Cała załoga dostała wypowiedzenia. Walcownię Rur Andrzej w Zawadzkiem mógłby uratować tylko inwestor z dużym kapitałem

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Hutnicy od początku nie zgadzają się zarówno z planami, jak i z argumentacją zarządu.
Hutnicy od początku nie zgadzają się zarówno z planami, jak i z argumentacją zarządu. Radosław Dimitrow
Do końca września potrwa proces zwalniania pracowników Walcowni Rur Andrzej. Na tym etapie zakład w Zawadzkiem mógłby uratować tylko inwestor z dużym kapitałem.

Zwolnienia grupowe to skutek decyzji podjętej przez zarząd spółki Boryszew (powiązanej z grupą Alchemia), o całkowitej likwidacji zakładu. Jeszcze w maju br. zarząd wskazał, że planuje zamknąć Walcownię Rur Andrzej m.in. „z uwagi na przestarzałą technologię produkcyjną i wysokie koszty utrzymywania”.

Hutnicy od początku nie zgadzają się zarówno z planami, jak i z argumentacją zarządu. Wskazują, że decyzja jest pochopna i szkodliwa dla pracowników oraz polskiego przemysłu. W czerwcu głośno zamanifestowali swój protest na ulicach Zawadzkiego.

- Rury bezszwowe, które produkowane są w Zawadzkiem to obecnie towar deficytowy, na który zamawiający muszą czekać nawet pół roku - zauważa Dariusz Brzęczek, przewodniczący opolskiej „Solidarności”. - Uważamy, że zakład w Zawadzkiem wciąż ma ogromny potencjał, a likwidacja i zwalnianie pracowników to ogromny błąd, od którego nie będzie odwrotu.

Pomimo protestów, wypowiedzenia trafiły już pracowników. Zgodnie z harmonogramem, proces wypowiedzeń potrwa do końca września br. Jak ustalił nieoficjalnie dziennikarz nto, pomimo zwolnień grupowych zakład nadal pracuje na trzy zmiany, ale nie przyjmuje już nowych zleceń.

- Walcownia Rur Andrzej w Zawadzkiem pracuje obecnie normalnie. Produkcja będzie trwała tak długo, jak będzie to konieczne, żeby zrealizować wszystkie zamówienia - informuje Anna Janocha, rzecznik prasowa Grupy Boryszew.

Poszukiwanie kapitału

Na tym etapie zakład w Zawadzkiem mógłby uratować tylko inwestor z dużym kapitałem. Choć, jak wynika z relacji pracowników, hale produkcyjne odwiedziło już kilka delegacji, to na tym etapie nikt nie ogłosił planów przejęcia walcowni.

- Potwierdzam, że prowadzimy obecnie rozmowy z kilkoma podmiotami - dodaje Anna Janocha. - Każdy z potencjalnych inwestorów ma swój pomysł na działalność w Zawadzkiem. Na tym etapie, ze względów formalnych, nie możemy jednak ujawniać szczegółów tych rozmów.

Urząd proponuje szkolenia i dotacje

Choć załoga nie traci nadziei to Powiatowy Urząd Pracy w Strzelcach Opolskich przygotowuje się na najczarniejszy scenariusz. Urzędnicy zaplanowali, że 2 i 5 lipca spotkają się z pracownikami, żeby zaoferować im m.in. dotacje na przekwalifikowanie się lub otwarcie własnej działalności. Jednorazowe wsparcie do otwarcia firmy to obecnie ok. 40 tys. zł.

- Pozyskaliśmy z Funduszu Pracy kwotę 2,8 mln zł, która w całości będzie wydana na wsparcia zwalnianych pracowników - mówi Roman Kus, dyrektor strzeleckiego urzędu pracy. - Ponadto, żeby załagodzić skutki zwolnień grupowych planujemy jeszcze pozyskać fundusze unijne.

Walcownia Rur Andrzej to największy pracodawca w gminie Zawadzkie i czwarty największy zakład w powiecie strzeleckim.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

STUDIO EURO 2024 ODC. 6

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska