Większość strzeleckich radnych przeciw Gross Strehlitz

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Teresa Szopa (od prawej), Zofia Habasz i Norbert Cedzich z mniejszości chcą przeprowadzenie konsultacji społecznych. Pod wnioskiem podpisał się także Henryk Rudner oraz Józef Kachel.
Teresa Szopa (od prawej), Zofia Habasz i Norbert Cedzich z mniejszości chcą przeprowadzenie konsultacji społecznych. Pod wnioskiem podpisał się także Henryk Rudner oraz Józef Kachel. Radosław Dimitrow
Radni spotkali się na wspólnej komisji, by omówić kwestię dwujęzycznych tablic, których chce mniejszość niemiecka. Większość zadeklarowała, że zagłosuje na "nie".

Wniosek w tej sprawie złożył klub radnych mniejszości niemieckiej oraz Henryk Kachel z komitetu Spółdzielców "Mała Ojczyzna". Chcą oni, by do polskich nazw miejscowości dopisać niemieckie odpowiedniki. W poniedziałek wniosek trafił na obrady wspólnej komisji, które zorganizowano w ratuszu.

Henryk Rudner, radny mniejszości, poinformował, że zgodnie z polskimi przepisami mniejszość niemiecka ma prawo do tego, by w gminie stanęły takie tablice. Poza tym będą one podkreślać wielokulturowość tych ziem oraz wyróżniać teren i zachęcać inwestorów z Zachodu, by otwierali tutaj swoje fabryki.

- Dlatego wnioskujemy, żeby radni pozwolili na przeprowadzenie konsultacji społecznych w tej sprawie - apelował Rudner.

Zanim rozgorzała dyskusja radna Teresa Szopa z mniejszości niemieckiej apelowała do radnych, by odstawili na bok emocje, zostawili w spokoju relacje polsko-niemieckie oraz nie mówili o GPS-ach. To ostatnie stwierdzenie odnosiło się do słów z 2009 roku, gdy Henryk Pawłowski zaproponował radnym mniejszości, że skoro potrzebują niemieckich tablic, by trafić do celu, to on zasponsoruje im takie urządzenia do nawigacji.

- Nie prosimy was o wprowadzenie dwujęzycznych nazw od razu - tłumaczyła Szopa. - Chcemy tylko, żebyście pozwolili samym ludziom podjąć decyzję w tej sprawie, a nie zamykali im drogę do konsultacji społecznych.

Grzegorz Biernat, radny PO, zauważył, że temat jest na tyle kontrowersyjny, że już samo przeprowadzenie takiego głosowana doprowadzi do podziałów wśród mieszkańców. Wtórowali mu pozostali radni, którzy stwierdzili, że zostali wybrani przez ludzi i mają pełne prawo zablokować konsultacje społeczne.

- W stosunkach międzynarodowych przyjmuje się zasadę wzajemności - tłumaczy Henryk Pawłowski. - Skoro Polacy mieszkający w Niemczech nie mają przyznanych żadnych dodatkowych praw jako mniejszość, to dlaczego my w Polsce mamy wam iść na większe ustępstwa - argumentował. - Bzdurą jest też tłumaczenie, że dwujęzyczne tablice będą pokreślać wielokulturowość. Z rocznika statystycznego, wynika, że na Opolszczyźnie poza Niemcami żyje ok. 40 różnych narodów od Ukraińców, przez Romów, po Anglików na Turkach kończąc. Dlaczego więc mamy podkreślać faworyzować jedną grupę? - pytał retorycznie Pawłowski.

Radni zagłosują nad wnioskiem mniejszości niemieckiej najprawdopodobniej w najbliższą środę 31 lipca. W kuluarach mówi się, że poza 5 głosami za konsultacjami większość radnych będzie przeciw. Część radnych wywodzących się ze środowisk wiejskich, jak np. Gabriela Puzik, zamierzają wstrzymać się od głosu.

To oznacza, że uchwała najprawdopodobniej przepadnie w głosowaniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska