Najsłynniejszy rzecznik prasowy w Polsce omal nie umarł na COVID-19! „Lekarz powiedział mi, że otarłem się o tamten świat”

Paulina Baran
Paulina Baran
Ziemowit Nowak, rzecznik prasowy Wodociągów Kieleckich znany ze słynnej wypowiedzi, że Wodociągi Kieleckie w sposób błyskawiczny, wręcz wzorcowy, usuwają awarie, stoczył morderczą walkę o życie. Zakażony koronawirusem kielczanin trafił do szpitala, kiedy nie był już w stanie, ani chodzić, ani samodzielnie oddychać. Dziś dziękuje lekarzom za to, że wyrwali go ze szponów śmierci.

- Moja choroba przebiegała bardzo gwałtownie. Po pierwszym tygodniu, w którym czułem się w miarę dobrze, nagle zacząłem się dusić, nie mogłem nawet dojść sto metrów do karetki i dwaj sanitariusze musieli podtrzymywać mnie pod ramiona, a w ambulansie podać tlen – wspomina Ziemowit. To, co działo się później było już heroiczną walką o życie.

To był horror
Mężczyzna trafił do Kliniki Chorób Zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego przy ulicy Radiowej w Kielcach. Miał szczęście w nieszczęściu, ponieważ wtedy były jeszcze wolne łóżka. Okazało się, że jego stan był bardzo ciężki, dostał dwa antybiotyki, sterydy, leki przeciwzakrzepowe i następnego dnia po przyjęciu jednorazowo dożylnie lek Tocilizumab, który od kilku miesięcy jest powszechnie stosowany w leczeniu covidowego zapalenia płuc.

-Będąc w szpitalu przerażały mnie, nie tylko potworne duszności i konieczność stałego podłączenia do tlenu, ale także izolacja. Byłem w pojedynczej sali, do której medycy wpadali tylko na chwilę, aby podać leki, wkłuć się w żyłę i osłuchać płuca. Jedzenie miałem podawane do przedsionka, do którego poza odbieraniem posiłków nie wolno mi było wchodzić – wspomina Ziemowit i wyjaśnia, że salowa pukała w drzwi i wychodziła.

„Bałem się, że to koniec”
Mężczyzna przyznaje, że wielokrotnie zastanawiał się, czy w ogóle przeżyje. -Patrzyłem w sufit i zastanawiałam się, czy mój stan zacznie się poprawiać, czy będzie jeszcze gorzej. Balem się, że to koniec. Wyobrażałem sobie, jak żegnam się z rodziną przed podpięciem pod respirator, bo znałem statystyki i wiedziałem, ilu ludzi pod respiratorem już się nie budzi- przyznaje Ziemowit.

Dziś, dwa tygodnie od wypisania ze szpitala najsłynniejszy rzecznik prasowy w Polsce, dziękuje medykom. - Gdy lekarz wręczał mi wypis, zapytałem go, jak mogę się odwdzięczyć. Doktor spojrzał na mnie i powiedział jedynie, żebym dobrze mówił o szpitalu - wspomina Ziemowit Nowak i podkreśla, że cały personel szpitala na Radiowej to wspaniali bohaterowie. - Nie chciałem i nie chcę być jakimś covidowym celebrytą. Długo nie informowałem o swojej chorobie publicznie. Przekonało mnie dopiero to, że być może kogoś uratuję przed ciężkim zachorowaniem, może przekonam jakiegoś antyszczepionkowca, że ta choroba to nie jest żaden wymysł – podsumowuje Ziemowit Nowak

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Najsłynniejszy rzecznik prasowy w Polsce omal nie umarł na COVID-19! „Lekarz powiedział mi, że otarłem się o tamten świat” - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska