Chodzi o Stację Doświadczalną Oceny Odmian w Głubczycach, która bada, jak na naszych polach przyjęły się różne odmiany upraw. Takie badania wspierają też inne regiony, ale opolski samorząd daje najwięcej w kraju: 175 tys. zł. I tylko u nas szef stacji jest równocześnie wiceprzewodniczącym sejmiku oraz szefem komisji rolnictwa.
Zobacz: W Mąkoszycach będzie nowa oczyszczalnia
Sytuacja jest co najmniej niezręczna. Bo najpierw radny Kazimierz Pyziak lobbuje w swojej komisji, by wystąpiła o zwiększenie dotacji dla stacji, którą kieruje. Potem jako szef stacji te pieniądze wydaje i przygotowuje sprawozdanie dla władz regionu. I na koniec jako przewodniczący komisji je akceptuje.
Radny Herbert Czaja, członek komisji, a zarazem prezes Opolskiej Izby Rolniczej, przyznaje, że radni nie mają kompetencji, by ocenić sprawozdanie SDOO. W roli fachowca występuje więc dr inż. Pyziak, który sprawozdanie przygotował.
Co ciekawe, Izba Rolnicza dotowała kiedyś program kwotą 60 tys. zł. Działo się tak w okresie, gdy w jej władzach zasiadał nie kto inny jak Kazimierz Pyziak.
- Dziś nasza dotacja to tylko 2,5 tys. zł - mówi prezes Czaja. - Ale to dlatego, że izba ma mniejszy budżet.
Zobacz: W Paczkowie będzie łatwiej o pieniądze
Radny Pyziak bardzo chwali hojność samorządu województwa. Tłumaczy, że najważniejsza część budżetu stacji to 500 tys. zł z kasy państwa na podstawowe badania. Na dodatkowe, podobno te najpotrzebniejsze opolskim rolnikom, trzeba znaleźć co roku następne 350 tys. zł. I tu bez dotacji ani rusz.
- Możemy być dumni, że nasz samorząd daje na ten cel najwięcej w Polsce - przekonuje Pyziak. - To u nas, na Opolszczyźnie, program tzw. porejestrowego doświadczalnictwa odmianowego ma najlepsze rezultaty.
Pyziak dodaje, że badania prowadzone są w sumie w sześciu ośrodkach w regionie.
- Dotacja nie ma wpływu na moje zarobki - zapewnia. - Wszystko robię w ramach swojej pensji dyrektora stacji.
Rządząca regionem koalicja PO-PSL-MN zaczyna dostrzegać, że ma problem. Choć oficjalnie twierdzi, żę wszystko jest w najlepszym porządku.
- Nasi rolnicy osiągają najlepsze plony w kraju - przekonuje Tomasz Kostuś, który odpowiada za rolnictwo w zarządzie województwa. - Badania prowadzone przez dr. Pyziaka są naszym rolnikom przydatne.
Zobacz: Dofinansowania w przetwórstwie spożywczym
Równocześnie jednak Kostuś przeciwstawił się żądaniom Pyziaka, by w 2009 r. dotację podnieść do 200 tys. zł. Co więcej, zaproponował obcięcie jej do poziomu 170 tys. i przygotował raport pokazujący, ile dają na ten cel inne regiony. Okazało się, że Mazowieckie daje 100 tys., a śląskie tylko 35 tys.
Pyziak ma też oponentów na posiedzeniach komisji. Radny Janusz Trzepizur (PO) dopytywał się, czemu sami rolnicy tak mało łożą na badania, które są im rzekomo tak bardzo potrzebne. A skarbnik województwa Tadeusz Troszyński naciskał, by przygotować wreszcie raport na temat konkretnych korzyści, jakie ma region z badań ekipy Pyziaka.
I wszystko wskazuje na to, że taki raport zostanie sporządzony jeszcze w tym roku. - Takie są zamierzenia wicemarszałka Kostusia - mówi nam przewodniczący sejmiku Bogusław Wierdak. - Uważamy, że te badania są konieczne, ale chcemy je dokładniej rozliczać i dostać do ręki bilans korzyści.
Politycy PO podkreślają przy tym, że „temat” odziedziczyli po poprzednikach.
- W 2002 roku ta dotacja wynosiła 20 tys. zł - przypomina Kostuś. - Wzrosła do poziomu 120 tys. za rządów marszałka Grzegorza Kubata z SLD.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
