Ratunek dla upadłego

Fot. Beata Szczerbaniewicz
"Otmęt” ma zamówienia do końca roku.
"Otmęt” ma zamówienia do końca roku. Fot. Beata Szczerbaniewicz
Na wieść o planie zaprzestania produkcji w fabryce obuwia "Otmęt" jego pracownicy postanowili odkupić majątek od syndyka.

O zamiarze wygaszenia produkcji do końca tego roku i zwolnieniu załogi syndyk masy upadłościowej "Otmętu Krapkowice" Mieczysław Marszałek powiadomił na naradzie 1 sierpnia. Pracownicy nie przyjęli jednak tego do wiadomości, zaprzeczyli też informacjom syndyka, że nie ma perspektyw, aby fabryka wypracowywała zysk. Jeszcze na zebraniu przewodniczący związku zawodowego Józef Gut zaproponował, by pracownicy sami założyli spółkę i kontynuowali produkcję, a część udziałów w spółce przekazali gminie. Syndyk stwierdził, że jeśli gmina przyjmie tę propozycję - da na mszę.

- Może dać na mszę, bo zarząd miasta właśnie podjął uchwałę wstępnie akceptującą ten pomysł - mówi Mieczysław Kożuch, sekretarz gminy Krapkowice. - "Otmęt" zalega gminie z podatkiem na blisko 800 tysięcy złotych, moglibyśmy zatem przejąć od syndyka za długi halę produkcyjną, być może także maszyny. To zależy od wyceny, w przypadku takich negocjacji powołalibyśmy bowiem niezależnego rzeczoznawcę majątku. Trudno w tej chwili robić szczegółowe plany, bo może okażą się one nieaktualne, jeśli do syndyka zgłosi się kupiec. Został przecież ogłoszony przetarg.

Chętni do przetargu na kupno zakładu w całości mogą zgłaszać się do 15 września. Pracownicy "Otmętu", przestraszeni wizją zwolnień, nie wiążą z nim już jednak wielkich nadziei. Zawiązali grupę inicjatywną, która w ubiegłym tygodniu wystąpiła z oficjalnym pismem do zarządu miasta, prosząc o "rozważenie możliwości założenia spółki gminno-pracowniczej".
- Mamy zamówienia potwierdzone do końca bieżącego roku, a kontrahenci złożą następne na pierwszy kwartał 2003 roku - poinformował członków zarządu Józef Gut.

Zarząd miasta wykluczył możliwość udziału finansowego w spółce. W rachubę wchodzi tylko aport, na który złożą się hale i maszyny, przekazane gminie przez syndyka jako rekompensata za długi. Gmina miałaby większość udziałów w spółce (mówi się o 51 procentach), czyli sprawowałaby nad nią kontrolę i miała głos decydujący przy jej przeobrażeniach. Resztę udziałów musieliby kupić pracownicy (w tej chwili załoga "Otmętu" liczy 250 osób), dziś nie da się jednak określić nawet w przybliżeniu, po jakiej cenie.
- Uważamy, że spółka, gdyby kontynuowała działalność w jednej hali, bez zbędnego obciążenia pozostałymi nieruchomościami, ma wszelkie szanse, aby na siebie zarobić - mówi Kożuch. - Oczywiście, trzeba by wiele rzeczy pozmieniać. Na początek np. zacząć produkować krótsze serie obuwia na każdy sezon, tak aby nie zalegało w magazynach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska