Uważaj gdzie kupujesz owoce i warzywa

Redakcja
Paweł Stauffer
Sanepid ostrzega: owoce sprzedawane przy ruchliwych ulicach mogą być skażone metalami ciężkimi i niebezpieczne dla zdrowia.

Sprzedawcy na brak zainteresowania oferowanymi przez nich owocami narzekać nie mogą. - Dopiero minęło południe, a ja sprzedałam już 40 kg truskawek, mówi pani Stanisława, która handluje na ul. 1 Maja w Opolu. - Pewnie ze 100 kilo dziennie mi schodzi - dodaje. Oprócz truskawek można u niej kupić również czereśnie, borówki i maliny.

- Malinki pyszne. Po prostu cud-miód - mówi jedna z klientek. - Śliczne, czerwoniutkie. Aż chce się je jeść - przekonuje Alina Szymańska z Opola. - Świeżutkie owoce to najlepsze lekarstwo na wszelkie dolegliwości żołądkowe, dlatego latem ich sobie nie żałuję - śmieje się Zofia Pardoła z Fosowskiego.

Sanepid ostrzega, że owoce kupowane w niepewnych źródłach nie tylko nas nie wyleczą, ale wręcz mogą zaszkodzić. Kupowanie ze stoisk ustawionych przy drodze niesie ze sobą ryzyko, bo na owocach osadza się kurz oraz metale ciężkie pochodzące ze spalin samochodów.

- Kupujący czasami nie zdają sobie sprawy jakie mogą być konsekwencje zjedzenia zanieczyszczonych owoców. Kupują je i od razu zjadają, bo truskawki czy czereśnie wyglądają tak apetycznie, że trudno im się oprzeć. Jeśli metale ciężkie dostaną się do naszego organizmu może dojść do zatrucia, a lekarze ostrzegają też, że ich odkładanie się może po latach wywoływać nowotwory - tłumaczy Maria Jeznach, kierownik oddziału higieny żywności w opolskim sanepidzie.

Aby uniknąć przykrych dolegliwości zdrowotnych, warto zwrócić uwagę, czy sprzedawca ma czyste ręce i czy nabiera owoce przez rękawiczki. Najlepszym sposobem uniknięcia zatrucia jest mycie owoców ciepłą bieżącą wodą.

- Zajmie nam to kilka chwil, a dzięki temu pozbędziemy się z owoców metali ciężkich oraz pasożytów, które na przykład osoby zbierające mogły przenieść na rękach - przekonuje Maria Jeznach.
Sanepid radzi, aby pytać sprzedawców, z jakiego sadu pochodzą owoce. - Jeśli sprzedawca oferuje towar z pewnego źródła, nie będzie miał oporów, żeby powiedzieć, kto go zaopatruje - mówi kierownik.

Pani Stanisława oporu, aby zdradzić, skąd pochodzą owoce, nie ma. - Gospodarstwo rolne należy do mojego szwagra. Tam owoce rosną w warunkach ekologicznych. Sad z czereśniami znajduje się w samym sercu lasu, dlatego nie ma nawet mowy, żeby owoce były zanieczyszczone metalami ciężkimi - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska