Władzy nie podoba się, że na budynku głubczyckiego starostwa ludzie czasem suszą gacie. I planuje przenieść sąsiadów

fot. Daniel Polak
Tadeusz Schmidt, sekretarz powiatu głubczyckiego: – Patrząc z zewnątrz, nikt nie ma wątpliwości, że to jedna kamienica, jedna z najładniejszych w mieście. Ale tak naprawdę dzielą ją dwa adresy. Pod jednym pracują urzędnicy, pod drugim mieszkają lokatorzy.
Tadeusz Schmidt, sekretarz powiatu głubczyckiego: – Patrząc z zewnątrz, nikt nie ma wątpliwości, że to jedna kamienica, jedna z najładniejszych w mieście. Ale tak naprawdę dzielą ją dwa adresy. Pod jednym pracują urzędnicy, pod drugim mieszkają lokatorzy. fot. Daniel Polak
To najpiękniejszy budynek przy ul. Kochanowskiego w Głubczycach. Od ponad 10 lat mieści się tu siedziba starostwa. Sąsiadujące z nią mieszkania komunalne były tu już wcześniej.

- Zarząd powiatu podjął już starania o to, żeby tych lokatorów przesiedlić - mówi nam Piotr Soczyński, wicestarostwa głubczycki. - Ale najpierw wspólnie z Gminnym Towarzystwem Budownictwa Społecznego postaramy się znaleźć dla nich nowe mieszkania. Nie gorsze od tych.

Ale lokatorom obecność urzędników wcale nie przeszkadza. I wyprowadzać się nie chcą.

- Bo źle nam tutaj, obok urzędników? A skąd! - zapewnia Urszula Jabłońska, jedna z lokatorek.
Patrząc z zewnątrz, nikt nie ma wątpliwości, że to jedna kamienica. Dopiero gdy poszperać w papierach geodezji, wyjdzie, że stoi ona na dwóch działkach. Z tego też powodu budynek ma dwa adresy. Strona prawa stoi przy ulicy Kochanowskiego 15, a lewa przy ul. Kochanowskiego 13.

- Nie tylko dwie działki dzielą ten budynek - Tadeusz Schmidt, sekretarz powiatu głubczyckiego, zaprasza na przechadzkę po kamienicy.

- O, tutaj jest ściana przeciwpożarowa. Ogień stamtąd teoretycznie nie powinien do nas przejść. I jeszcze specjalne drzwi, które także mają zatrzymać płomienie na wypadek pożaru - sekretarz pokazuje na wielkie metalowe wrota osadzone w grubej ścianie.

Ogień już do nas szedł
Już raz się okazało, że ognioodporne mury to za mało. Właśnie od tego zaczęła się cała sprawa. Na ostatnim piętrze strony lewej mieszkał Karol W. i jego konkubina Aniela M. Nie zadbali o to, aby fachowiec sprawdził, czy instalacja elektryczna po samodzielnych przeróbkach jest bezpieczna. 30 sierpnia 2009 roku przy lodówce coś błysnęło, strzeliło. Za chwilę pół mieszkania stało w ogniu.

- Pożar zaczął się bardzo szybko rozprzestrzeniać - wspomina pani Urszula.

Lokatorów musiała ewakuować straż pożarna. Z płonącego budynku trzeba było wyciągnąć kilkanaście osób. Panu Karolowi udało się uciec. Jego konkubina nie miała tyle szczęścia, zginęła w płomieniach.

- Zajęły się krokwie dachu. Ogień wyszedł na zewnątrz i zaczął wędrować na nasza stronę - wspomina Piotr Soczyński, wicestarosta głubczycki, który walkę z pożarem oglądał, stojąc pod budynkiem.
Strażakom udało się zatrzymać ogień. - Zrobili kawał dobrej roboty. Ale ten pożar tylko upewnił nas w przekonaniu, że urząd nie powinien bezpośrednio sąsiadować ze wspólnotą mieszkaniową - uważą wicestarosta Soczyński.

Bo gdyby ogień strawił ważne dokumenty, to potrzeba byłoby wielu miesięcy, a nawet lat, żeby je odtworzyć.

Zagrożenie pożarem to główny z powodów. Czy są jeszcze inne, które sprawiają, że urzędnicy powinni jak najszybciej pozbyć się sąsiadów? Pijackie awantury, demolki, bałaganiarstwo, głośne słuchanie muzyki?

- Nie... - sekretarz powiatu zapewnia, że przez ścianę jego gabinet sąsiaduje z mieszkaniem, z którego nic nie słychać. - W większości to bardzo porządni ludzie. No, ale wie pan, po co ryzykować i czekać, aż znowu coś się stanie?

Tu nigdy nie było spokojnie
Że mieszkają tam porządni ludzie, potwierdzają też szeregowi pracownicy starostwa. Choć jeden z nich zauważył, że powaga urzędu może na tym sąsiedztwie ucierpieć.

- Na elewacji są tabliczki, że tu starosta urzęduje, rada powiatu, flagi czasem powiewają. A tu nagle obok czyjeś, za przeproszeniem, gacie się suszą. No i jak to wygląda?
Zresztą, kamienica przy ul. Kochanowskiego nigdy nie należała do spokojnych miejsc. Tuż po wojnie mieściła się tam siedziba Urzędu Bezpieczeństwa. W pokojach, w których dziś mieszkańcy popijają popołudniową kawę, a urzędnicy wypełniają kolejne sterty dokumentów, przesłuchiwano kiedyś ludzi.

Dr Arkadiusz Szymczyna, historyk z Głubczyc, zaznacza, że to miejsce może być okupione krwią niejednej ofiary. - Jest dość prawdopodobne, że na tyłach tego budynku wykonywano egzekucje na ludziach - mówi dr Szymczyna.

Dziś egzekucja nikomu nie grozi, ale eksmisja - i owszem.

Urszula Jabłońska zajmuje trzypokojowe mieszkanie na pierwszym piętrze. - Trochę je odnowiłam niedawno. Nie powiem, kosztowało to sporo gotówki - mówi i pokazuje na nowoczesną kuchnię. - Teraz dobrze mi się tutaj mieszka. Żal by mi było się stąd wyprowadzać.

Dość tych przeprowadzekInni lokatorzy też nie chcą się wyprowadzać. Szczególnie pani Stefania Komarnicka, lat 83. Przeżyła już kilka przeprowadzek. Największą tuż po wojnie, z powiatu lwowskiego pod Głubczyce. W samych Głubczycach mieszka od 1964 roku.

- Gdzie mi na starość teraz kolejny raz dom zmieniać. Sił już moje ręce nie mają - mówi pani Stefania.
Sił nie ma także na noszenie węgla. Tylko że tu, w kamienicy przy ul. Kochanowskiego 13, pomogą jej zawsze sąsiedzi.

- A jak mnie gdzieś dadzą na inną ulicę, gdzie ludzie nie będą tak życzliwi, to chyba umrę na mrozie - mówi pani Komarnicka.

Głubczyckie Towarzystwo Budownictwa Społecznego, które jest właścicielem mieszkań w spornej kamienicy, już wyliczyło wstępnie kwotę, za którą odda mieszkania starostwu.

- Na razie jest mowa o 500 tys. złotych. My zapłacimy tyle GTBS-owi, prawdopodobnie w ratach, a on zaproponuje ludziom inne lokale. Ale to sprawa na kolejne miesiące, a być może nawet lata. Póki co na pewno jeszcze trochę będziemy tu przebywać razem - mówi sekretarz urzędu.

- Tam, gdzie są mieszkania, urządzimy pokoje dla naszych urzędników. Na przykład wydział komunikacji, który dziś mieści się w zupełnie innym budynku. Po przeprowadzce będzie nam łatwiej pracować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska