Nie spieszmy się

Krzysztof Ogiolda <a href="mailto: [email protected] ">[email protected] </a> 077 44 32 581
Rozmowa z ks. Sławomirem Oderem, postulatorem w procesie beatyfikacyjnym Jana Pawła II.

Ks. prałat Sławomir Oder ma 44 lata, pochodzi z diecezji toruńskiej. Od 20 lat mieszka w Rzymie. Doktor obojga praw, pełni funkcję przewodniczącego Trybunału Apelacyjnego Wikariatu Rzymu. Jest postulatorem w procesach beatyfikacyjnych Jana Pawła II, matki Elżbiety Czackiej i Władysława Korniłowicza.

- Wraz z pierwszą rocznicą śmierci Jana Pawła II zakończył się krakowski etap procesu beatyfikacyjnego papieża. Jak będzie on przebiegał dalej?
- W tej części procesu przesłuchano kilkudziesięciu świadków, którzy mieszkają na terenie Polski. Ich zeznania przetłumaczono na język włoski, a zapieczętowane dokumenty z przesłuchań zostały przekazane trybunałowi rzymskiemu. Razem z materiałami zebranymi podczas rzymskiej części procesu trafią one do kongregacji zajmującej się beatyfikacją. Proszę pamiętać, że etap diecezjalny polega tylko na zbieraniu materiałów. Przed nami jest ich przeczytanie i opracowanie pod kątem wymagań Kongregacji ds. Kanonizacyjnych. Na razie mamy tylko surowiec, jego opracowywanie będzie trwało.

- Jak ksiądz zareagował na głosy - także niektórych kardynałów - wzywające do kanonizowania Karola Wojtyły jak najszybciej, z pominięciem procesu beatyfikacyjnego?
- Wiem, że jest ogromne pragnienie ludzi, by proces zamknąć jak najprędzej. Powszechne przekonanie o świętości Jana Pawła II skłania wiele osób do tego, by prosić Ojca św. bezpośrednio o kanonizację. Prawo kanoniczne przewiduje jednak, by beatyfikacja poprzedzała kanonizację. Przypomnę, że beatyfikacja jest przyzwoleniem na lokalny kult danej osoby, a kanonizacja nadaje mu charakter ogólnoświatowy. Do kanonizacji wymagany jest kolejny cud za wstawiennictwem błogosławionego. Kościół postępuje bardzo ostrożnie, by nie dokonać pochopnie oceny kandydata na ołtarze. Linia postępowania Benedykta XVI zmierza do tego, by iść kolejno ścieżkami przewidzianymi przez prawo.

- A ksiądz osobiście jest zwolennikiem nadzwyczajnego przyspieszenia procesu?
- W głębi serca każdy chciałby, żeby to się odbyło jak najszybciej. Z drugiej strony wyniesienie kogoś na ołtarze to jest dla Kościoła sprawa wiążąca. Przy beatyfikacji nie ma miejsca na jakikolwiek przypadek. Ona nie jest widowiskiem, skoro wiąże się z autorytetem nieomylności papieża. Wreszcie beatyfikacja jest swego rodzaju pomnikiem wystawianym kandydatowi na ołtarze. Proces daje szansę na pokazanie głębi i bogactwa jego osobowości. Nie chodzi o to, by szybko ogłosić, że ktoś jest święty. Proces powinien być dla wiernych okazją do refleksji nad przesłaniem świętego, nad tym, co wnosi do historii i do mojego życia. Nie ma co się spieszyć. Trzeba te wszystkie sprawy przemyśleć, przemodlić, przetrawić i uczynić swoimi.

- Wystarczą na to cztery lata, o których mówił ksiądz w jednym z wywiadów?
- Nie chciałbym się wiązać żadną konkretną datą. Włoski dziennikarz zapytał mnie, czy jeśli proces skończy się w ciągu czterech lat, to będzie szybko. Odpowiedziałem, że tak. Ale jeśli proces potrwa pięć lat, to też będzie szybki. Nie można też wykluczyć, że uda się go skończyć w ciągu, powiedzmy, dwóch lat, ale nie ma - jak powiedziałem - powodu do pośpiechu.

- Wielu ludzi już teraz modli się nie o zbawienie duszy Jana Pawła II, ale za jego wstawiennictwem o różne łaski. Czy tak można, skoro proces jeszcze trwa?
- Oficjalnie, publicznie Kościół modli się nadal za zmarłego papieża. Mszę św. w jego intencji odprawił ostatnio także Benedykt XVI. Natomiast kult prywatny - czyli osobiste modlitwy za wstawiennictwem Jana Pawła II - jest możliwy i nawet wskazany.

- Czym proces beatyfikacyjny Jana Pawła II różni się od innych podobnych procesów?
- Przede wszystkim ogromnym zainteresowaniem wiernych. Ono się zaczęło już w czasie pogrzebu, kiedy wznosili oni okrzyki "Święty natychmiast". W ciągu roku od śmierci Jana Pawła II przed grobem papieża przepływa nieustanna rzeka ludzka. Wierni składają tam karteczki z prośbami o wstawiennictwo i z podziękowaniami za otrzymane łaski. Całe worki tych kartek trafiają do naszego biura i są starannie czytane.

- Czy to jest argument za beatyfikacją?
- Tak, gdyż jednym z koniecznych elementów w procesie jest tzw. opinia świętości. Do biura postulatora napływa pocztą i przez interenet mnóstwo listów, w których ludzie dają świadectwo o świętości Jana Pawła II. Naszą stronę internetową odwiedza 18-20 tysięcy ludzi dziennie. Wiele osób na całym świecie chce mieć na bieżąco wiadomości o przebiegu procesu. Informujący o nim miesięcznik "Totus Tuus" zamówiło już 70 tysięcy osób.

- Jak przebiega proces o stwierdzenie cudu uzdrowienia francuskiej zakonnicy za wstawiennictwem Jana Pawła II?
- Niewiele mogę powiedzieć, bo jestem związany przysięgą. Jest to odrębny proces prowadzony we Francji. Rozpoczął się w połowie marca. Zbierane są dokumenty i zeznania świadków dotyczące historii choroby i obecnego stanu osoby zainteresowanej.

- Świadectw o cudach i łaskach za wstawiennictwem papieża jest więcej...
- ... i to jest ewenement. Podczas niektórych procesów trzeba czekać dość długo, aż praca ludzka zostanie potwierdzona nadprzyrodzoną interwencją w postaci cudu. Podczas procesu Jana Pawła II mamy do czynienia z bardzo dużą ilością zgłoszeń od wiernych, którzy otrzymali łaski za jego sprawą.

- Co powinien zrobić ktoś, kto takie łaski otrzymał?
- Powinien napisać pocztą zwykłą lub poprzez internet do biura postulatora. Adres naszej strony internetowej to www.vicariatusurbis. org/Beatificazione. Można tam w języku polskim informować o swoich spotkaniach z Janem Pawłem II i łaskach otrzymanych za jego wstawiennictwem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska