Polacy kochają porno

kolaż: WS
kolaż: WS
Czasy, gdy mężczyźni z wypiekami na twarzy kartkowali po kryjomu kolorowe magazyny z golizną powoli mijają. Teraz seks ogląda się w sieci. Polscy internauci są w światowej czołówce amatorów stron porno.

Robert ma 33 lata. Obrączkę na palcu nosi od pięciu, ale swoją żonę poznał jeszcze jako nastolatek.
- Seks sprawia nam wiele radości, choć znamy się już tyle lat. Nie mówię tylko za siebie. Gdyby żona udawała orgazmy, w końcu bym się zorientował - uśmiecha się mężczyzna.

Tak samo jak harce w łóżku Roberta podnieca też oglądanie filmów pornograficznych. Swojej ukochanej nigdy jednak o tym nie powiedział.

- Bałbym się pytania "a co, ja już ci nie wystarczam" - wyjaśnia.

Polska porno-potęga
Porno ogląda w internecie. Jak może, to w pracy (zazwyczaj po godzinach), ale najczęściej w domu (gdy żony nie ma lub śpi). Nie interesują go filmy z gwiazdami tej branży, ale amatorskie produkcje. Takie, na których piersi nie muszą sterczeć jak silikonowe szczyty.

- Nie podniecają mnie wymalowane długonogie blondynki, tylko zwykłe dziewczyny. Mogą mieć nawet nawet trochę cellulitisu na nogach. Chodzi o to, by wyglądały prawdziwie, sprawiały wrażenie, iż oglądam kogoś, kto mógłby być np. moją sąsiadką.

Robert nie jest wyjątkiem. Polacy kochają oglądać seks w sieci. Amerykańska firma Alex opublikowała niedawno raport, z którego wynika, że internauci z naszego kraju znajdują się w światowej czołówce amatorów stron porno. Jesteśmy piątą co do wielkości klientelą najpopularniejszego na świecie serwisu z golizną - RedTube. Co dwudziesty użytkownik tego serwisu to Polak. Oprócz Amerykanów, częściej od nas zaglądają tam tylko Brazylijczycy, Anglicy i Włosi.

Zamiast edukacji
Seksuolog prof. Zbigniew Izdebski przeprowadził niedawno badania, które wskazują, że na 100 internautów aż 86 korzysta z pornografii w sieci.

- Traktujemy pornografię jako materiał edukacyjny. Jest to wynikiem niskiego poziomu edukacji seksualnej - wyjaśnia prof. Izdebski.

Inny z seksuologów prof. Zbigniew Lew-Starowicz podkreśla, że w polskich szkołach nie ma w ogóle edukacji seksualnej.

- Młodzi ludzie nie dowiedzą się tam, jak zbudowani są kobieta i mężczyzna, co to jest łechtaczka, na czym polega podniecenie, pożądanie, czy inne tego typu rzeczy. Dlatego pornografia zastępuje niedobory w edukacji.

Niestety, to, co zobaczymy na ekranie monitora, bardzo często różni się od tego, co widzimy potem "w realu". Najczęściej piersi i męskie członki nie są tak imponujące, jak w filmach z udziałem sowicie opłacanych gwiazd porno. To może prowadzić do rozczarowań tych, którzy w internecie podpatrywali, jak wygląda "prawdziwy" seks.

Profesor Lew-Starowicz zaznacza jednak, że w najbliższym czasie nic się w tej kwestii nie zmieni.
- W polskich szkołach nie będzie edukacji seksualnej, bo nie zgodzi się na to Kościół - dodaje.

Puszczają w pracy i na ulicy
Seks z ekranu monitora czasami wymyka się spod kontroli. Tak stało się dwa tygodnie temu w Opolu. Na wielkim monitorze LED zamontowanym na biurowcu "Kaskada" przy ul. Ozimskiej tuż przed południem wyświetlany był film dla dorosłych. Zrobiło się niemałe zamieszanie. Zatrzymywali się piesi oraz kierowcy samochodów.

Wstępnie wykluczono atak hakera. Musiałby on znać wszystkie hasła, kody dostępów do serwerów i wiedzieć, jak to zrobić. A to jest prawie niemożliwe. Choć zdarzenie miało miejsce dwa tygodnie temu, policji jeszcze nie udało wyjaśnić szczegółów tej sprawy.

Andrzej Kosacki, właściciel niewielkiej firmy z Kędzierzyna-Koźla, przyznaje, że nigdy nie sprawdzał komputerów swoich pracowników w poszukiwaniu śladów przeglądania stron porno.
- Na wszelki wypadek zablokowałem jednak te strony. Ludzie mają się przykładać do roboty, a nie oglądać świńskie filmy. Jeśli mają taką potrzebę, mogą to robić w domu - opowiada szef firmy.
Jak tłumaczą specjaliści, zablokowanie niepożądanych stron jest bardzo proste.

- Na serwerze instaluje się filtr, który może być tylko dodatkowym programem komputerowym bądź też odpowiednie urządzenie. Wychwycą one niepożądane frazy, dzięki czemu internauta nie będzie mógł wejść na strony o tematyce, która została zakazana - informje Jacek Brodowski, informatyk z Głubczyc.

Ten biznes się zmienia
Jeszcze niedawno pornografię oglądało się, kartkując kolorowe magazyny z golizną. Jerzy (48 lat) z Kędzierzyna-Koźla to jeden z niewielu mężczyzn, który jeszcze regularnie kupuje pikantne miesięczniki.
- Od lat to robię, mam już całkiem sporą kolekcję, Kupując je, wiem, czego się po nich spodziewać. Raz przeglądałem strony porno na komputerze kolegi. Nie przypadło mi to do gustu - wyjaśnia.

Takich jak on jest już jednak coraz mniej. Bartłomiej Grabowski, prezes firmy Silkmedia, wydawcy m.in. magazynu "Twój Weekend" zapewnia, że prasa erotyczna całkowicie nie zniknie z rynku, choć przyznaje, że liczba dostępnych tytułów prawdopodobnie się zmniejszy.

- Wciąż pozostaną wierni nam czytelnicy. To między innymi osoby starsze, które mają utrudniony dostęp do internetu, albo ci, którzy nie mogą po niego sięgnąć w miejscach, w których mają zwyczaj konsumować treści erotyczne - wyjaśnia Grabowski.

Chodzi np. o kierowców tirów, którym popularne świerszczyki często towarzyszą w długich podróżach.

Nieletni na filmikach
W ostatnich latach na Opolszczyźnie rekordy oglądalności bił filmik z jednej z opolskich dyskotek, na którym to nastolatkowie uprawiali w toalecie seks. Został umieszczony bez ich zgody i wiedzy w internecie, ale sprawę umorzono.

Gehennę przeżył też opolski nastolatek, którego ktoś sfilmował podczas imprezy, jak pijany się onanizuje. Szantażowano go, że film zostanie rozpowszechniony. Wiadomość o tym dotarła do wychowawcy chłopca. Interweniowała nauczycielka ze szkoły. Sprawę postawiła jasno: zawiadom prokura-turę, jak tylko ktoś będzie próbował to upowszechniać. Chłopcu udzieliliśmy m.in. pomocy psychologicznej. Był przerażony.

Prawo stara się nadążyć
Niedawno zmieniły się przepisy dotyczące karania tego typu przestępstw.
- Od 8 czerwca ktoś, kto kręci takie filmy i bez zgody je zamieszcza w internecie, nie uniknie odpowiedzialności - przestrzega prok. Lidia Sieradzka z Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Odpowiedzialność za umieszczenie w internecie nie ominie także nieletnich, oni staną przed sądem rodzinnym.

Kto rozpowszechnia wizerunek nagiej osoby lub osoby w trakcie uprawiania seksu, oczywiście bez jej zgody, popełnia przestępstwo zagrożone karą więzienia od 3 miesięcy do 5 lat.
Prokurator Sieradzka dodaje, że dotychczas do ukarania kwalifikowały się te przypadki, w których zdjęcia lub filmy zakwalifikowano jako pornograficzne. Uznano, że nagie fotki to jeszcze nie pornografia. Tym sposobem odpowiedzialności uniknęli także ci, którzy wrzucili do sieci nakręcone komórkami filmiki z toalet w dyskotekach i szkołach oraz podczas prywatnych imprez.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska