W proteście pod Kluczborkiem uczestniczyło ok. 130 rolników nie tylko z Opolszczyzny, ale także z województw wielkopolskiego i śląskiego. Miejsce było nieprzypadkowe. Rolnicy spotkali się pod siedzibą firmy Cedrob, która jest producentem pasz.
- Jesteśmy przeciwni załamywaniu polskiej gospodarki i zasypywaniu jej przez nieuczciwą konkurencję, a za taką uważamy sprowadzanie zboża z Ukrainy. Gdyby to jeszcze było zboże ukraińskie i żebyśmy w ten sposób pomagali Ukrainie, ale to jest też zboże duńskie, po części niemieckie, czyli wielkich korporacji, które tam produkują, przywożą do nas bez cła, a nas wykańczają - mówił pan Paweł, rolnik ze Smard. - Nie jesteśmy w stanie z nimi konkurować, my rolnicy z małych unijnych państw, czyli nie tylko polscy, ale też czescy, słowaccy, bułgarscy. Unia faworyzuje duże kraje.
Pan Paweł podkreśla, że przy dzisiejszych kosztach produkcji i cenach zbóż wielu rolników zastanawia się, czy będzie sens zbierać plony z pól.
- Gdyby człowiek był nastawiony tylko na produkcję roślinną, to tylko ten rok i byłby pozamiatany - mówił rolnik. - Na szczęście mamy jeszcze produkcję zwierzęcą i to jakoś się bilansuje, ale cały czas mamy huśtawkę.
Lider Agrounii Michał Kołodziejczak podkreślał, że rolnikom nie chodzi o politykę, a o ochronę rynku, bo kiedy nie będzie polskiej produkcji, żywność będzie bardzo droga, a nawet może jej brakować.
- Mówimy o tych problemach od pięciu lat - podkreślał Michał Kołodziejczak. - Rząd mówi, że nic nie wiedział, a cała opozycja nagle zna się na rolnictwie, nie odzywali się tyle miesięcy, a dziś się wszyscy znają. Nawet usłyszałem, że Biedroń mówi, że wie, co trzeba w rolnictwie zrobić. Ja nie mówię, że znam się na wszystkim, ja znam się na jedzeniu, wiem, co jest potrzebne w małych miastach, ale nie będę mówił o tematach, na których się nie znam. A dziś każdy chce zrobić na tym swój kapitał polityczny.
Protestujący zwracali też uwagę na to, że zapowiedź rządowych dopłat dla rolników, które miały zrekompensować im przywóz zbóż z Ukrainy, wykorzystują firmy skupujące i pośrednicy, którzy obniżają ceny.
- Mówią: możecie nam sprzedać tylko do 15 czerwca, bo później nie będzie dopłat. Macie dopłaty, więc opuszczamy ceny. Jeszcze w tamtym tygodniu rzepak można było sprzedać za 2,1-2,2 tys. zł za tonę, dziś słyszymy, że skupy opuszczają na 1,9 tys. Za pszenicę też dają o około 100 zł za tonę mniej niż przed tygodniem - relacjonował lider Agrounii.
Rolnicy uważają, że lepszym rozwiązaniem, niż dopłaty, byłoby wprowadzenie ceł na sprowadzane towary.
Poważnym problemem jest również to, iż z powodu malejącej opłacalności produkcji, wielu rolników likwiduje gospodarstwa.
- Za parę lat nie będzie komu na wsi gospodarzyć - mówili uczestnicy protestu. - Tak się dzieje od 20 lat. Ten krótki okres wystarczył, by wymazać z mapy wsi wiele gospodarstw.
Organizatorem protestu w powiecie kluczborskim był Adrian Kubosch z Borek Małych.
Protest rolników w powiecie kluczborskim odbywał się pod siedzibą firmy Cedrob w Ligocie Dolnej.
Jak kupić dobry miód? 7 kroków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?