Suchy potok

Jan Poniatyszyn
Mieszkańcy Moszczanki w gminie Prudnik twierdzą, że właściciel elektrowni wodnej kradnie im rzekę.

Od kilku miesięcy ludzie z niepokojem obserwują niski poziom wody w przepływającym przez wieś Złotym Potoku. Czasami sięga on zaledwie kilku centymetrów. Sami jednak wybudowali na tej górskiej rzece "baseny", niszcząc w ten sposób kosztowne umocnienia brzegów.

- Woda z rzeki kierowana jest do młynówki zasilającej elektrownię wodną i dlatego jest jej mniej - wyjaśnia Stanisław Piekarczyk, sołtys Moszczanki, a zarazem radny i członek Zarządu Miejskiego w Prudniku. - Taka sytuacja występuje na odcinku blisko dwóch kilometrów. Potem woda znowu wpływa do rzeki i wszystko jest w porządku. Podczas regulacji rzeki wrzucono do niej duże kamienie i dlatego wydaje się, że jest ona płytsza. Właścicielka elektrowni, która mieszka we Wrocławiu, otrzymała pozwolenie na zabieranie wody do młynówki. Komu to przeszkadza? W latach 60. i 70., kiedy czynny był tu młyn wodny, nikomu jego praca nie wadziła. Wtedy też na tym odcinku rzeki jej poziom był mniejszy. Nasza miejscowość została włączona do programu odnowy wsi. Elektrownia wodna może być jedną z tutejszych atrakcji turystycznych.
Sołtys uważa, że uzasadnione pretensje mogą mieć jedynie rolnicy, właściciele gruntów, przez które płynie młynówka powodująca lokalne podtopienia. - Przez wiele lat woda nie była wpuszczana do młynówki, ponieważ po pożarze młyn został unieruchomiony - tłumaczy Stanisław Piekarczyk. - Teraz krety i nornice zrobiły tam tunele, którymi woda przedostaje się na pola rolników. Zanim kanały zostaną zamulone, minie rok, dwa.
Zdaniem Franciszka Olszewskiego, kierownika prudnickiego oddziału Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Opolu, niski poziom wody w Złotym Potoku jest obecnie stanem normalnym. - Zima była praktycznie bezśnieżna, ostatnio nie było też większych opadów deszczu, a w związku z tym wody w rzece jest mniej - wyjaśnia. - Taka sytuacja w przyrodzie powtarza się cyklicznie. Mieliśmy kilkanaście lat mokrych. Teraz kolejne będą suche. Opady będą mniejsze, co oznacza mniej wody w rzekach i potokach.
Według kierownika prudnickiego oddziału WZMiUW, właścicielka elektrowni wodnej postępuje zgodnie z pozwoleniem wodnoprawnym, które określa warunki poboru wody do celów gospodarczych. Niepokoi go natomiast co innego. - W następstwie powodzi w 1997 roku państwo wydało ponad 15 milionów złotych na regulację Złotego Potoku - twierdzi. - A mieszkańcy wsi dla celów kąpielowych budują na nim przegrody, które utrudniają przepływ wody i niszczą wykonane umocnienia brzegowe. Takie baseny nie powstają na przykład na Złotym Potoku w Jarnołtówku.

Z taką oceną sytuacji nie zgadza się z kolei sołtys Moszczanki, który broni mieszkańców wioski. - Trudno to nazwać niszczeniem umocnień - uważa. - Jeżeli z paru kamieni z dna rzeki zrobi się tamę, to nie spowoduje ona uszkodzenia brzegu. A te baseny mają cel przeciwpożarowy. Bez nich poziom w rzece byłby tak niski, że w razie czego, nie byłoby jak nabrać wody i czym gasić ognia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska