Sprawa oczyszczenia Jeziora Turawskiego. Pat trwa

Mariusz Jarzombek
Na dnie jeziora leżą osady, które gromadzą się tutaj od 1939 roku.
Na dnie jeziora leżą osady, które gromadzą się tutaj od 1939 roku. Mariusz Jarzombek
Debata o oczyszczeniu Jeziora Turawskiego trwa już kilkanaście lat. Dziś podczas konferencji poświęconej problemowi nie powiedziano niczego nowego. Strategii nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie.

Wiemy, co leży w mule i wiemy już od dawna, że zanieczyszczone osady trzeba zneutralizować - mówią naukowcy.

Dlaczego nic się w sprawie nie dzieje? Brak pieniędzy jest tylko jednym z powodów bezczynności Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu, który jest właścicielem zbiornika.

- W dalszym ciągu nie ma żadnego sensownego programu oczyszczania - mówi Waldemar Kampa, wójt Turawy.

Równo rok temu w Opolu odbyła się konferencja dotycząca możliwości oczyszczenia zbiornika tak, aby co roku latem nie zakwitały w nim sinice. Wyniki roboczej grupy ds. strategii oczyszczania miały być znane w ciągu 12 miesięcy. Dziś podczas konferencji poświęconej problemowi nie powiedziano niczego nowego. Strategii nie ma i nie wiadomo, kiedy będzie.

- Tu trzeba działać! - wskazywał dr Mirosław Wiatkowski z katedry ochrony powierzchni ziemi Uniwersytetu Opolskiego, który zaprezentował sposoby walki z zanieczyszczeniami powodującymi rozwój sinic.

Od 1994 roku powstały co najmniej trzy koncepcje oczyszczania jeziora. Pokrycie zanieczyszczonych osadów warstwą izolacyjną, wybranie ich na zewnątrz, instalacja aeratorów czy zastosowanie biopreparatów to tylko niektóre z nich. Koszt: co najmniej 100 mln zł.

- Wybieranie osadu czy pokrywanie go izolacją jest drogie, skomplikowane i wcale nie gwarantuje sukcesu - wskazywał wczoraj dr Wiatkowski. Podobnie jak napowietrzanie za pomocą aeratora, które sprawdziło się na Jeziorze Średnim. Problem w tym, że jezioro duże jest kilkadziesiąt razy większe.

Powodem zanieczyszczeń jeziora są związki, które spływają do niego od 1939 roku Małą Panwią. W ostatnich latach na kanalizowanie dorzecza rzeki w województwach śląskim i opolskim wydano setki milionów złotych.

- Efekty są widoczne gołym okiem - widać, że budzi się w nim życie - wskazywał Mariusz Ślęzański z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Katowicach. - Badania fizykochemiczne i biologiczne są z roku na rok coraz lepsze.

- Zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy - mówili Waldemar Kampa i Marek Korniak, burmistrz Ozimka. Obie gminy kończą właśnie budowę kanalizacji za ponad 100 mln złotych. - Problem w tym, że nie wiemy, co dalej.

- Musimy zdecydować się, jaką kombinację metod zastosować - mówili przedstawiciele Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej przed rokiem. - Chcielibyśmy mieć efekty do roku 2021 - przyznała Barbara Mońka, zastępca dyrektora RZGW i był to jedyny konkret, który padł na dzisiejszym spotkaniu.

- O współpracy w finansowaniu prac będziemy chcieli rozmawiać m.in. z urzędem marszałkowskim - wyjaśniła. dyr. Mońka. Problem w tym, że przed rokiem przedstawiciel RZGW mówił dokładnie to samo.

- Możemy pomóc, ale unijne wydatki na lata 2014-2020 są w trakcie opracowywania. Nie wiemy, ile i na co dostaniemy pieniądze - podkreslał marszałek Józef Sebesta, Na razie na sfinansowanie przyszłych projektów strategicznych dotyczących ratowania jeziora zapisano 21 mln euro.

Samorządy i naukowcy podkreślają, że z ratowaniem zbiornika nie można czekać.

- W tej chwili spróbujmy zrobić, to co możliwe - wskazywał dr Wiatkowski. Jego zdaniem już teraz trzeba oczyścić zbiornik wstępny jeziora - to on ma zatrzymywać płynące wciąż rzeką zanieczyszczenia.

- Dalej płynęłaby jedynie czysta woda, która przy okazji wypłukiwałaby osady z jeziora - tłumaczy Wiatkowski.

Prace przy zbiorniku wstępnym są w planie RZGW. Problemem są szczegółowe badania zalegających w nim osadów, których od RZGW wymaga Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.

- Ich koszt to ponad 100 tys. zł, nie mamy na to pieniędzy - narzekała dyrektor Mońka. - Proponowaliśmy badania i monitoring jeziora kilka lat temu, ale nikt ich od nas nie chciał - przypomniał dr Wiatkowski.

- Pomóc możemy, ale przy okazji będziemy starali się wymusić na RZGW działania zmierzające do oczyszczenia całego jeziora - zapewniali marszałek Sebesta i Bogusław Wierdak, przewodniczący sejmiku województwa.

- Na gadaniu straciliśmy kolejny rok - podsumowali wczorajsze spotkani samorządowcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska