Odra Opole zremisowała z Kmitą Zabierzów

fot. Mariusz Matkowski
Madrin Piegzik (z lewej) walczył za dwóch, ale bez efektu.
Madrin Piegzik (z lewej) walczył za dwóch, ale bez efektu. fot. Mariusz Matkowski
Opolanie stworzyli tylko dwie sytuacje bramkowe i popełniali błędy w obronie. Kmita przeważał, zwłaszcza gdy Odra straciła Copika.

Opolanie na wyjeździe zaprezentowali się poniżej oczekiwań, zwłaszcza kiedy trzeba było spróbować rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. Od początku inicjatywa należał do gospodarzy, którzy atakowali, ale czynili to nieudolnie, a niecelna "główka" Marcina Dettlaffa, była jedyną akcją w polu karnym Odry. O dziwo to opolanie zdobyli bramkę, choć nic jej nie zapowiadało.

Marek Tracz doszedł do piłki zagrywanej z obrony i dośrodkował w pole karne. Futbolówka przeskoczyła nad Grzegorzem Paciorkiem, przeleciała obok bramkarza i wpadła na głowę Ugochu-kwu Enyinnayi, a ten dopełnił tylko formalności.

- Graliśmy ostrożnie i czekaliśmy na okazję i pierwszą wykorzystaliśmy - mówił Tracz. - Wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą.
- Mecz ułożył się dla nas wyśmienicie - dodał Madrin Piegzik. - Ale potem rozpoczął się nasz dramat.
W 28. min po raz pierwszy doszło do nieporozumienia między naszymi obrońcami i w sytuacji sam na sam z Marcinem Feciem znalazł się Wojciech Ankowski.
Nasz bramkarz zdołał jednak obronić nogą jego techniczny strzał. Za chwilę w doskonałej sytuacji główkował Piotr Chlipała, ale przestrzelił. Za kolejną pomyłkę Odra zapłaciła najwyższą cenę. Tym razem błąd popełnił Krzysztof Janicki i Ankowski z bliska pokonał Fecia.

- To był pierwszy kluczowy moment meczu - mówił trener Witold Mroziewski. - Straciliśmy bramkę dziesięć sekund przed końcem pierwszej połowy i załamał się cały plan taktyczny.

- Drużynie drugoligowej nie przystoją takie błędy, a tę bramkę strzeliliśmy sobie sami - dodał Tracz.

Po przerwie na boisko nie wrócił Janicki, którego zastąpił Tomasz Nakielski. Błędów w defensywie już nie było choć Feć miał co robić. Musiał obronić strzał Dariusza Romuzgi z 18 m oraz uderzenie Ankowskiego. Po nim sparował piłkę pod nogi Macieja Bębenka, który z bliska spudłował, podobnie jak Paulius Paknys.

Protokół

Protokół

Kmita zabierzów - Odra Opole 1-1 (1-1)
0-1 Enyinnaya - 19., 1-1 Ankowski - 45.
Kmita: Różalski - Makuch (20. Ali), Cios, Jędryszczyk, Paknys - Bębenek, Ankowski, Romuzga, Kiciński, Dettlaff (76. Kurowski) - Chlipała (68. Król). Trener Krzysztof Piszczek.
Odra: Feć - Zalewski, Janicki (46. Nakielski), Ganowicz, Surowiak - Paciorek (82. Marcinkiewicz), Tracz, Copik, Kubik (60. Feliksiak), Piegzik - Enyinnaya. Trener Witold Mroziewski.
Sędziował Sebastian Jarzębak (Bytom).
Żółte kartki: Ali - Copik, Suro-wiak. Czerwona: Copik (68.).
Widzów 300.

Odra odpowiedziała akcjami Madrina Piegzika, niezwieńczonymi celnymi strzałami oraz jedną doskonałą okazją bramkową. W 61. min znów dośrodkowywał Tracz, a będący przed pustą bramką "Ugo" nie sięgnął piłki.

- Staraliśmy się zaatakować, przejąć piłkę na dłużej, ale po przerwie nie realizowaliśmy założeń, gra się nie kleiła - przyznał Piegzik. - Na koniec musieliśmy się bronić i nie było mowy o postawieniu wszystkiego na jedną kartę.

Stało się tak, gdyż w 68. min aż dwie żółte kartki zobaczył Tomasz Copik i "wyleciał" z boiska.
- Nie wiem za co dostałem pierwszą kartkę, gdyż nie dotknąłem rywala - mówił Copik. - Przy drugiej zaatakowałem ostro, ale sędzia nie widział jak wcześniej byłem faulowany.

- Wobec tego co się wydarzyło, to tylko punkt nie jest porażką, bo jak nie można wygrać, to trzeba zremisować - podsumował trener Odry.

- Przyjechał do Zabierzowa aż z Holandii i liczyłem, że Oderka zagra dużo lepiej - mówił opolanin Piotr Toman. - No cóż, tak się nie stało. Może następnym razem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska