Trudne początki demokracji w Strzelcach Opolskich

Radosław Dimitrow
Tak wyglądały ulice Strzelec ok. 100 lat temu. Na pocztówce uwieczniono ulicę Szkolną, która obecnie nazywa się Ludowa. Dziś większość z widocznych kamienic nie istnieje.
Tak wyglądały ulice Strzelec ok. 100 lat temu. Na pocztówce uwieczniono ulicę Szkolną, która obecnie nazywa się Ludowa. Dziś większość z widocznych kamienic nie istnieje.
Pierwszy burmistrz dr Clement nie miał czasu na zarządzanie miastem. Jego następca - radca Mletzko - nie dbał o porządek na ulicach i pozwolił osiedlić się żebrakom.

Na początku XIX wieku państwo Pruskie, w którego granicach leżały Strzelce, znalazło się w trudnej sytuacji. Kraj będący niegdyś był potęgą militarną, został podbity przez wojska francuskie i stracił na znaczeniu w Europie. Ówczesny minister Karl von Stein zauważył, że jego państwo można odbudować tylko w jeden sposób - obsadzając ważne stanowiska kompetentnymi ludźmi. Problem w tym, że ówczesny system działania samorządu, kompletnie do tego nie przystawał. Burmistrzowie i miejscy radni byli mianowani przez bogatych właścicieli ziemskich, co sprawiało, że funkcje były rozdawane przede wszystkim po znajomości. By ukrócić to zjawisko Karl von Stein wprowadził 19 listopada 1808 r. rewolucyjne - jak na tamte czasy - przepisy. Zrównał w prawach miasta i wsie, rozdzielił funkcję burmistrza i sędziego oraz zdecydował, że włodarze będą wybierani przez samych obywateli. Choć nowe przepisy były obiecujące, to początki wcale nie okazały się łatwe.

Pierwsze demokratyczne wybory do rady miejskiej przeprowadzono w Strzelcach 7 lutego 1809 roku. Mieszkańcy wybrali wtedy trzydziestu radnych, na czele których stanął poczmistrz Schultz. Okazało się, że nowi przedstawiciele władzy wcale nie są najlepiej wykształceni i nie mają predyspozycji do pełnienia funkcji. Mimo tego radni wybrali spośród siebie burmistrza. Został nim doktor o nazwisku Clement.

Był on starszym i wykształconym człowiekiem, a także jedynym lekarzem w Strzelcach, dzięki czemu dobrze zarabiał. Pracując jako lekarz nie miał jednak wystarczająco dużo czasu na zajmowanie się sprawami ratusza. Ponadto dobrał sobie fatalnych doradców. Skarbnik Zimmermann, mimo że dobrze prowadził własne interesy, nie potrafił zarządzać miejską kasą. Brakowało mu wiedzy i umiejętności. Mieszkańcy drwili z niego twierdząc, że wszystkie rachunki zapisuje kredą na drzwiach. Konsekwencją pierwszych rządów były więc ogromne długi i zaległości podatkowe, które urosły w Strzelcach do niebagatelnej sumy 6 tys. talarów.

Burmistrz starał się ratować finanse miasta handlując drewnem z okolicznych lasów. W tym czasie ze Śląska eksportowano duże ilości tego materiału na potrzeby budowy okrętów w Anglii. W 1811 roku, dzięki zaangażowaniu radnego Matrosa, który zarządzał terenami leśnymi, udało się sprzedać drewno za ponad 2,2 tys. talarów.

Żeby podnieść prestiż Strzelec burmistrz Clement starał się ponadto ściągnąć do miasta siedzibę Wyższego Sądu Krajowego (Oberlandesgerichts), która wtedy znajdowała się w Brzegu. Władze pruskie nie zgodziły się jednak na to, uznając, że Strzelce są zbyt małe i mają złą zabudowę. Utworzył za to w 1817 r. Generalną Komisję (Generalkommission), która zajmowała się rozstrzyganiem spraw pomiędzy właścicielami ziem a chłopami.

W 1816 r. Strzelce zyskały na znaczeniu dzięki budowie nowej drogi z Wrocławia do Krakowa (dzisiejsza droga krajowa). Przebiegała ona starym szlakiem handlowym i przecinała miasto. Żeby rozruszać handel w Strzelcach, radni zdecydowali w 1819 r. o zlikwidowaniu opłat bramowych - wcześniej musiał je płacić każdy kupiec wchodzący do miasta.

Niedługo po tym burmistrz Clement sam doszedł do wniosku, że wiek i nawał obowiązków związanych z leczeniem ludzi nie pozwalają mu dobrze rządzić miastem. Po 11 latach, w marcu 1820 roku, złożył urząd i wycofał się z życia publicznego. Zamieszkał w swoim domu przy ul. Krakowskiej 57 (wtedy Krakowskie Przedmieście). Gdy odchodził, dług miasta wynosił 4,8 tys. talarów. Pod koniec swojego życia, częściowo z własnej winy, stracił swój majątek i zmarł jako ubogi mieszczanin.

Po odejściu burmistrza Clementa, wybory nowego odbyły się w napiętej atmosferze. Radni powołali na to stanowisko mieszkańca o nazwisku Lerch, ale ze względu na złą reputację, władze rządowe nie zatwierdziły tej kandydatury. Później zaproponowano stanowisko kupcowi Matrosowi i aptekarzowi Andersowi, ale ci odmówili. Termin wyboru burmistrza przeciągnął się w czasie do tego stopnia, że rząd zagroził powołaniem burmistrza komisarycznego. Ostatecznie po roku przerwy, 10 marca 1821 r. radni powierzyli stołek radcy prawnemu o nazwisku Mletzko. Wybór okazał się jednak fatalny.

Tak wyglądały ulice Strzelec ok. 100 lat temu. Na pocztówce uwieczniono ulicę Szkolną, która obecnie nazywa się Ludowa. Dziś większość z widocznych kamienic nie istnieje.

Mletzko był człowiekiem w podeszłym wieku. Nie traktował swoich obowiązków poważnie. Rady Anders, który prowadził własną aptekę, widząc, co się dzieje, zaczął otwarcie krytykować burmistrza. Anders razem z kolegami z rady wystosował skargę w 1822 r. do rządu na bezczynność Mletzki. Zapisał w niej, że magistrat zaniedbuje ściąganie podatków, nie prowadzi kasy dla biednych, a w mieście zadomowili się żebracy, którzy zaczepiają miejscowych. Padł też zarzut, że osoby nie mające praw obywatelskich, wykonują różne zawody, co dotychczas było zarezerwowane tylko dla miejscowych. Anders zauważył także, że burmistrz nie przeprowadza żadnych kontroli finansów i nie dba o czystość i porządek na ulicach.

Po tej skardze władza rządowe przeprowadziły kontrolę. W wyniku tego Mletzko stracił stanowisko. Odejść musiał także skarbnik Zimmermann, który prowadził finanse w ostatnich dwóch kadencjach.

Wybór następcy odbył się w burzliwej atmosferze. Nikt nie chciał rządzić zapuszczonym miastem, a mieszkańcy stracili zaufanie do włodarzy. Jedyną osobą, która cieszyła się autorytetem był radny Anders. W tej sytuacji zgodził się na objęcie funkcji. Szybko okazało się, że jest pracowitym człowiekiem. W pierwszej kolejności zajął się zaprowadzeniem porządku na ulicy i gospodarczym ożywieniem miasta. Poparł też pomysł mieszkańców wyznania ewangelickiego, by w mieście stanął nowy kościół. W 1823 r. zorganizował zbiórkę pieniędzy na ten cel. Co ciekawe wzięli w niej udział także katolicy, którzy modlili się w swoim kościele św. Wawrzyńca. Nowa świątynia ewangelicka stanęła przy ulicy Opolskiej, kilka metrów od bramy miejskiej. Teren po wybudowaniu kościoła został zagospodarowany i w ten sposób okolica zyskała lepszy wygląd.

Choć ludzie szybko przekonali się do burmistrza Andersa, to nie była to łatwa kadencja. 21 lipca 1826 r. w mieście wybuchł pożar. Kryte gontem domy szybko zajęły się ogniem. W ten sposób spłonęło aż 51 budynków mieszkalnych i 30 stodół. Około stu rodzin zostało bez dachu nad głową. Niedługo potem, w nocy z 17 na 18 czerwca 1827 roku, w mieście doszło do kolejnego pożaru, który strawił 11 dużych i 9 mniejszych domów w pobliżu ratusza. Burmistrz Anders stanął wtedy na czele komitetu, który zajął się pomocą pogorzelcom. Poszkodowani ludzie dostali odszkodowania od miasta oraz tereny pod budowę nowych domów na Krakowskim Przedmieściu. W pierwszej kolejności burmistrz zajął się także odbudową szkoły, która tam działała. Została ona oddana do użytku już w 1828 r. Odbudowa ratusza, ze względu na brak pieniędzy, musiała poczekać. W związku z tym władze wynajęły pokoje w hotelu "Pod Czarnym Orłem", który działał w rynku i tam przeniosły cały urząd.
Choć mieszkańcy Strzelec dosyć szybko podnosili się po pożarze, burmistrz Anders nie doczekał całkowitej odbudowy miasta. Zmarł nagle w 1829 r. Mieszkańcy stracili wtedy energicznego i dobrego gospodarza.

Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą - znawcą lokalnej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska