We wtorek (23 lutego) w Sądzie Rejonowym w Kluczborku odbyło się posiedzenie w tej sprawie. Sąd wysłuchał dwójki nastolatków, ale orzeczenie nie zapadło. Na kolejnym posiedzeniu mają złożyć wyjaśnienia rodzice 14-latków.
- Moje dziecko bardzo przeżywało tę sytuację, choć pani sędzia była profesjonalna, a przy tym empatyczna - mówi jedna z mam.
- Sprawa jest kuriozalna, ponieważ córka nie brała nawet udziału w rozmowach internetowych, w których rzekomo padły groźby. Uważamy, że jest to zemsta burmistrza za to, że mój mąż był z nią na proteście antypisowskim, co burmistrz przecież widział.
Namysłowska policja poinformowała nas w styczniu, że sprawa dotyczy zawiadomienia złożonego przez burmistrza Bartłomieja Stawiarskiego pod koniec października 2020 r. (burmistrz utrzymywał wówczas, że nie złożył wniosku o ściganie nastolatków).
Chodziło o protesty w Namysłowie, które finalnie przeniosły się przed jego dom.
- Z zawiadomienia wynikało, że w zdarzaniu brały udział osoby dorosłe, ale również nieletni, którzy mieli dopuścić się czynu karalnego i grozić pobiciem jego nastoletniemu synowi. Zgodnie z procedurą osobne postępowanie jest prowadzone względem dorosłych, w przypadku dzieci natomiast policja przesłała informację do sądu rodzinnego w Kluczborku, że zachodzi podejrzenie, iż nieletni mogli dopuścić się czynu karalnego - mówi nam wówczas asp. Paweł Chmielewski z KPP w Namysłowie.
Przed sądem rodzinnym stanęła dwójka 14-latków: chłopiec i dziewczynka.
- W materiale dowodowym przedstawiono wybiórcze screeny rozmów na komunikatorze internetowym. Nie ma w nich żadnych gróźb, ale przedłożyliśmy sądowi obszerniejsze fragmenty tych rozmów. Sąd musi mieć czas, by się z nimi zapoznać - mówi mama jednego z dzieci.
Kolejne posiedzenie w tej sprawie zaplanowano na 16 marca.