo, co chodzi, chodzi na pewno o pieniądze - komentuje zastrzegający anonimowość jeden z liderów opolskiej PO. - Jak się ma w garści przewodniczącego rządzącej partii, zawsze łatwiej upchnąć w jakichś radach nadzorczych swoich ludzi albo mieć wpływ na ustalanie list wyborczych w najbliższych wyborach samorządowych. A wiadomo przecież, że wyborcy nie głosują na ludzi, ale na partie, przynajmniej dopóki ordynacja jest, jaka jest.
Edward Gondecki, sekretarz opolskiej PO: - Przewodniczący zadał konkretne pytanie, czyli o sens swojego przywództwa, dostał jednoznaczną odpowiedź, że nie ma zastrzeżeń, dlatego sprawa jest zamknięta. Próba wewnętrznego zamachu przeszła już do historii.

Za kilkanaście dni właśnie w Kędzierzynie-Koźlu odbędzie się jednak posiedzenie Rady Regionalnej PO. To miasto jest matecznikiem posła Węgrzyna i w PO nikt nie ma wątpliwości, że wybór miejsca nie jest przypadkowy. Tam właśnie poseł-buntownik Węgrzyn ma ponieść spektakularną klęskę z ręki obecnego przewodniczącego - posła Korzeniowskiego.

- Pozycja "Korzenia" jest silna, bo nie widać jego następcy - komentuje polityk opolskiej PO. - Kilka lat temu mógłby to być Janusz Kowalski, charyzmatyczny radny Opola, wspierany przez Danutę Jazłowiecką i posła Tadeusza Jarmuziewicza. Dziś na liście ewentualnych kandydatów jest plaża.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska