Patrząc na Tomka trudno uwierzyć, że kilka dni temu przeszedł tak poważny zabieg. Jeździ po oddziale na rowerku, bawi się z clownami, którzy odwiedzają dzieci.
Jego skóra z bladej wreszcie zmieniła kolor na różowy, a gdy przyłożyć ucho do klatki piersiowej, nie słychać już bulgotania, ale równe, mocne bicie serduszka Tomusia, o które tak bardzo walczyli rodzice, odkąd tylko chłopiec pojawił się na świecie.
Tomek Drążek ma półtora roku. Od urodzenia zmagał się z DORV, bardzo poważną, zagrażającą życiu chorobą - dwuujściową prawą komorą serca. U zdrowego człowieka z jednej komory odchodzi aorta, a z drugiej tętnica płucna, tymczasem jego serce miało jedną komorę niewykorzystaną, bo oba naczynia: tętnica i aorta, odchodziły z prawej komory. W efekcie wpadała tam jednocześnie krew utleniona i nieutleniona, a serce musiało dwa razy ciężej pracować.
Sytuacji nie poprawiły dwie operacje, które chłopczyk przeszedł w Polsce. Jak się później okazało, serce Tomka było operowane niewłaściwą metodą, której nie stosuje się od lat przy takich wadach.
Kolejny zabieg, który planowali lekarze w Polsce, zrobiłby z jego popsutego serduszka serce jednokomorowe, a więc bardzo obciążone. Wtedy właśnie rodzice zdecydowali się na operację w klinice w Münster, która specjalizuje się w operacyjnym leczeniu wad serca u dzieci. I zaczęli zbiórkę pieniędzy, bo koszt operacji był zawrotny - 37 tys. euro.
Dzięki apelom w nto i w internecie, rodzinie Drążków udało się uzbierać 20 tysięcy złotych, resztę pożyczyli.
- Serdecznie pozdrawiamy wszystkich czytelników i z całego serca dziękujemy za wsparcie finansowe, słowa otuchy i za wszelką pomoc - mówi Patrycja Drążek, mama Tomka. - Było sporo stresu i nerwów, ale bitwę o życie nasz Tomuś wygrał i mamy nadzieję, że wojna została zakończona...
Operacja, podczas której lekarze przywrócili prawidłową pracę obu komorom serca, trwała około 7 godzin.
- O 7.45 żegnaliśmy się z naszym synkiem przed blokiem operacyjnym, bo same przygotowania do operacji trwały jeszcze około dwóch godzin - relacjonuje Patrycja. - Przed 15.00 profesor Malec i docent Januszewska wyszli za drzwi sali, by z nami porozmawiać. Byli bardzo zadowoleni z przebiegu operacji.
Po czterech dniach Tomek już został przeniesiony z intensywnej terapii na kardiologię. Z uwagi na poważną i bardzo trudną korektę, serce Tomka musi teraz przystosować się do zmiany krążenia krwi. Pojawił się problem z szybkością pracy serca, dlatego chłopcu wszczepiono rozrusznik, który w razie potrzeby normuje pracę serduszka.
- Jeśli wszystko się ułoży i nasz "silniczek" zacznie równomierniej pracować, to możemy pożegnać rozrusznik - uśmiecha się mama chłopca. - Tomek bardzo na to czeka, bo nie lubi być w szpitalu. Chciałby już wrócić do Opola. Codziennie słyszymy podczas badań, że jest "perfect". Teraz czekamy tylko na tę wizytę, podczas której zamiast "perfect", usłyszymy "możecie wracać do domu"...
W październiku Drążkowie dowiedzą się, ile otrzymają jeszcze z wpłat z 1 procenta, bo właśnie kończy się ich rozliczanie. Te pieniądze będą mogły być przeznaczone na rehabilitację Tomka, leki i dojazdy do kliniki na badania kontrolne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?