Tomuś wygrał życie! Operacja się udała!

Magdalena Żołądź
Magdalena Żołądź
Tomek jeździ po oddziale na rowerku i czeka niecierpliwie, kiedy lekarze powiedzą, że może już wracać do domu do Opola.
Tomek jeździ po oddziale na rowerku i czeka niecierpliwie, kiedy lekarze powiedzą, że może już wracać do domu do Opola. Archiwum prywatne
Lekarze z kliniki w Münster operowali serce Tomka przez siedem godzin. Rodzice chłopczyka dziękują czytelnikom za finansową pomoc.

Patrząc na Tomka trudno uwierzyć, że kilka dni temu przeszedł tak poważny zabieg. Jeździ po oddziale na rowerku, bawi się z clownami, którzy odwiedzają dzieci.

Jego skóra z bladej wreszcie zmieniła kolor na różowy, a gdy przyłożyć ucho do klatki piersiowej, nie słychać już bulgotania, ale równe, mocne bicie serduszka Tomusia, o które tak bardzo walczyli rodzice, odkąd tylko chłopiec pojawił się na świecie.

Tomek Drążek ma półtora roku. Od urodzenia zmagał się z DORV, bardzo poważną, zagrażającą życiu chorobą - dwuujściową prawą komorą serca. U zdrowego człowieka z jednej komory odchodzi aorta, a z drugiej tętnica płucna, tymczasem jego serce miało jedną komorę niewykorzystaną, bo oba naczynia: tętnica i aorta, odchodziły z prawej komory. W efekcie wpadała tam jednocześnie krew utleniona i nieutleniona, a serce musiało dwa razy ciężej pracować.

Sytuacji nie poprawiły dwie operacje, które chłopczyk przeszedł w Polsce. Jak się później okazało, serce Tomka było operowane niewłaściwą metodą, której nie stosuje się od lat przy takich wadach.

Kolejny zabieg, który planowali lekarze w Polsce, zrobiłby z jego popsutego serduszka serce jednokomorowe, a więc bardzo obciążone. Wtedy właśnie rodzice zdecydowali się na operację w klinice w Münster, która specjalizuje się w operacyjnym leczeniu wad serca u dzieci. I zaczęli zbiórkę pieniędzy, bo koszt operacji był zawrotny - 37 tys. euro.

Dzięki apelom w nto i w internecie, rodzinie Drążków udało się uzbierać 20 tysięcy złotych, resztę pożyczyli.

- Serdecznie pozdrawiamy wszystkich czytelników i z całego serca dziękujemy za wsparcie finansowe, słowa otuchy i za wszelką pomoc - mówi Patrycja Drążek, mama Tomka. - Było sporo stresu i nerwów, ale bitwę o życie nasz Tomuś wygrał i mamy nadzieję, że wojna została zakończona...

Operacja, podczas której lekarze przywrócili prawidłową pracę obu komorom serca, trwała około 7 godzin.

- O 7.45 żegnaliśmy się z naszym synkiem przed blokiem operacyjnym, bo same przygotowania do operacji trwały jeszcze około dwóch godzin - relacjonuje Patrycja. - Przed 15.00 profesor Malec i docent Januszewska wyszli za drzwi sali, by z nami porozmawiać. Byli bardzo zadowoleni z przebiegu operacji.

Po czterech dniach Tomek już został przeniesiony z intensywnej terapii na kardiologię. Z uwagi na poważną i bardzo trudną korektę, serce Tomka musi teraz przystosować się do zmiany krążenia krwi. Pojawił się problem z szybkością pracy serca, dlatego chłopcu wszczepiono rozrusznik, który w razie potrzeby normuje pracę serduszka.

- Jeśli wszystko się ułoży i nasz "silniczek" zacznie równomierniej pracować, to możemy pożegnać rozrusznik - uśmiecha się mama chłopca. - Tomek bardzo na to czeka, bo nie lubi być w szpitalu. Chciałby już wrócić do Opola. Codziennie słyszymy podczas badań, że jest "perfect". Teraz czekamy tylko na tę wizytę, podczas której zamiast "perfect", usłyszymy "możecie wracać do domu"...

W październiku Drążkowie dowiedzą się, ile otrzymają jeszcze z wpłat z 1 procenta, bo właśnie kończy się ich rozliczanie. Te pieniądze będą mogły być przeznaczone na rehabilitację Tomka, leki i dojazdy do kliniki na badania kontrolne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska