Przy muzyce, ale niewesoło

Krzysztof Baranowski
Uczestnicy sylwestrowej zabawy w restauracji "Czardasz" mają pretensje do orkiestry. Nie mogli przy niej tańczyć.

Do redakcji dzwonili w tej sprawie już w pierwszy dzień nowego roku.
- Kto i na jakiej zasadzie zatrudnił zespół na tak żenująco niskim poziomie? - pytała Jolanta Kamińska. Według jej relacji muzycy po prostu nie umieli grać. - Nie potrafili utrzymać rytmu, mieli problemy z pauzowaniem. Poza tym było fatalne nagłośnienie - mówi.
Zaznacza przy tym, że wszystkie inne elementy zabawy, takie jak jedzenie i obsługa, były bez zarzutu. - Niemniej za 480 zł od pary powinno się wymagać przygotowania wszystkiego na należytym poziomie - stwierdza uczestniczka balu.
Inny z naszych czytelników (zastrzega anonimowość) dodaje, że goście próbowali interweniować zarówno u muzyków, jak i u kierowniczki lokalu, żądając zastąpienia orkiestry muzyką odtwarzaną z kompaktów. Zespół obraził się, a kierowniczka oświadczyła, że jest bezradna. Muzycy, według jej wiedzy, byli profesjonalistami.
Według relacji innego z niezadowolonych doszło do swoistego protestu. Kiedy orkiestra zaczynała grać, goście gwizdali lub chóralnie śpiewali piosenkę z refrenem "śpiewać każdy może". - Na parkiet wyszliśmy, kiedy puszczono muzykę z płyty. Był to podkład do pokazu tańca towarzyskiego znajdującego się w programie wieczoru. Także i w ten sposób chcieliśmy zaprotestować przeciwko zespołowi - wyjaśnia.
- Niczego takiego sobie nie przypominam - mówi Jolanta Puchak, kierowniczka "Czardasza". - Z tego, co widziałam podczas pokazu tanecznego, na parkiecie znalazły się dwie pary, ale przez pomyłkę. Kiedy zorientowały się, wróciły do stolików.
Twierdzi, że jedyne uwagi na temat muzyki dotyczyły repertuaru: - Zespół grał raczej starszą, spokojniejszą muzykę. Niektórzy goście domagali się najnowszych hitów. Z gustami 160 osób, a tyle się u nas bawiło w sylwestra, trudno mi polemizować.
Restauracja "Czardasz" należy do spółki "Gastropol". Zapytaliśmy tam, czy istnieje konieczność sprawdzania fachowości muzyków.
- Przed 1989 r. istniała komisja weryfikacyjna przy Stowarzyszeniu Polskich Artystów Muzyków. Nadawała uprawnienia zespołom grającym w lokalach. Dziś nie funkcjonuje - wyjaśnia Stanisław Wasążnik, prezes "Gastropolu". - Zespół grający w "Czardaszu" został jednak przez nas sprawdzony. W październiku i listopadzie zaproponowaliśmy mu na próbę granie na kilku dancingach. Przysłuchiwali się temu pracownicy naszego działu marketingu. Orzekli, że grają dobrze.
Prezes Wasążnik dodaje, że o przygrywanie podczas sylwestra ubiegały się trzy zespoły. Mówi też, że był godzinę na zabawie w "Czardaszu" i żadne uwagi na temat muzyki do niego nie dotarły.
Odnotowaliśmy też przychylne głosy. Żadnych uwag do orkiestry nie miała Beata Szczerbaniewicz (przypadkowa zbieżność z nazwiskiem dziennikarki "NTO" - K.B.). - Moim zdaniem grali bardzo dobrze. Nie zauważyłam też wśród gości oznak niezadowolenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska