Nie dać umrzeć Nysie

Jacek Szwedkowicz
Pierwsi chętni do tworzenia nowych miejsc pracy już się pojawili. Są wśród nich Holendrzy, którzy docelowo mogliby zatrudnić tysiąc osób.

Bezrobocie w Nysie osiągnęło rekordowy pułap. W mieście i powiecie bez pracy pozostaje już 18 530 osób. Tylko cztery tysiące spośród nich zachowało jeszcze prawo do zasiłku. Stopę bezrobocia dźwignąła w górę fala ostatnich upadłości. Odnotowany pod koniec czerwca br. poziom bezrobocia - 27,5 proc zawdzięcza się w głównej mierze masowym zwolnieniom w Nysa Motor.
- Połowa ze zwolnionych w tej fabryce jeszcze się nie zarejestrowała w Powiatowym Urzędzie Pracy, jeszcze liczy na wypowiedzenia w trybie 3-miesięcznym - informuje szefowa nyskiego PUP, Marianna Kowalczyk-Bicz.
Dramatyczną sytuację pogłębia fakt, że choć liczba bezrobotnych rośnie(od 1998 roku bezrobocie w Nysie wzrosło o przeszło sto procent), to nie przybywa pieniędzy na zasiłki dla nich. Przeciwnie - w tym roku "zasiłkowych" pieniędzy jest o połowę mniej niż przed rokiem. Na to nakłada się brak środków na tworzenie nowych miejsc pracy i symboliczna wręcz ilość zgłoszeń oferujących zatrudnienie.
- Nysa to dziś biegun bezrobocia w województwie - podsumowuje obrazowo Kordian Kolbiasz, wiceszef PUP do spraw rynku pracy.

Lada moment kolejna grupa zwalnianych, tym razem z garbarni Asko, trafi na bruk; syndyk tylko dlatego nie wręczył jeszcze wypowiedzeń 255-osobowej załodze, by mogła ona dokończyć rozpoczęte zlecenia dla odbiorców. Do armii poszukujących bezskutecznie pracy dołączyło w czerwcu br prawie 2500 absolwentów szkół średnich i około stu absolwentów wyższych uczelni. Programem "Pierwsza praca" Powiatowy Urząd Pracy w Nysie mógł objąć tymczasem zaledwie 180 osób. Także możliwość udzielenia niedawnym uczniom i studentom pożyczki z Funduszu Pracy na założenie własnej działalności gospodarczej (i tym samym zapewnienia sobie samozatrudnienia) jest bardzo ograniczona. Szefowa PUP dysponuje na ten cel 80 tys zł. Praktycznie pieniędzy starczy na pięć skromnych pożyczek i koniec.

- Młodzież i dorośli bezrobotni o kwalifikacjach wyższych od przeciętnych uciekają z Nysy. Miasto powoli się wyludnia, powoli staje się sypialnią dla tych, którzy mieli szczęście znaleźć pracę gdzie indziej - puentuje Marianna Kowalczyk-Bicz.
Mówiąc "gdzie indziej" szefowa nyskiego PUP nie ma bynajmniej na myśli Wałbrzycha z jego specjalną strefą ekonomiczną. Choć w funkcjonującej tam montowni skrzyń biegów należącej do koncernu Toyoty mogłaby się praktycznie zaczepić ponad setka inżynierów z Nysy obeznanych przecież z branżą motoryzacyjną, to przecież Wałbrzych woli dokształcać własnych bezrobotnych dla Toyoty niż przyjmować ludzi z zewnątrz. W końcu dla ograniczenia liczby tych pierwszych zabiegano o stworzenie wspomnianej strefy i obcych raczej nie wita się tam z otwartymi ramionami. Na przeszkodzie stoją zresztą jeszcze inne względy. Choćby te związane z dojazdem, czy koniecznością przeniesienia się do Wałbrzycha z całą rodziną. Nie każdy decyduje się przecież poniekąd na rozpoczęcie życia od nowa.
Kordian Kolbiasz wyjaśnia, że nadzieje na ograniczenie bezrobocia w Nysie wszyscy wiążą raczej z utworzoną tu podstrefą wałbrzyskiego "raju dla inwestorów".
Wiceburmistrz Nysy Stanisław Arczyński też liczy na inwestorów i pracodawców, którzy osiedlą się we wspomnianej strefie, ożywią ją. Na razie jednak zainteresowanie tych ostatnich ofertą Nysy jest umiarkowane. Gotowość uruchomienia tu wytwórni artykułów spożywczych zgłosił jeden z miejscowych przedsiębiorców. Druga, wstępna i bardzo luźna oferta, pochodzi od firmy reprezentującej kilku holenderskich biznesmenów. Mowa w niej o utworzeniu w pierwszej fazie pięciuset, a docelowo nawet tysiąca nowych miejsc pracy w zakładach, jakie by tu ci inwestorzy wybudowali i uruchomili.
- Nyska podstrefa została utworzona niedawno, ma dopiero cztery miesiące, poczekajmy aż informacja o niej dotarze do szrszego kręgu zainteresowanych inwestowaniem w Polsce - uspokaja St. Arczyński.

Inny pomysł lokalnego samorządu na ograniczenie bezrobocia w Nysie wiąże się z możliwością wznowienia produkcji w Nysa Motor. Wiceburmistrz Arczyński twierdzi, iż są szanse, by kontynuować tu montaż półciężarówek typu truck, a nawet rozpocząć produkcję małolitrażowego samochodu osobowego. Oczywiście wszystko pod innym niż koreański szyldem. Jednak powodzenie tych zamiarów zależeć będzie także od syndyka upadłego zakłądu. Jeśli za wydzierżawienie obiektów firmie zgłaszającej motoryzacyjne propozycje zażąda on niewygórowanej stawki - rzecz znajdzie się na dobrej drodze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska