Puszyste pokazują, że rozmiar się nie liczy. Najważniejsze to czuć się sexy!

Klaudia Pokładek
Iwona:  Mam fałdki, krągłości. I dobrze mi z tym. Jak szałowe spodnie są za ciasne, to i tak je kupuję. A w domu przerabiam i robię wstawki, na przykład z koronki.
Iwona: Mam fałdki, krągłości. I dobrze mi z tym. Jak szałowe spodnie są za ciasne, to i tak je kupuję. A w domu przerabiam i robię wstawki, na przykład z koronki. Fot. Klaudia Pokładek
Zamiast chować się w rozciągniętych swetrach, wkładają kolorowe kiecki, wypinają pierś do przodu i biorą z życia garściami. Iwona Łęc-Wylęgała z Nysy jest jedną z Puszystych Modelek.

Bez owijania w bawełnę. To jest tekst dla grubasów. Płci żeńskiej najlepiej, chociaż puszyści panowie też mogą nieco z owych mądrości zaczerpnąć. Nie będzie o katorżniczych ćwiczeniach na siłowni, personalnych trenerach, rygorystycznych głodówkach i kolejnych cud-dietach. Będzie za to o akceptacji i zmianie sposobu myślenia. Bo po to właśnie powstał projekt Puszysta Modelka, czyli ogólnopolska akcja dla babek w rozmiarze XXL, które chcą pokazać całemu światu, że duże też może być piękne. A duże wyznają zasadę, że najlepiej otaczać się ludźmi, przy których nie trzeba się spinać i wciągać brzuch. Zatem luzujemy, wydech, brzuch swobodny i czytamy:

- To nie jest promocja otyłości, bo nierzadko niektóre z nas też są na wiecznych dietach, odchudzają się - tłumaczy Iwona Łęc-Wylęgała z Nysy. - Nie czarujmy się, baby tak po prostu mają. Chcemy jednak pokazać puszystym mieszkankom Nysy, okolic i całej Opolszczyzny, że parę fałdek więcej nie oznacza dla kobiety końca świata. Że każda z nas może być sexy i pięknie wyglądać, ale wszystkie zmiany muszą zacząć się w głowie.
Na co dzień Iwona pracuje w banku, obsługując klientów. Po godzinach działa w stowarzyszeniu I LOVE Nysa, a od niedawna jeszcze w projekcie Puszysta Modelka. Nowoczesna fryzura z ognistoczerwonym kogutem na głowie, staranny makijaż, kolorowa biżuteria, różowe szpilki i jeszcze bardziej barwny i wzorzysty kombinezon (część garderoby, której podobno nieco puszystsze babki w ogóle nie powinny nawet przymierzać). Na pierwszy rzut oka można dostać oczopląsu od orgii barw, ale Iwona wygląda pięknie. I widać, że tak też się czuje. A gdyby nie rozmowa o nadmiernych kilogramach, większych rozmiarach, grubasach i jedzeniu, ciężko w ogóle byłoby zauważyć, że ma jakiś problem.

- Taki problem to nie problem. Chociaż kiedyś faktycznie różnie bywało z tą moją akceptacją - przyznaje Iwona. - Pół biedy, kiedy byłam dzieckiem, bo wówczas nikt się nie przejmował moimi kilkoma nadprogramowymi kilogramami. Gorzej już było w podstawówce, kiedy dotarło do mnie, że prezentuję się nieco inaczej niż wszyscy. Że na basenie w stroju trochę jest mnie za dużo oraz że nie daję rady wcisnąć się w wymarzoną sukienkę.

Wówczas wszystkie te spostrzeżenia były świetnym powodem, by przeryczeć kilka nocy w poduszkę. W dzień zaś kryła się za czarnymi rozciągniętymi swetrami, koszulami i getrami.

Na szczęście niedługo później przyszła refleksja. Uwierzyła w siebie i znalazła sposób: jak nie mieściła się w jakiś szałowy ciuch z wyprzedaży, to i tak kupowała, a później w domu sama lub z mamą przerabiała. Wstawiła tu i ówdzie kawałek materiału, jakąś koronkę i koniec końców wyglądało jeszcze lepiej niż w wersji pierwotnej.

- Do dziś tak robię i nieraz te moje przerobione z za małych ciuchy wyglądają lepiej niż oryginał. Koleżanki zazdroszczą, facetom się podoba. Czego chcieć więcej?!

Dziś w doborach kreacji Iwona przechodzi sama siebie. Zapomniała o dawnych kompleksach, w kąt poszły szarobure szmaty. I zachęca wszystkie grubsze istoty, by porzuciły workowate bluzy i spróbowały spojrzeć w twarz swoim własnym kilogramom. Wytoczyć ciężką broń w postaci świetnie dopasowanych staników i majtek wyszczuplających.

- Ja wiem, że fajniej się kupuje biustonosz w rozmiarze 75 B, ale uwierzcie, kobity, że czasem warto kupić większy, spytać o radę fachowca - zachęca. - Bo przecież każdej z nas chodzi o to, by wyeksponować swoje kształty. I żeby owe kształty szły najpierw, a dopiero później za nimi nasze krągłości. Majtki modelujące sylwetkę też polecam. Dziś jest wiele rozwiązań, wystarczy pójść do sklepu i kupić sobie coś innego niż zwykle, na opak: jeśli żyłaś w przekonaniu, że w żółtej wydekoltowanej bluzce ci nie do twarzy, a ze względu na tuszę nie przystoi, to właśnie idź i sobie ją kup. Zrób supermakijaż, pazury, ekstrafryzurę i spróbuj pokochać siebie. Jak to się stanie, to inni też nas pokochają. Bo przecież pięknego ciałka nigdy za wiele...

Nysanka zapewnia, że do bycia tak zwanym wieszakiem nigdy nie dążyła. Co nie znaczy, że nie chciała być szczuplejsza. Bo swego czasu ważyła nawet ponad sto kilogramów!

Przerobiła więc setki diet, kombinowanie, odmawianie sobie, a później efekt jo-jo. - Bo grubasem się jest w głowie - twierdzi Iwona. - Takiemu zawsze wydaje się, że piętnasty pieróg i ósma kanapka nie zaszkodzi. Też tak miałam, ale dziś wiem, że trzeba się racjonalnie odżywiać i że ten ów piętnasty pieróg smakuje dokładnie tak samo jak pierwszy czy trzeci. Więc odmawiam sobie nieco, pilnuję się. Ale nie wariuję, głodówkami się nie katuję.

Podobne podejście do jedzenia ma Gosia z Prudnika. Też działa w Puszystej Modelce, pozuje do zdjęć jak Iwona, nie odchudza się na siłę i akceptuje te swoje 83 kilogramy żywej wagi.

- Wychodzę z założenia, że jedzenie jest przyjemnością, której nie zamierzam sobie odmawiać, dopóki nie będę do tego zmuszona - tłumaczy. - Jeśli z jakichś powodów nie będę mogła czegoś jeść, to pewnie wtedy trochę schudnę. Na razie się tym nie martwię, a swoje ciało staram się akceptować.

Stara się, ale - jak sama przyznaje - nie zawsze jej to wychodzi. Czasem pozazdrości szczupłym koleżankom figury, wkurzy się w sklepie, gdy nijak nie może wcisnąć się w fajną kieckę. Ale to tylko chwilowa słabość, bo przecież tak na co dzień zna swoją wartość. Ba, w końcu jest modelką i oprócz kilku sesji zdjęciowych ma też na swoim koncie pokaz mody we Wrocławiu, jednej z firm odzieżowych.

- To była świetna przygoda! Wymalowali nas, uczesali, wystroili. Miałam tremę jak szlag, ale dałam radę. No i właśnie wówczas miałam okazję poczuć się trochę jak modelka - opowiada Gosia.

Iwona w pokazie mody wówczas nie uczestniczyła, ale w kilku sesjach zdjęciowych i owszem. Twierdzi, że nic tak nie uskrzydla puszystej babki jak efekt końcowy w postaci wspaniałych zdjęć. - To daje siłę i kopa do działania - podkreśla. - Cała ta metamorfoza i udowadnianie sobie, że każda z nas tak naprawdę jest wspaniałą kobietą. Musi tylko chcieć to pokazać. Przełamać się, przestać wstydzić i ukrywać.

- Zasada jest prosta: każda kobieta jest fotogeniczna, tylko nie każda jeszcze o tym wie - przekonuje Robert Piątek, jeden z twórców projektu Puszysta Modelka i jej nadworny fotograf. - Masz za szerokie biodra lub za mały biust? Żaden problem. Pokażemy ci, że w odpowiedniej pozie, przy odpowiednim oświetleniu twój kompleks zmieni się w atut. Barierą są chęci, bo chcieć to móc.

Robert mieszka w Poznaniu. Projekt Puszysta Modelka stworzył wspólnie ze swoją partnerką Patrycją Dombek, która również jest plus size. Oboje zgodnie przyznają, że w pracy z puszystymi najtrudniejszy jest ich brak wiary w siebie, kompleksy.

- Skrzywiony obraz, postrzeganie. Często właśnie przez to, że taka kobieta latami żyła u boku nieodpowiedniego partnera, w cieniu „pięknej chudej koleżanki” lub słyszała od różnych osób wiele przykrych rzeczy na temat swojego wyglądu - mówi Patrycja. - Dziewczyny te często nie wierzą w swoje piękno, w potencjał, jaki w nich drzemie. Zdarzają się takie, które przed sesją nigdy nie miały na sobie szpilek, sukienki czy też pełnego makijażu. Bo po co miały się stroić? Staramy się im uświadomić, że warto, głównie właśnie dla siebie.

Robert: - Najtrudniej jest je przekonać, by spróbowały ten pierwszy raz. Od momentu kontaktu z nami do pierwszej realnej sesji upływa niekiedy dużo czasu, mnóstwo pytań i jeszcze więcej odpowiedzi: co, jak, gdzie i dlaczego.

Dziś „puszystych” jest już całkiem sporo, bo chyba ponad setka w całej Polsce. Jak mówi Iwona, różne kobiety w wieku od 18 do 60 nawet lat. Jest babka, która pracuje na stanowisku odprawy na lotnisku w Warszawie, jest 120-kilogramowa instruktorka fitness, która rusza się lepiej od niejednej szczupłej kobiety. Albo puszysta pielęgniarka, Czeszka z okolic Jesenika. - Wszystkie są puszyste, fajne i uśmiechnięte. A jak się ubiorą i wymalują, to wyglądają jak milion dolarów - zapewnia Iwona.

Patrycja: - Przeróżne. Młodsze, starsze, mężatki, panny, rozwódki, samotne matki. Gospodynie domowe, nauczycielki, pielęgniarki, fryzjerki, kucharki, florystki, aktorki stawiające pierwsze kroki na niezależnych scenach teatralnych, piosenkarki wygrywające międzynarodowe konkursy, uczestniczki reality show, panie pracujące w biurach i panie siedzące na kasie w markecie, właścicielki firm i bezrobotne. Poza tym: niskie, wysokie, blondynki, brunetki, rude, z dużym biustem, z mniejszym biustem, z szerszymi biodrami i węższymi, ale za to z większym brzuchem... Można by tak wymieniać długo. Słowem: trafiają do nas prawdziwe babki z krwi i kości. Takie, jakie można spotkać na ulicy. Bo piękno niejedno ma imię, rozmiar i kolor skóry.

Robert: - Powiem przewrotnie: zgłaszają się egoistki, bo to, co robią - robią dla siebie. Robią to, by poczuć się lepiej. Żeby znaleźć zagubioną gdzieś po drodze pewność siebie. I żeby udowodnić, że nadal są sexy, mimo że stereotypowo wskaźnik BMI kazał im siedzieć w domu w rozciągniętym swetrze...

Puszysta Modelka chce i łamie stereotypy. Nawiązuje współpracę z producentami i dystrybutorami odzieży plus size.

- Niestety, rynek odzieżowy plus size wciąż raczkuje - dodaje Patrycja. - Dominującą praktyką jest zrobić zdjęcie na modelce o rozmiarze 36 i podpisać, że sukienka dostępna w rozmiarach 34-50. Wychodzimy naprzeciw tym standardom, namawiamy, by sukienkę rozmiar 50 pokazać na modelce XXL, w dodatku na kilku różnych rodzajach sylwetek.

Puszyści chcą uświadomić społeczeństwu, że osoba z nadwagą jest tak samo wartościowa jak superslim dziewczyna zaczynająca dzień od ćwiczeń z Ewą Chodakowską. Tym bardziej że - jak podkreśla Iwona - babki w rozmiarze plus size też najczęściej zaczynają dzień od ćwiczeń i na ćwiczeniach kończą. Nie żywią się tylko w barach z hamburgerami i nie przegryzają chipsów czekoladą.

Patrycja: - Wspieramy dziewczyny w dążeniu do zmian, jeśli ich pragną. W Poznaniu z inicjatywy projektu Puszysta Modelka w jednym z klubów fitness zorganizowane zostały cykliczne zajęcia pod nazwą Plus Size Fitness. Myślę, że to szalenie ważne, by namówić inne firmy do tego, by zwróciły uwagę na potrzeby kobiet plus size. Szukamy osób, które tak jak my chciałyby nam i im pomóc. Może w Nysie, Prudniku czy Opolu też warto byłoby spróbować?

W rozmiarze XXL

XXL-ki zawitają do Nysy.

Najpierw spotkają się nad Jeziorem Nyskim, gdzie prowadzone będą szkolenia i warsztaty motywacyjne. Szykuje się też wyjazd na Zamek w Mosznej, gdzie modelki wezmą udział w sesji zdjęciowej. Wieczorem spotkają się w klubie Akwarium na integracji, a następnego dnia staną do kolejnej sesji: tym razem na ulicach Nysy. Zdjęcia trafią do kalendarza, współfinansowanego przez nyską gminę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska