To nie będzie budżet obfitości

Klaudia Bochenek
Z powodu zapaści gminnych finansów, od 1 stycznia 2002 roku stawki podatku dochodowego zwiększa się o 10 procent.

Wstępny projekt przyszłorocznego budżetu nyskiej gminy nie napawa optymizmem. Stanisław Arczyński, zastępca burmistrza Nysy, jest zdania, że dopiero teraz gmina odczuje skutki rozrzutności poprzedniej ekipy, której "radosna twórczość" pogrążyła Nysę w blisko czterdziestomilionowych długach.

- Po trzech latach intensywnego korzystania z kredytów i ich nieracjonalnego wydawania finanse gminy są pod kreską i - jak sądzę - nie obędzie się bez podwyżek - tłumaczy wiceburmistrz. Według niego spore straty finansowe gminnych spółek spowodowane są brakiem urealniania w poprzednich latach cen wody, wywozu odpadów komunalnych i czynszów mieszkaniowych.
Jedynym wyjściem z impasu jest podniesienie stawek podatku dochodowego od osób fizycznych, z którego wpływy pozwolą miastu przetrwać przyszły rok i doprowadzić do końca rozpoczęte już inwestycje. - Zapaść finansów gminy spowodowały zbyt niskie podatki i nieracjonalnie prowadzone inwestycje - twierdzi burmistrz Arczyński.

- Jedynie sięganie po środki pomocowe, takie jak dotacje czy kredyty na budownictwo mieszkaniowe, rozłożone na wiele lat, mogą się miastu opłacić. Jeżeli teraz nie podniesiemy podatków, to gminie braknie 12 milionów złotych na zabezpieczenie stałych wydatków.
Gmina nie ma pieniędzy na zakończenie budowanych przy ulicy Zwycięstwa mieszkań. Z czego pozyska je w przyszłym roku - jeszcze nie wiadomo.
Burmistrz Arczyński uspokaja jednak, że podwyżek czynszów mieszkaniowych nie będzie, przynajmniej na razie. - W końcu będziemy do tego zmuszeni, aby PGM nie znalazł się w takiej sytuacji jak przed trzema laty - tłumaczy Stanisław Arczyćski.
Stanisław Bednarczyk, skarbnik Urzędu Miejskiego w Nysie, nie zaprzecza prognozom burmistrza Arczyńskiego, dotyczącym przyszłorocznego budżetu, jednak jest spokojniejszy, jeżeli chodzi o gminne wydatki. - To nie będzie budżet aż takich obfitości, jeżeli chodzi o nakłady inwestycyjne, ponieważ większość funduszy, z jakich mogliśmy skorzystać, została wyczerpana w tym roku - powiedział.

- Jednak jeżeli weźmiemy pod uwagę finanse własne, to nie będzie aż tak dramatycznie. To jednak wymaga ogromnego wysiłku gminy i może się odbyć kosztem wzrostu podatku o jakieś 10 procent.
Ogólny dług gminy nie może przekroczyć 60 procent dochodów, podczas gdy Nysa znajduje się na pograniczu jego poziomu. Dług gminy dziś to ponad 40 mln zł, co nie daje nam możliwości zaciągnięcia kolejnych kredytów i pożyczek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska