„Bartłomiej Stawiarski, burmistrz Namysłowa, przekroczył kolejną granicę przyzwoitości. Tym razem złożył donos na 13-latków - rówieśników z klasy swojego syna. Dyskusja nastolatków na grupie w mediach społecznościowych może być powodem do ciągania po sądach dzieci. Wykorzystywanie swojej pozycji politycznej do zastraszania mieszkańców, nawet tych najmłodszych. Dla nas to zwykle świństwo – napisali na swoim facebookowym fanpage działacze stowarzyszenia Przyjazny Samorząd Powiatu Namysłowskiego.
Zaczęło się w październiku 2020 r., a więc na fali protestów w kraju. Były one pokłosiem kontrowersyjnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego w sprawie przerywania ciąży. Uczestnicy skandowali antyrządowe hasła. Wiele z nich było wulgarnych.
Marsz zorganizowano również w Namysłowie. Po tym, jak uczestnicy pojawili się przed domem burmistrza Bartłomieja Stawiarskiego, samorządowiec złożył zawiadomienie na policji, dotyczące podżegania do kierowania gróźb karalnych. Mówił, że bał się o bezpieczeństwo swoich bliskich.
Bartłomiej Stawiarski odpowiedzialnością za to, co się wydarzyło przed jego domem, obarczał opozycyjnych działaczy stowarzyszenia Przyjazny Samorząd Powiatu Namysłowskiego. Uważał, że była to próba wyrównania z nim rachunków.
- Tłum jeszcze na placu Wolności nawoływał do nienawiści pod moim adresem. O wyrok Trybunału Konstytucyjnego nikt mnie nie pytał, bo ja akurat uważam, że nie należało naruszać kompromisu aborcyjnego – mówi wówczas w rozmowie z nto burmistrz.
Trzy miesiące później okazuje się, że sprawa ma ciąg dalszy. - Jestem zdziwiona tą sytuacją, bo moje dziecko nie zrobiło nic złego – mówi jedna z mam. – Nie ukrywamy tego, że jesteśmy antypisowscy, a to, co się stało, jest naszym zdaniem polityczną zemstą. Przykro mi, że burmistrz postanowił wciągnąć w to dzieci. Był u nas kurator, wszystkich ta sytuacja kosztowała sporo stresu. Prześledziłam screeny rozmowy nastolatków, w których syn burmistrza miał być szykanowany. Ze strony mojego dziecka nie było żadnej obelgi, nie mówiąc już o groźbach.
Burmistrz widzi sprawę inaczej. Twierdzi, że pokłosiem październikowego najścia były szykany pod adresem jego 13-letniego syna Miłosza.
– Jego rówieśnica, koleżanka z klasy, była nawet z rodzicami pod naszym domem. Pochwaliła się tym na zamkniętej grupie założonej przez uczniów na jednym z komunikatorów – mówi burmistrz Stawiarski. – Ta dziewczynka relacjonowała, jakie wulgaryzmy krzyczeli, a w pewnym momencie stwierdziła, że Miłosz powinien zostać ukarany za moją działalność. Później padły jeszcze inne wulgaryzmy ze strony innych uczniów.
Burmistrz Stawiarski utrzymuje jednak, że nie złożył żadnego wniosku o ściganie nastolatków, a o tym, że sprawa ma ciąg dalszy, dowiedział się z Facebooka nieprzychylnego mu stowarzyszenia.
– W październiku, gdy doszło do incydentu pod moim domem, przekazałem policji m.in. screeny rozmów nastolatków, aby pokazać, jakie są skutki nawoływania do nienawiści przez członków Przyjaznego Samorządu. Skontaktowałem się też w wychowawczynią syna, bo uznałem, że tę sprawę można wyjaśnić na poziomie szkoły – mówi. - Emocje wtedy były na tyle duże, że w pierwszym okresie po tych wydarzeniach odwoziłem i przywoziłem syna ze szkoły, bo bałem się, że ktoś faktycznie zechce zrobić mu krzywdę. To Nasz Samorząd gra w tej sprawie dziećmi i próbuje zrobić ze mnie tego, który domaga się ścigania nastolatków. Ja żadnego wniosku nie złożyłem.
O wątek nastolatków zapytałam policję w Namysłowie. - Sprawa dotyczy zawiadomienia złożonego przez pana Bartłomieja Stawiarskiego pod koniec października 2020 r. Chodziło o protesty w Namysłowie, które finalnie przeniosły się pod jego dom – mówi asp. Paweł Chmielewski z Komendy Powiatowej Policji w Namysłowie. - Z zawiadomienia wynikało, że w zdarzaniu brały udział osoby dorosłe, ale również nieletni, którzy mieli dopuścić się czynu karalnego i grozić pobiciem jego nastoletniemu synowi. Zgodnie z procedurą osobne postępowanie jest prowadzone względem dorosłych, w przypadku dzieci natomiast policja przesłała informację do sądu rodzinnego w Kluczborku, że zachodzi podejrzenie, iż nieletni mogli dopuścić się czynu karalnego. Na tym rola policji się kończy, a decyzję w tej sprawie podejmie sąd rodzinny.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?