Jak to było
W ubiegłym roku Państwowe Zakłady Obuwnicze "Primus" znalazły się pod kreską: konta zajął ZUS i Urząd Skarbowy, a banki nie chciały kredytować produkcji. Antidotum miało być powołanie nowej, nieobciążonej długami spółki-córki, która przejęłaby 250 pracowników PZO. W sierpniu ubiegłego roku powstała zatem spółka-córka, w którą gmina wpompowała półtora miliona złotych (za 51 procent udziałów), a Skarb Państwa majątek PZO. Spółka przejęła też nazwę "Primus". Stara spółka pozostała praktycznie tylko na papierze. Obecnie gminny "Primus" również tonie - do uratowania firmy potrzebne jest co najmniej półtora miliona złotych, których nikt nie chce wyłożyć. Nowa prezes "Primusa" opracowała plan naprawczy, zakładający ponowne połączenie obu spółek (razem ich zaległości sięgają 9 milionów złotych). Dałoby to możliwości oddłużenia przez państwo i skorzystania z pożyczki w ramach pomocy publicznej. W 2010 roku firma miałaby wyjść na prostą. Wobec starego prezesa "Primusa" który kierował zarówno PZO, jak i spółką gminną, śledztwo, na zlecenie Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, prowadzi prokuratura. Zarzuca mu się, że w minionych trzech latach doszło do nieuzasadnionego zadłużenia firmy, zaniechania produkcji i utraty kontroli nad majątkiem produkcyjnym przedsiębiorstwa, co było działaniem na szkodę Skarbu Państwa.
Gminna spółka ma ogromne problemy finansowe, znajduje się na skraju upadku. Ratunkiem miałaby być fuzja z Państwowymi Zakładami Obuwniczymi "Primus". Paradoksem jest, że to właśnie dla ratowania upadającego państwowego "Primusa" gmina założyła spółkę-córkę, która przejęła nazwę, majątek i produkcję.
Planowana ponowna fuzja spółek miałoby polegać na odkupieniu od gminy udziałów przez Skarb Państwa. Zgodę na to musi wyrazić Ministerstwo Skarbu.
- W poniedziałek nasze propozycje spiszemy, a we wtorek prezes "Primusa" zawiezie je do Warszawy - informuje burmistrz Zenon Kowalczyk. - W piśmie podkreślimy, że nie ma czasu na żadną zwłokę, bo jeśli nie będzie szybkiej decyzji, spółka będzie musiała ogłosić upadłość.
Gmina, która do spółki wniosła półtora miliona złotych, ma w niej 51 procent udziałów. Resztę posiada Skarb Państwa, który dał mienie i maszyny po byłych Zakładach Przemysłu Obuwniczego.
- Za udziały gminy zgodzimy się przejąć 15 hektarów gruntów, należących do Skarbu Państwa - proponował niedawno burmistrz Zenon Kowalczyk. - Tereny te leżą przy drodze do pełnotowarowego przejścia granicznego w Trzebinie i zabiegamy o nie od roku.
Taką propozycję w miniony piątek przedstawiła w Warszawie prezes "Primusa" Krystyna Murat.
- Ministerstwo nie zgodziło się na to - mówi Zenon Kowalczyk. - Chcą, żeby obie spółki, gminna i państwowa, dogadały się między sobą co do uregulowania wzajemnych należności i przedstawiły wypracowane stanowisko do akceptacji w Warszawie.
Stanowisko to zostanie opracowane dzisiaj podczas spotkania przedstawicieli gminy i "Primusa".
- Zaproponujemy oszacowanie obecnej wartości księgowej gminnych udziałów w spółce i zwrot tej kwoty w dogodnych ratach przez "Primusa", już po przekształceniu - mówi Zenon Kowalczyk. - Nie wiem, czy ta propozycja zostanie zaakceptowana. Czasu na decyzję jest jednak coraz mniej.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?