Tajemniczy wypadek w Kozłowicach w powiecie oleskim, który wypadkiem wcale nie był, a którego pijani uczestnicy nic nie pamiętają

Mirosław Dragon
Mirosław Dragon
Tajemniczy wypadek niezidentyfikowanego pijanego kierowcy na drodze Kozłowice – Jamy
Tajemniczy wypadek niezidentyfikowanego pijanego kierowcy na drodze Kozłowice – Jamy fot. OSP Gorzów Śląski/ OSP Kozłowice/ Policja Olesno
Od rozbicia nowiutkiej skody w Kozłowicach minęło już pięć miesięcy, a nadal nie wiadomo, kto siedział za kierownicą. W aucie było dwóch znanych mieszkańców Olesna, obaj kompletnie pijani.

To była niedziela (23 maja), godzina 7:45 rano. Wielu mieszkańców o tej godzinie jedzie samochodem do kościoła, tymczasem troje mieszkańców Olesna (dwaj mężczyźni oraz kobieta) wracało z mocno zakrapianej imprezy. Wiadomo, że wcześniej byli na imprezach (jeden na weselu, drugi na domówce).

Po siódmej rano ruszyli nowiutką skodą octavią RS drogą wojewódzką nr 487 do Boroszowa i dalej drogą powiatową w kierunku miejscowości Jamy (w gminie Gorzów Śląski).

Skodą octavia RS to najmocniejsza, sportowa wersja czeskiego samochodu. Reklamowana jest hasłem „Ciesz się adrenaliną!”. W pijackim rajdzie pod Olesnem adrenaliny było jednak zdecydowanie za dużo. Na odcinku między Kozłowicami a Jamami sportowa przy dużej prędkości wypadła z drogi, skosiła kilka słupków ogrodzenia, odbiła się od pnia ściętego niedawno drzewa i wypadła z powrotem na drogę. Nowoczesne auto naszpikowane elektroniką samo wysłało zawiadomienie o wypadku wraz z położeniem GPS.

Karetka zabrała do szpitala trzy osoby, które jechały skodą. Byli to dwaj mężczyźni w wieku 32 i 34 lat oraz 29-letnia kobieta. Kobieta była zakleszczona w samochodzie, trzeba było ją wyciągać.

O tym wypadku do dzisiaj huczy całe Olesno, ponieważ obaj mężczyźni, którzy rozbili się w nowiutkim aucie (samochód został kupiony dwa miesiące wcześniej), to znani oleśnianie, dzieci lokalnych VIP-ów: syn oleskiego polityka oraz syn miejscowego przedsiębiorcy. Samochód należał do jednego z nich.

O tym wypadku do dzisiaj mówi się w Oleśnie, zwłaszcza w kontekście bezkarności pijanych kierowców. Ale pod względem formalnym żadnego wypadku nie było! Pijany kierowca był, ale nie wiadomo, który z dwóch mężczyzn siedział za kierownicą. Żaden z nich niczego nie pamięta i żaden nie przyznaje się.

Obrażenia zagrażające życiu, ale pozwalające od razu wypisać się ze szpitala

Teoretycznie sprawa wygląda beznadziejnie. Kompletnie pijany kierowca wsiadł do samochodu. Spowodował wypadek. Nie tylko rozbił samochód, ale wiózł też ze sobą pasażerów, którzy odnieśli tak poważne obrażenia, że lekarz podejrzewał zagrożenia życia i zdrowia. Kiedy przyjechała policja, znalazła w aucie dwóch pijanych mężczyzn, z których żaden nie przyznał się do kierowania autem. W takim przypadku delikwenci trafiają na policyjny "dołek". Za kratkami najpierw się trzeźwieje, a na drugi dzień składa się zeznania podczas przesłuchania.

W tym wypadku nie było takich problemów. Nie wybiło nawet południe, a uczestnicy wypadku (którego formalnie nie było, ale o tym za chwilę) byli już w domu, tam wytrzeźwieli, a na drugi dzień niektórzy jeździli już samochodem.

Bo w życiu trzeba mieć szczęście, a troje mieszkańców Olesna miało 23 maja ogromnego farta. Przede wszystkim mieli ogromne szczęście, że z tak poważnego wypadku wyszli cało.

Wszystkie trzy osoby jadące autem były pijane, co wykazało już badanie alkosensorem na miejscu. Pobrano także krew do badań na obecność alkoholu i środków odurzających. Żadna z osób jadących samochodem nie przyznała się do kierowania autem.

W takim razie policja ma prawo zatrzymać osoby, żeby wytrzeźwiały i złożyły zeznania, nie mogąc wspólnie ich uzgadniać między sobą i mataczyć. Na zatrzymanie ich na 48 godzin w policyjnej izbie zatrzymań nie pozwolił jednak lekarz, stwierdzając, że uczestnicy wypadku doznali obrażeń, które mogą zagrażać zdrowiu i życiu.

Uczestnicy wypadku zostali przewiezieni do szpitala powiatowego w Oleśnie. Tam jednak szybko stwierdzono, że nie potwierdziły się podejrzenia ciężkich obrażeń. Cała trójka wypisała się ze szpitala na własne żądanie.

Doszło zatem do zadziwiającego paradoksu: obrażenia uczestników wypadku miały być na tyle poważne, że lekarz nie pozwolił na ich zatrzymanie, a oni sami stwierdzili, że stracili pamięć i nie pamiętają, kto kierował ani jak doszło do wypadku. Jednocześnie nie spędzili w szpitalu ani dnia, wypisali się na własne żądanie i wyszli o własnych siłach. Ostatecznie okazało się, że nie odnieśli żadnych obrażeń, które wymagałyby leczenia i zwolnienia chorobowego.

Formalnie nie był to wypadek, tylko kolizja drogowa

- Śledztwo zostało umorzone w zakresie spowodowania wypadku drogowego, ponieważ sprawa ta nie wyczerpuje znamion tego przestępstwa - informuje Krzysztof Grajcar, szef prokuratury rejonowej w Oleśnie. - Dokumentację medyczną zbadał biegły z zakresu medycyny sądowej, który stwierdził, że nie doszło do naruszenia czynności narządu ciała, rozstrój zdrowia nie trwał dłużej niż 7 dni.

To jednak nie koniec tej sprawy.

- Do osobnego postępowania została wyodrębniona sprawa kierowania samochodem w stanie nietrzeźwości, co jest przestępstwem - dodaje prokurator Krzysztof Grajcar.

Wszyskie trzy osoby jadące skodą były pijane, miały po 2 promile alkoholu w organizmie. Wskazało to badanie alkosensorem na miejscu oraz późniejsze badanie krwi. Oleska policja nie chciała podać wyników badania na obecność alkoholu uczestników tego wypadku, ponieważ oficjalnie osoby podróżujące tym samochodem są świadkami, żaden nie jest sprawcą!

O wynikach badania krwi poinformowała w końcu oleska prokuratura. Każda z osób jadących rozbitą miała około 2 promile. Nie byli natomiast pod wpływem narkotyków.

Ciągle nie wiadomo jednak, kto kierował autem, bo wszyscy troje zgodnie twierdzą, że niczego nie pamiętają.

- Amnezja uczestników tego zdarzenia jest porażająca – komentuje anonimowo jeden ze śledczych.

Wiadomo, że kierowcą nie była kobieta. Siedziała ona na tylnym siedzeniu, ponieważ musiała być uwalniana z rozbitego auta.
Kierowcą był zatem jeden z dwóch mężczyzn.

Na zabezpieczonych nagraniach z monitoringu w Oleśnie (z ul. Sienkiewicza, czyli z drogi wojewódzkiej nr 487) widać, jak za kierownicą siedzi właściciel samochodu. Śledczy muszą jednak zbadać, czy na drodze pod Kozłowicami, gdzie doszło do rozbicia auta, za kierownicą nie siedział drugi z mężczyzn (prokuratura bada zabezpieczone ślady: krew na poduszce powietrznej, ustawienie fotela itd.).

Było ich dwóch, ale który jest winny

Zbulwersowani bezkarnością niezidentyfikowanego pijanego kierowcy mieszkańcy Olesna w komentarzach podsuwają pomysły, jak rozwiązać tę sprawę.

- Niech postawią zarzuty obu i wtedy ten co nie prowadził bardzo szybko odzyska pamięć – proponuje pani Małgorzata.

Takie rozwiązania wydają się logiczne na chłopski rozum. Tyle że są sprzeczne z prawem.

- Nie można ukarać obu nietrzeźwych mężczyzn jadących tym samochodem, ponieważ w prawie karnym nie ma zasady zbiorowej odpowiedzialności. Trzeba ustalić sprawcę i udowodnić mu winę – wyjaśnia radca prawny Tomasz Dragan.

- Właściciel samochodu brał udział w tym zdarzeniu, wiec powinni go pociągnąć do odpowiedzialności, skoro nikt się nie przyznaje – uważa internauta Kamil.

- Jeśli właściciel samochodu jadący jako pasażer pozwala nietrzeźwemu kierowcy prowadzić, dochodzi do tzw. udostępnienia samochodu i może za to zostać pociągnięty do odpowiedzialności – uważa mecenas Tomasz Dragan. – Dopuszczenie do prowadzenia pojazdu przez osobę znajdującą się w stanie po użyciu alkoholu jest wykroczeniem. W prawie karnym dominuje pogląd, że właściciel samochodu powinien przewidzieć, że skutkiem udostępnienia pojazdu nietrzeźwemu kierowcy może być spowodowanie zdarzenia drogowego, a za to grozi już odpowiedzialność karna.

Żeby jednak pociągnąć do odpowiedzialności pijanego kierowcę lub pijanych kierowców, trzeba najpierw udowodnić, że kierowali samochodem.

- Nie wydaje mi się, żeby były trudności z ustaleniem, kto kierował tym samochodem. Współczesna technika daje takie możliwości, ale oczywiście po prawidłowym zebraniu przez technika kryminalistyki wszystkich śladów bezpośrednio po zdarzeniu drogowym– mówi Tomasz Dragan.

- Zebrane dowody z dużym prawdopodobieństwem pozwolą na zidentyfikowanie osoby kierującej samochodem w chwili kolizji - zapowiada prokurator Krzysztof Grajcar.

Do sprawy wrócimy.

Kodeks karny

  • Art. 160. Narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu
    § 1. Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
  • Art. 178a. Prowadzenie pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego
    § 1. Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

Kodeks wykroczeń

  • Art. 96. Dopuszczenie do prowadzenia pojazdu przez osoby nieuprawnione lub dopuszczenie pojazdu do jazdy wbrew przepisom prawa
  • § 1. Właściciel, posiadacz, użytkownik lub prowadzący pojazd, który na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu dopuszcza:
  • 3) do prowadzenia pojazdu osobę znajdującą się w stanie po użyciu alkoholu lub podobnie działającego środka,
    podlega karze grzywny.
Tajemniczy wypadek niezidentyfikowanego pijanego kierowcy na drodze Kozłowice – Jamy
Tajemniczy wypadek niezidentyfikowanego pijanego kierowcy na drodze Kozłowice – Jamy fot. OSP Gorzów Śląski/ OSP Kozłowice/ Policja Olesno

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska