Toksyczne substancje na polach w Strzelcach Opolskich. Sprawę bada prokuratura

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Substancje mogą zagrażać życiu i zdrowiu ludzi, a także doprowadzić do "obniżenia jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi i mogące dokonać zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym”.

Pryzmy nasączone groźnymi substancjami chemicznymi odkryli pracownicy strzeleckiego starostwa. Przekazali informację do gminy, a burmistrz Strzelec Opolskich powiadomił o sprawie policję.

Chodzi o ponad 100 ton odpadów zalegających za Osiedlem Piastów Śląskich (największe osiedle w Strzelcach Opolskich), w odległości ok. 150 metrów od budynków mieszkalnych.

Pole jest we władaniu Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa a dzierżawi je rolnik ze Strzelec Opolskich.

Już organoleptyczne sprawdzenie rodzaju substancji wzbudziło wątpliwości urzędników co do jej pochodzenia - relacjonuje Małgorzata Kornaga, z urzędu miejskiego. - Zapach zbliżony był do sztucznych lakierów, a konsystencja przypominała kruszoną gumę.

Burmistrz Strzelec Opolskich poprosił o wsparcie organy ścigania oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Przebieg zdarzeń urzędnicy potwierdzili podczas zeznań złożonych w Komendzie Powiatowej Policji w Strzelcach Opolskich.

Kilka dni temu do ratusza wpłynęło pismo z Prokuratury Rejonowej w Strzelcach Opolskich potwierdzające wątpliwości urzędników. Zawierało opinię biegłego laboratorium wskazującą wyraźne „przekroczenia dopuszczalnych wartości substancji (…) mogące zagrozić życiu i zdrowiu człowieka, obniżenie jakości wody, powietrza lub powierzchni ziemi i mogące dokonać zniszczeń w świecie roślinnym i zwierzęcym”.

W piśmie prokuratura zwróciła się do burmistrza „o niezwłoczne podjęcie działań mających na celu zabezpieczenie substancji, ich usunięcie, utylizację lub inne działania niezbędne do usunięcia istniejącego zagrożenia dla życia i zdrowia ludzkiego”.

Substancje do dziś zalegają jednak przy ulicy Kazimierza Wielkiego - leżą przy drodze, która prowadzi do pobliskich garaży. Teren nie jest w żaden sposób ogrodzony.

Jak ustalił dziennikarz nto, dzierżawcą pola, na których składowane są pryzmy jest Roman Cytera, właściciel firmy Agrotech ze Strzelec Opolskich. Zgodził się on porozmawiać o sprawie z imienia i nazwiska, bo jak mówi, nie ma nic do ukrycia. Jest jednocześnie zaskoczony obrotem spraw.

Ja odebrałem ten materiał z papierni w Krapkowicach jako Carboterę, która służy do użyźniania gleby dzięki zawartej celulozie i związkom węgla - tłumaczy Roman Cytera. - Jest to produkt uboczny, który powstaje przy produkcji papieru. Mam kartę produktu i wszelkie dokumenty potwierdzające, że Carboterę można stosować do użyźniania gleby. Ten produkt powinien spełniać wszelkie normy. A jeżeli wydano mi coś, co jest skażone, to będę się domagać wyjaśnień.

Roman Cytera dodaje, że w tej sprawie współpracuje z firmą z Opola, która specjalizuje się w zagospodarowywaniu produktów ubocznych z różnych zakładów. Zlecił przeprowadzenie własnych badań laboratoryjnych, które mają wykazać czym konkretnie są skażone pryzmy.

- Choć wiem, że prokuratura prowadzi w tej sprawie jakieś czynności, to nie dostałem żadnych informacji, czym konkretnie jest skażony ten materiał - dodaje. - Wyniki badań mają do mnie trafić lada dzień.

Burmistrz Strzelec Opolskich zobowiązał Romana Cyterę do utylizacji substancji. Pismo w tej sprawie przekazał także Prokuraturze Rejonowej i Regionalnemu Dyrektorowi Ochrony Środowiska.

- Ale żeby zutylizować ten materiał, trzeba wiedzieć czym jest skażony, bo od tego będzie zależeć jaką metodę utylizacji wybrać - dodaje Cytera.

Prokuratura w Strzelcach Opolskich potwierdziła, że prowadzi śledztwo w tej sprawie, ale na tym etapie nie są udzielane szczegółowe informacje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska