Prywatyzować, ale nie na siłę

Joanna Jakubowska <a href="mailto: [email protected]">[email protected]</a> 077 44 32 572
Z Andrzejem Diakonowem, współautorem programu gospodarczego Prawa i Sprawiedliwości, rozmawia Joanna Jakubowska.

Sławomir Kłosowski, szef Prawa i Sprawiedliwości na Opolszczyźnie, zgłosił poważne podejrzenia, że sprzedaż Zakładów Azotowych "Kędzierzyn" przebiegła nieprawidłowo. Jego zdaniem oferta Niemców godzi w interesy Skarbu Państwa. Wartość księgowa Azotów wynosi 700 mln zł, a PCC zapłaci łącznie tylko 460. Pytania o prawidłowość prywatyzacji skierował do resortu skarbu państwa.

- Za tanio i źle, że Niemcom - tak ocenił niedawną sprzedaż kędzierzyńskich zakładów azotowych poseł Sławomir Kłosowski. Słowem, dokonało się samo zło. Pan też tak uważa: lepiej, żeby wielkie, niedoinwestowane firmy zostały państwowe i robiły bokami, byle były polskie?
- Ja nie jestem przeciwnikiem prywatyzacji. Broń Boże! Jestem jej zwolennikiem, tylko pod warunkiem, że za prywatyzacją idzie napływ kapitału do firmy. Nie mam też nic przeciw obcemu kapitałowi, bo ten też jest nam bardzo potrzebny. Przed nami stoi wyzwanie inwestycyjne, które potrzebuje olbrzymich zasobów kapitału. Musimy zwiększyć stopę inwestycji z 18 do 25 procent PKB, więc to jest ogromne zadanie. Dopiero wtedy zaczniemy się rozwijać.

- Ależ właśnie Petro Carbo Chem w umowie zagwarantował, że zainwestuje w modernizację zakładu 360 milionów złotych!
- Ale czy to wynegocjowano? Bo ja mam informacje, że w umowie nie ma zapisu o dokapitalizowaniu. Azoty zostały sprzedane za 100 milionów, a 360 milionów przeznaczono na modernizację. I tu jest istota sprawy: jeżeliby sprzedano za 100 milionów, a przy tym zmuszono nabywcę do podwyższenia kapitału o 360 mln w umowie, to ja absolutnie nie mam nic przeciwko temu. Ale jeśli nabywca zobowiązuje się tylko do inwestycji z akumulacji zysku, to jaki to jest wysiłek ze strony inwestora? Żaden! Jeśli tak, to PCC poza tymi 100 milionami, które trafiły do Skarbu Państwa, do spółki nie wnosi nic, tylko liczy, że z zysków będzie realizować te inwestycje. A w dotychczasowej strukturze własnościowej tego nie można było robić, jeżeli miało się zyski?

- No właśnie, skoro to takie proste, to dlaczego dotychczasowy zarząd nie inwestował? Nie dał rady, bo zakład był mocno zadłużony i mało konkurencyjny z powodu zapóźnienia technologicznego.
- Trzeba dać szansę takiej firmie, która zaczęła wychodzić na prostą, a ją w tym właśnie momencie sprzedano! Trzeba być za prywatyzacją, ale nie na siłę. Oczywiście, jeżeli chce się pozbywać przedsiębiorstw ze względów nawet ideologicznych, to proszę bardzo! Tylko z sensem. Z sensem! Lepszą formą prywatyzacji spółki jest wprowadzenie jej na giełdę. Tylko trzeba coś dodatkowo dla tej firmy zrobić: emitować akcje, które podwyższą kapitał i wartość tej spółki. Wtedy i dla firmy będzie dobrze i dla Skarbu Państwa.

- Prywatyzacja przez giełdę wchodzi w grę raczej tylko wtedy, gdy firma jest w dobrej kondycji, bo inaczej nikt jej akcji nie zechce kupić i nie będzie żadnego dokapitalizowania.
- A, to różnie z tym bywa. Parę lat temu Police były w takiej samej sytuacji jak Azoty, i tamten zakład poszedł na giełdę! Jeżeli przedstawi się dobry projekt, a przy okazji podwyższy kapitał przez giełdę, to dlaczego z tego nie skorzystać? Wszyscy wiedzą, że w punkcie wyjścia sytuacja nie jest najlepsza, ale w biznesie tak jest, że jeżeli mamy projekt, który gwarantuje, że firma wzmocniona kapitałowo poprawi swoją kondycję, to nabywcy się znajdą. W Policach tak było.

- Ale tak nie zawsze się da. Na Azoty był tylko jeden poważny kupiec. Orlen też się do tego przymierzał, ale na inwestycje dawał trzy razy mniej niż PCC. W Polsce brakuje rodzimego kapitału, który by podźwignął tak dużą firmę?
- Opowiadanie, że w Polsce nie ma kapitału i trzeba sięgać po zagraniczny, to kolejna bzdura często powtarzana w mediach i, niestety, przez polityków SLD i PO. W Polsce jest już kapitał, bo jest kreowany przez wymuszane oszczędzanie w OFE i dobrowolne - w systemie bankowym. Proszę sprawdzić, jakie to są olbrzymie kwoty i leżą one bezużytecznie. Bo w banku pieniądze są tylko lokowane, a nieprzekształcane w kredyty dla gospodarki, a to jest bezproduktywny obieg pieniądza. Jakie to daje dochody? Prawie żadnych! To jest mit, że nie mamy kapitału. Tylko polski system bankowy nie jest zmuszany, by zasilał gospodarkę.

- Ale jak można kogokolwiek zmusić do inwestowania: banki, fundusze inwestycyjne czy prywatne osoby?
- Ekonomicznie można zmusić! U nas się robi wielki szum w momencie prywatyzacji, bo wpływy z niej to jest olbrzymie zasilenie deficytu budżetowego, ale zapomina się o jednym podstawowym argumencie: państwo kreuje też olbrzymi kapitał poprzez finansowanie długu publicznego. To jest kapitał rzędu 27 miliardów rocznie! I jeżeli pani by zaoferowała obywatelom, by lokowali swoje oszczędności w bonach i obligacjach skarbowych, które emituje państwo na sfinansowanie tego długu, to jednocześnie pani by kierowała ten strumień pieniędzy do obywateli jako dochód. Ludzie lokowaliby swoje oszczędności nie w bankach, które nie przynoszą żadnych dochodów, tylko w obligacjach i bonach skarbowych i wówczas oni też mieliby dochód, który kreuje kapitał. To doskonale rozumie kapitał spekulacyjny, który operuje na naszym rynku i wyciąga te pieniądze od nas. Ale dlaczego Polacy mają nie zarabiać swoim kosztem? To jest kwota 27 miliardów złotych, a my w przypadku prywatyzacji kłócimy się pół miliarda! I o to, jakie to olbrzymie skutki przyniesie dla gospodarki, budżetu czy inwestowania ze strony kapitału zagranicznego.

- Ale co to ma wspólnego z prywatyzacją?
- To jest kolejne źródło kreowania kapitału polskiego. Nie ma już problemu, że nie mamy w Polsce kapitału i nie można sprzedawać polskich przedsiębiorstw, nawet dużych, polskiemu kapitałowi, bo to jest nieprawda.

- Ale jak polski kapitał, rozproszony czy też skonsolidowany, można zmusić do kupienia fabryki? Jest oferta prywatyzacyjna i zgłasza się kupiec. Resort skarbu decyduje, w czyje ręce to pójdzie.
- Tak się składa, że ja tę firmę, która kupiła Azoty, doskonale znam. I ta firma w dosyć niejasnych sytuacjach chciała kupić Blachownię w Kędzie-rzynie-Koźlu. Za dziewięć milionów rozłożonych na trzy lata. A ja się temu sprzeciwiłem i potem następny zarząd sprzedał firmę, o ile dobrze pamiętam, za ponad sto milionów! To kto zrobił dobry interes? Tamci by zrobili doskonały interes! A po co tamci mają takie doskonałe interesy robić, natomiast Polacy nie mają robić doskonałych interesów? A że był to dobry interes dla PCC, to ja powtarzam, że oni sobie tam jakoś wykobinowali, że kupią Petrochemię Blachownię za dziewięć milionów. Tymczasem w następnym roku firma przyniosła 300 milionów przychodu, 27 milionów zysku i sześć milionów prowizji dla właściciela. A później została sprzedana za ponad sto.

- Z tego by wynikało, że resort skarbu, kierowany przez PiS, sprzedał Azoty jakiemuś nieodpowiedzialnemu nabywcy, a politycy PiS to kontestują, bo uważają, że źle się stało. Przecież podpisanie umowy poprzedziły negocjacje, które miały zabezpieczyć interes spółki, załogi i Skarbu Państwa. Nie wierzy pan szefowi resortu?
- Cała procedura rozpoczęła się kilka lat temu. Z dnia na dzień to można by wstrzymać i rozpocząć nową, ale ta nowa trwałaby trzy - cztery lata. Pani mówi że rząd PiS-u przyłożył do tego rękę, ale procedury zostały rozpoczęte dawno temu i jest dylemat, czy to kontynuować czy nie. W Kędzierzynie-Koźlu wszyscy już byli tym wymęczeni. I w końcu dopięli ten ostatni guzik.

- Jaki byłby najlepszy projekt dla Azotów?
- Prywatyzacja, ale z równoczesnym dokapitalizowaniem.

- PiS będzie lepiej prywatyzował?
- Dużo już do sprywatyzowania nie ma. A żeby dobrze prywatyzować, trzeba to wszystko dobrze przygotować, a to zawsze trwa. Pewne odium nieudanych prywatyzacji też pozostaje. Jak się porówna wartość na przykład PZU czy sprywatyzowanych banków, to w ogóle śmiechu warte, jak daliśmy się przerobić. Jeżeli ktoś podchodzi do tego tak, że musi sprywatyzować, bo jeden się znalazł chętny, to zgodnie z hasłem libreałów, można wszystko i za złotówkę sprzedać. Tylko co to daje, co rozwiązuje? Nic.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska