Miłosz dzielnie walczy o każdydzień życia

Tomasz Kapica
Tomasz Kapica
Miłosz w otoczeniu uczestników spływu.
Miłosz w otoczeniu uczestników spływu. Archiwum UM Koźle
Kiedyś na koncertach dla Miłosza Klimczaka grali Liroy, Majka Jeżowska i Just 5. Teraz pomagają mu setki, jeśli nie tysiące mieszkańców Kędzierzyna-Koźla.

Na festynie charytatywnym w pewnym momencie ze stołu zniknęła puszka, do której zbierano datki. Była tak na oko do połowy wypełniona. Głównie banknotami. - Trudno było nam uwierzyć w to, że ktoś ją ukradł, bo to przecież festyn charytatywny. Ale wiele na to wskazywało, przez przypadek nikt by puszki nie zabrał - opowiada Bartłomiej Łyskaniuk, jeden ze współorganizatorów festynu. Kiedy wszyscy już się pogodzili ze stratą puszki i zebranych do niej datków, do organizatorów podeszła nieznajoma kobieta. - Proszę, oddaję. Dozbieraliśmy ją do końca, już jest pełna - odpowiedziała ku zdumieniu organizatorów.

Bo tego dnia Miłoszowi wszyscy chcieli pomagać. I ksiądz proboszcz z parafii św. Ducha i św. Jadwigi Śląskiej, który pozwolił na całą niedzielę zająć plac przy kościele. Nie zważając na to, że odgłosy festynowych atrakcji trochę będą zagłuszać kazania podczas niedzielnych mszy. I artyści z klubu Kameleon, którzy załatwili nagłośnienie. I ośrodek kultury, który dał scenę, ławki i stoły. I mażoretki, i orkiestra, zespoły i dziesiątki innych ludzi, którzy poświęcili swój czas, żeby pomóc choremu na zanik mięśni mieszkańcowi Starego Koźla. Do puszek wrzucono łącznie 12,5 tysiąca złotych. Całkiem sporo.

Kiedy część mieszkańców bawiła się na festynie, blisko 100 osób w 50 kajakach płynęło Odrą. W tym samym celu - by zbierać pieniądze na leczenie Miłosza. Pokonali odcinek z Dziergowic do przystani „Szkwał”. Każdy z uczestników „charytatywnej masy krytycznej” wpłacił minimum 25 zł na leczenie chorego.

Na kozielskiej Wyspie kajakarzy witał wyraźnie wzruszony Miłosz Klimczak. Towarzyszył mu nasz paraolimpijczyk z Rio Jakub Tokarz, złoty medalista w wyścigu kajakowym na 200 metrów. To on dekorował pamiątkowymi glinianymi medalami uczestników masy krytycznej.

- Dziękuję, że tak wielu z was zechciało wziąć udział w tej zabawie i mi pomóc - mówił wyraźnie wzruszony Miłosz.
Niedawno do Kędzierzyna-Koźla przyjechał wokalista Golden Life Adam Wolski. W klubie muzycznym Kameleon w Brzeźcach wspólnie z zespołem Mistrzowie Świata nagrali piosenkę i teledysk, która trafiła na specjalną płytę. Jest ona teraz sprzedawana w mieście jako cegiełka na leczenie. Idzie całkiem dobrze.

- Moje dzieciństwo przebiegało beztrosko i radośnie jak u wielu innych dzieci, byłem wesołym i szczęśliwym dzieckiem, wszędzie było mnie pełno - wspomina Miłosz Klimczak, dziś 34-letni mężczyzna poruszający się na wózku inwalidzkim i mający problemy z oddychaniem. - Spokojne i szczęśliwe życie dziecka nie trwało zbyt długo, gdyż w wieku 6 lat zauważono u mnie krótszą nogę, co zaniepokoiło moich rodziców. Zaczęły się wizyty u specjalistów i szukanie przyczyny. W końcu trafiłem do kliniki w Bytomiu, gdzie po wielu badaniach postawiono diagnozę, która brzmiała jak wyrok: zanik mięśni. Wtedy moi rodzice nie przypuszczali, jaka to choroba.

Po konsultacjach z lekarzami przyszłość ich dziecka nie rysowała się zbyt różowo. W najczarniejszym scenariuszu nie było jej wcale, gdyż średnia wieku dzieci dotkniętych tą chorobą nie przekraczała 18. roku życia. Klimczakowie rozpoczęli wędrówki po lekarzach. Byli wszędzie i wszędzie diagnoza brzmiała jak wyrok: nic się nie da zrobić. W 1992 roku Miłosz szedł do czwartej klasy. Doktorzy z kliniki chorób mięśni przy ulicy Banacha w Warszawie powiedzieli, że choroba postępuje i że syn w najlepszym wypadku dożyje dwudziestki. Gdy medycyna okazała się bezradna, walczyli o życie dziecka u bioenergoterapeutów, poddawali je akupunkturze i hipoterapii, kąpali w ziołach. Wysiłki na niewiele się zdawały.

Nadzieja pojawiła się w lecie 1997. Wtedy dowiedzieli się o doktorze Peterze K. Law, neurochirurgu z Samsung Cheil Hospital w Seulu, który jako jedyny na świecie zajmował się przeszczepianiem komórek, tzw. myblastów. Koreańczyk diagnozował chorych w Memphis, w USA. Aby tam pojechać, rodzina sprzedała dwa auta.
W Stanach Miłosz przeszedł wszystkie możliwe badania i został zakwalifikowany do operacji w koreańskiej klinice. Jej koszt dr Law oszacował na 150 tysięcy dolarów, Klimczakowie już wtedy rzucili się do zbierania pieniędzy. - Pukaliśmy do każdych drzwi, wysłaliśmy tysiące listów z apelem o pomoc - opowiada Miłosz. - Pojawiły się liczne artykuły w gazetach i reportaże w telewizji. Były organizowane koncerty, mecze i festyny. Wszystkie miały zasięg ogólnopolski. Dla Miłosza grał Liroy, Majka Jeżowska, a nawet Just 5.

W Korei wtedy jeszcze chłopakowi przeszczepiono 50 miliardów myblastów, dr Law nakłuł go 180 razy w 82 miejscach. Przez kolejne kilkanaście miesięcy po operacji stan zdrowia Miłosza nie tylko przestał się pogarszać, ale zauważono istotną poprawę. Na przykład bardzo wzrosła u niego pojemność płuc, zaczął wyraźnie mówić. By wzmocnić i przedłużyć efekty pierwszego przeszczepu, lekarze doradzali kolejny za cztery lata. Koszt kolejnego przeszczepu okazał się barierą nie do pokonania. - Mój stan zdrowia pozostawał niezmienny przez osiem lat - opowiada mężczyzna. - W międzyczasie udało mi się skończyć liceum i zdać maturę. Jednak z upływem czasu stan mojego zdrowia zaczął znowu się pogarszać. Moje mięśnie słabły. Obecnie jestem zależny od rodziny i najbliższych. W nocy śpię pod respiratorem.
Dlatego zbiera na kolejną operację. A właściciwie znów zbierają dla niego wszyscy, bo Miłosz poruszył niebo i ziemię, by o zbiórce powiadomić jak największą liczbę ludzi dobrej woli, którzy zechcą mu pomóc. W lutym spotkał się się z dr. Dariuszem Boruczkowskim w sprawie przeszczepu komórek macierzystych z krwi pępowinowej. Komórki macierzyste to pierwotne, niewyspecjalizowane komórki, które mają olbrzymi potencjał do namnażania się oraz wyjątkowe zdolności do przekształcania się w wyspecjalizowane komórki, tworząc w ten sposób tkanki. Dzięki temu wykorzystuje się je od lat w medycynie, odbudowując lub zastępując uszkodzone komórki. Znajdują się one m.in. we wspomnianej krwi pępowinowej.

Jest to metoda eksperymentalna, wiążącą się z ogromnymi kosztami. Potrzeba na to 170 tysięcy złotych. Bardzo ważne jest, aby po przeszczepie rozpocząć rehabilitację, która jest niezbędna do rozrostu przeszczepionych komórek i regeneracji moich osłabionych mięśni, co również wiąże się z dużymi kosztami.

- Taka operacja nie daje gwarancji, że będę biegał, ale może zdecydowanie poprawić moje mięśnie i sprawi, że moje życie będzie dużo prostsze - opowiada Miłosz. Na co dzień jest bardzo aktywny. Pracuje na etacie w firmie zajmującej się recyklingiem. Robi to w domu za pomocą komputera i telefonu, ponieważ nie może się samodzielnie poruszać.

Jest także bardzo aktywny na portalach społecznościowych i ogólnie w internecie. To właśnie dzięki niemu udało mu się zainteresować swoją historią licznych mieszkańców Kędzierzyna-Koźla. Wielu z nich angażuje się w zbiórkę pieniędzy na potrzebną operację.

Miłosz kontaktuje się z agentami znanych sportowców i artystów, by przekazali mu jakieś ciekawe gadżety. Ma już między innymi piłkę z autografami piłkarzy Legii Warszawa, rękawice bokserskie Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka, oryginalny scenariusz „Na dobre i na złe” Mateusza Damięckiego, album z rysunkami Andrzeja Wajdy i wiele, wiele innych. Wszystko to można kupić w internecie, a konkretnie na „bazarku dla Miłosza”, który został założony na portalu społecznościowym Facebook.

- Na co dzień jestem człowiekiem pogodnym, uśmiechniętym, kochającym życie - opowiada Miłosz. - Nigdy nie przestawałem wierzyć w to, że ktoś kiedyś znajdzie lekarstwo na moją chorobę. Moja walka o każdy dzień byłaby niemożliwy, gdyby nie pomoc i ogromne wsparcie moich najbliższych.

Już w sobotę odbędzie się kolejna impreza charytatywna dla Miłosza. W hali sportowej Śródmieście zagrają zespoły rockowe, m.in. Rebelianci, Kwadra, Znikający Punkt i John Kentucky Band. Początek o godzinie 16.30. Cegiełki uprawniające do wstępu na koncerty kosztują 20 złotych. W mieście już się mówi, że przyjdą tłumy.

Udało mu się zainteresować swoją historią wielu ludzi

Tak też można pomóc

Nr konta dla darowizn z Polski:

83 8467 0001 0000 3522 2000 0001

Stowarzyszenie Pomocy Chorym na Dystrophie Musculorum

ul. Marii Konopnickiej 4 c, 42-622 Nowe Chechło

gmina Świerklaniec, powiat Tarnowskie Góry

Koniecznie z dopiskiem „MIŁOSZ KLIMCZAK” wtedy pieniądze trafią na subkonto związane z moim leczeniem, a nie na ogólne konto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska