Rozwiedzeni czekają na głos papieża Franciszka

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Biskupi w Rzymie obradują w sprawie dopuszczenia do Eucharystii osób rozwiedzionych, które zawarły nowe związki.
Biskupi w Rzymie obradują w sprawie dopuszczenia do Eucharystii osób rozwiedzionych, które zawarły nowe związki. Mikołaj Nowacki
Czy Synod Biskupów pozwoli osobom rozwiedzionym żyjącym w nowych związkach przystępować do Komunii św.? Zdania jego uczestników są mocno podzielone.

Synod poświęcony jest sytuacji rodziny i jej duszpasterstwu, ale największe zainteresowanie nie tylko mediów, ale i społeczeństw - przynajmniej w Europie i w USA - budzi sprawa dopuszczenia do Eucharystii osób rozwiedzionych, które zawarły nowe związki.

Z głosów hierarchów wypowiadanych przed październikową sesją synodu, jak i z informacji, które przedostają się do mediów z Rzymu, wynika, że spotykają się, a częściowo i ścierają w tej sprawie dwie postawy.

Pierwsza, której twarzą stali się przede wszystkim biskupi niemieccy, akcentuje potrzebę miłosierdzia wobec osób, które obecnie do Komunii św. przystępować nie mogą. Biskupi ci kładą nacisk na rolę sumienia samych wiernych w ocenie tego, czy mogą przyjmować Ciało Pańskie, czy nie. Wreszcie odwołują się oni do doświadczenia, z którego wynika, że - nie tylko w Niemczech - rośnie liczba rozwodów i powtórnych bardziej lub mniej formalnych związków. A jednocześnie spada - w niektórych diecezjach gwałtownie - liczba młodych ludzi, w wieku 20-30 lat, którzy decydują się w ogóle na przyjmowanie sakramentu małżeństwa. Widząc w nim raczej ciężar i przeszkodę, jeśli wybór męża lub żony okaże się pomyłką, niż to, czym sakrament z definicji jest, czyli widzialny znak niewidzialnej łaski Boga.

Zwolennicy tej koncepcji zdają się widzieć w Komunii Świętej nie tyle nagrodę za bezgrzeszne życie - przystępujący do niej też mają poczucie, że są grzesznikami - ile pokarm na drogę.
- Oczekuję zasadniczej odpowiedzi synodu na kluczowe pytanie teologiczne - mówił w jednym z wywiadów arcybiskup Berlina, Heinrich Koch. - Jak może tak być, że człowiek, który przechodzi w życiu przez trudności, na przykład z powodu rozbitego małżeństwa, przez całe swoje życie nie będzie miał dostępu do Stołu Pańskiego? Przecież Eucharystia jest też dla ludzi, którzy potrzebują wzmocnienia i naprostowania. Uważam za konieczne, by synod wypowiedział się tu w zasadniczy sposób. A dokładniej: by wypowiedział się papież, bo synod jest tylko organem doradczym papieża.

Zwolennicy opcji miłosierdzia wskazują, że wymogi dotyczące małżonków pozostały takie same jak przed wiekami, ale ich społeczny kontekst się zmienił. Dotrzymanie przysięgi, zwłaszcza złożonej przed Bogiem, które było fundamentem etosu rycerskiego i ustroju Europy przed wiekami, dziś jest traktowane mniej poważnie. Dotyczy to przyrzeczeń składanych prywatnie. Częściej rozpadają się zawierane przed ołtarzem małżeństwa. Częściej odchodzą ze swego stanu kapłani, mimo przyrzeczeń, w tym zachowania celibatu, złożonych wobec biskupa.

Takie poglądy mają przeciwników, także w Niemczech. Z arcybiskupem Kochem otwarcie polemizuje choćby katolicki publicysta Matthias von Gersdorff. Przypomina, że katolickie małżeństwo jest nierozerwalne, zatem w sensie prawnym, kto żyje w nowym związku, popełnia grzech ciężki - cudzołóstwo, a ten zamyka drogę do Eucharystii. Miłosierdzie nie oznacza - uważa Gersdorff - pozostawienia człowieka w stanie upadku i zachowywania się tak, jakby Bogu było obojętne, jak ów człowiek żyje.
Twarzą bardziej zasadniczego, tradycyjnego podejścia do sprawy są na synodzie m.in. delegaci z Polski. Abp Stanisław Gądecki zastrzega, że zgoda na to, by do Komunii św. przystępowały osoby, które nie są w stanie łaski, może wyrządzić ogromne szkody nie tylko w duszpasterstwie rodzin, ale także w nauce Kościoła o łasce uświęcającej. Przekładając obawy biskupa na język praktyczny, wygląda na to, że uważa on, iż dopuszczenie osób rozwiedzionych do Eucharystii może się przyczynić do zwiększenia się i tak już niepokojących statystyk rozwodowych. A w dodatku może to spowodować oderwanie przystępowania do Komunii św. od spowiedzi i pokuty (w Polsce ten związek jest nadal bardzo silny) zgodnie z zasadą: Jak oni mogą iść do Komunii, to ja też).

To myślenie synodalne nazywane tradycyjnym albo teologicznym (w przeciwieństwie do „postępowego”, socjologicznego) o nierozerwalności małżeństwa ma - o czym trzeba pamiętać - silne oparcie w Piśmie Świętym. Pan Jezus w tekście Ewangelii Łukasza mówi wprost: „Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo”. Trudno sobie wyobrazić kościelne nauczanie odwracające się plecami do Ewangelii i nauczania Jezusa.

- Z całą pewnością, ale warto przyjrzeć się doświadczeniom innych Kościołów, zwłaszcza prawosławnego, w którym małżeństwo jest sakramentem, jak w Kościele katolickim - mówi ks. prof. Tadeusz Dola, dziekan Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego. - W Ewangelii Mateusza w wypowiedź Pana Jezusa o zakazie oddalania żony wtrącone zostały słowa: poza przypadkiem nierządu. Nasi bracia interpretują je tak, że mogą zdarzyć się takie okoliczności, które jednak usprawiedliwiają rozwiązanie sakramentalnego małżeństwa i zawiązanie nowego. Co nie znaczy, że tamten Kościół traktuje sprawę lekko. Pokazuje to także w liturgii ślubnej. Drugiego ślubu udziela się wprawdzie w cerkwi, ale ma on znacznie mniej uroczystą formę niż pierwszy. Są w nim silnie obecne akcenty pokutne.
Osoby rozwiedzione i żyjące w nowych związkach, którym na przystępowaniu do Komunii św. zależy, akcentują zwykle, że oczekują zróżnicowania w traktowaniu tych, którzy się rozwiedli.

- Dziś wszystkich traktuje się jednakowo - mówi pani Jolanta z Opola. - Tego małżonka, który zdradził, i tego, który został zdradzony i odszedł z małżeństwa. Sprawcę przemocy, przed którym żona z dziećmi uciekła, i ofiarę przemocy zawierającą nowy, lepszy związek z mężczyzną, który otoczył jej dzieci opieką. Jestem w takiej sytuacji. Żyjemy z drugim mężem zgodnie już 12 lat. W każdą niedzielę jesteśmy w kościele, modlimy się wieczorem razem, dzieci wychowujemy w wierze. Bardzo nam brakuje możliwości przystępowania do Komunii św. Nie chodzimy, skoro Kościół nam nie pozwala, ale z nadzieją czekamy na to, co postanowi synod.

Na razie Kościół podkreśla, że osoby rozwiedzione nie są ekskomunikowane, zachęca je, by korzystały z tego, co jest dla nich dostępne: modlitwy, udziału w mszy św., czytania Pisma Świętego, by angażowały się w Kościele w działalność dobroczynną itd. Przypominanie o tym nierzadko budzi u samych zainteresowanych rozdrażnienie. Wiele takich osób opowiada wręcz o fizycznym głodzie Eucharystii, którego nie są w stanie zaspokoić.

- Trzeba uczciwie powiedzieć, że w wielu parafiach jakichś szczególnych form duszpasterskiej troski o takie osoby nie ma - dodaje ks. prof. Dola. - Może poza parafialnymi rekolekcjami, w czasie których głosi się zwykle choć jedną naukę dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych. Ale rekolekcje są raz w roku. Jeśli ktoś czuje się trochę zostawiony sam sobie, to zdarza się, że jego więź z Kościołem słabnie. Księdzu trudniej do niego dotrzeć, choćby chciał. I koło się zamyka.

Ksiądz profesor Dola nie ma wątpliwości, że ewentualne dopuszczenie rozwiedzionych do Komunii nie powinno i raczej nie będzie mieć charakteru „powszechnej amnestii”.

- Trudno sobie wyobrazić przystępowanie do Eucharystii osób, które małżeństwo pochopnie zawarły i pochopnie zerwały, wymieniając męża lub żonę po paru latach na „nowszy model” - mówi. - To byłoby gorszące i rzeczywiście przynosiłoby szkodę Kościołowi i samym zainteresowanym. Ale nie wykluczam, że możliwe jest inne spojrzenie na osoby, których pierwsze małżeństwo zawarte w dobrej wierze były oczywistą pomyłką. Także jeśli małżonkowie dla dobra dzieci jeszcze przez jakiś czas byli razem. Warto się zastanowić, czy one w ogóle były ważnie zawarte. Może trzeba szukać formuły dopuszczenia do Eucharystii osób, które w nowym związku są długo - co najmniej 10 lat - żyją przykładnie, są praktykujący i w wierze wychowują dzieci.
Na podobnej zasadzie Stolica Apostolska udziela dziś dyspensy i zgody na kościelny ślub księżom, którzy odeszli od kapłaństwa i związali się z kobietą. Choć analogia nie jest pełna. Stałość małżeństwa jest istotną cechą sakramentu. Przyrzeczenie celibatu poprzedza święcenia, ale warunkiem koniecznym nie jest (żenią się np. księża greckokatoliccy uznający papieża).

Jedno jest pewne. Cokolwiek ustali Synod Biskupów, a zatwierdzi w sposób oficjalny papież Franciszek, sprawi, że ucieszy się tylko część wiernych. Potwierdza to biskup Berlina, na którego skrzynkę e-mailową mniej więcej w równych proporcjach przychodzą wezwania wiernych do zmiany i do utrzymania dotychczasowej praktyki.

Obrady synodu trwają
Od 4 do 25 października odbywa się w Rzymie Zwyczajne Zgromadzenie Synodu Biskupów pod hasłem „Powołanie i misja rodziny w Kościele i świecie współczesnym”.

Bierze w nim udział 270 ojców synodalnych, czyli pełnoprawnych uczestników (z urzędu, z wyboru i z nominacji papieskiej) oraz 24 ekspertów i współpracowników sekretarza generalnego, 51 audytorów i audytorek oraz 14 delegatów bratnich Kościołów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska