Po wyborach zostaje wspomnienie

Maria Szylska
Wczoraj minął termin usuwania z ulic plakatów wyborczych. Ordynacja do Sejmu i Senatu dawała miesiąc na dopełnienie tego obowiązku.

Jan Piotrowski, komendant opolskiej Straży Miejskiej, uważa, że ostatnie kampanie plakatowe nie dorównują tym pierwszym, kiedy plakaty liczyło się nie na sztuki, ale na kilometry.
- Teraz co najwyżej szukamy niedobitków, które wiszą gdzieś na budynkach. Sztaby na ogół poważnie traktują i swoich kandydatów, i wyborców, plakaty po wyborach są szybko zdejmowane- mówi.
Także Krzysztof Pająk, prezes opolskiego Turhanda, spółki administrującej częścią opolskich budynków, nie widzi w tym roku wyjątkowych przejawów plakatowego zapominalstwa.
- Może gdzieś jakieś resztki zostały, będziemy je wyszukiwać, ale to tylko wyjątki potwierdzające regułę.

Burmistrz Olesna Edward Flak (kandydował do Sejmu z listy Mniejszości Niemieckiej) napisał do komitetów wyborczych list z przypomnieniem, że termin usunięcia plakatów upływa 23 października.
- Teraz straż miejska zrobi przegląd, maruderom, którzy nie zdążyli z uprzątnięciem, wystawimy rachunki - zapowiada. O plakatach ze swoim wizerunkiem burmistrz mówi z dowcipnym komenatrzem, że polikwidował je następnego dnia po wyborach, bo "kto by chciał taką porażkę tak długo trzymać na murach".
Poseł Platformy Obywatelskiej, Tadeusz Jarmuziewicz, którego olbrzymi plakat zdobił szczytową ścianę jednego z opolskich bloków, przyznaje, że dość długo czekał na jego zdjęcie, bo w operację była zaangażowana firma alpinistyczna.

- Prosili mnie o cierpliwość, przy okazji zdejmowania mojej podobizny zakładali nową reklamę. Ostatecznie bilboard został zdjęty w minioną niedzielę. W innych miejscach, tych położonych trochę wyżej, trzeba było używać podnośników - mówi.
Krzysztof Wiecheć, lider opolskiej Unii Pracy, potwierdza, że tegoroczna kampania plakatowa była dość oszczędna w środkach, choćby ze względu na ograniczone finanse, z których teraz przyjdzie się rozliczyć.
- Staraliśmy się tak umieszczać nasze materiały, by odbywało się to bez specjalnych szkód, np. dla przyrody czy ścian budynków - a więc nie było gwoździ, "niezawodnych" klejów, których potem nie da się usunąć, ani farb. Plakaty zniknęły w tydzień po wyborach, głównie dzięki dużemu zaangażowaniu wolontariuszy - twierdzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska