Przyjezdnych kolejne zaniedbania. Komentarz Bolesława Bezega

W lasach na północ od Zawadzkiego wybudował nad Małą Panwią leśny pałacyk, w którym dziś mieści się Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci. Zakładał rezerwaty przyrody i parki, budował osiedla (to jemu swój rozwój zawdzięcza Sosnowiec) i linie kolejowe (był właścicielem 41 proc. akcji Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej), a w 1836 r. uruchomił w Zawadzkiem hutę, która od jego imienia nazwana została „Andreas” (dziś „Andrzej”).

Dolina Małej Panwi była zagłębiem metalurgicznym już we wczesnym średniowieczu. Niektórzy nazwę rzeki wywodzą od porównania z krainą metalurgii w Italii - miałaby to być Mała Pawia, spokrewniona później lingwistycznie ze słowiańską panewką. Słynęła bowiem dolina Małej Panwi z rudy darniowej, którą nasi praprzodkowie wykorzystywali najpierw w dymarkach, a potem w większych piecach do wytopu żelaza. Miejscowe lasy dostarczały opału, a rzeka napędzała kuźnice. Był przemysł.

200 lat temu wybitny menadżer Andreas von Renard wprowadził ten przemysł na wyższy poziom. Nie na darmo jest wymieniany jednym tchem z twórcami nowoczesnego górnośląskiego przemysłu. A że oprócz technologii, widział także potrzeby pracujących w przemyśle ludzi, został zapamiętany i upamiętniony. Była Huta Andrzej pomnikiem wybitnego obywatela Europy, który był prekursorem prawdziwego zrównoważonego rozwoju.

To bardzo smutne, że znów jako region, przez zaniedbania ciągle traktujących nasz region jak kolonię, przyjezdnych menadżerów, tracimy przedsiębiorstwo, które dawało utrzymanie kilku pokoleniom mieszkańców Zawadzkiego i okolic. Wiem, że wszystko idzie naprzód i świat się zmienia, ale pomnika dobrego grafa Andrzeja zwyczajnie żal.