Wojciech Cejrowski: 'Nawracam grzeszników'

Redakcja
Wojciech Cejrowski
Wojciech Cejrowski Sławomir Mielnik
Rozmowa z podróżnikiem i dziennikarzem Wojciechem Cejrowskim.

Menedżer: - Na rozmowę ma pani 15 minut.

- 15 minut? Przecież umawialiśmy się na pół godziny.
Wojciech Cejrowski: - Może być i pół godziny, ale pod warunkiem, że pani za to zapłaci. Przecież pani przyszła tu po to, żeby zarabiać pieniądze. Dlaczego mam rozmawiać za darmo?

- To wolę zarobić pieniądze, nie tracąc czasu na "biznesowe" dyskusje. Do rzeczy: idąc na spotkanie z panem, zapytałam Opolan, z czym kojarzy im się Wojciech Cejrowski. Okazuje się, że wielu z podróżami, ale równie licznej grupie z, tu cytat, "niewyparzoną gębą". Ta etykieta to powód do dumy?
- Niewyparzona gęba to nic złego. Obywatel powinien być zaangażowany w sprawy swojego kraju. Mowa nasza ma być prosta: jak tak to tak, jak nie to nie, a w dzisiejszych czasach to, że człowiek otwartym tekstem wyraża swoje poglądy, uchodzi za niewyparzoną gębę. U mnie jest tylko czarne albo białe, bo pole szarości to dzieło szatana. Zgodnie z ewangelią mamy w taki sposób żyć, żeby każdą sytuację sprowadzić do tworu zero-jedynkowego, czyli zdecydować, czy coś jest dobre, czy niedobre. Dopóki tego nie wiemy, to trzeba założyć, że jest to niebezpieczne, czyli niedobre i nie wybierać takiej opcji. Jak człowiek ma wątpliwości w sprawach spożywczych, to się zachowuje poprawnie. Jeśli nie jest pewien czy dana śliwka jest trująca czy nie, to raczej jej nie zje. W sprawach moralnych, politycznych i każdych innych powinniśmy stosować te same zasady.

- Uważa się pan za człowieka tolerancyjnego?
- To zależy od kontekstu. Nie chcemy przecież tolerować tego faszysty, który w Norwegii zastrzelił kilkadziesiąt osób. Podobnie nie tolerujemy spóźnialstwa, pijaństwa, tego, że ktoś ściągnie spodnie na trawniku i będzie kopulował z koleżanką ze szkoły, albo niesprawiedliwości, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji nie przydzieliła katolikom częstotliwości na multipleksie. Tolerancja nie jest złotym cielcem i nie jest czymś, na co zawsze musimy się zgadzać.

- "Pan Cejrowski traktuje ludzi jak rzeczy, używając ich sposobu życia, mówienia do przedstawiania ich w komicznym świetle. Wszystko i wszyscy, którzy żyją inaczej niż W.C. są nieludzcy lub co najwyżej pół-ludzcy, a jego religia to jedyna słuszna religia". To jedna z łagodniejszych opinii na pana temat, jaką znalazłam w internecie. Zgadza się pan z taką tezą?
- To jest zbiorowisko różnych tez. Musielibyśmy teraz przeanalizować je słowo po słowie, a to jest bez sensu. Mogę się odnieść jedynie do tej końcówki. Tak, zgodnie z moją wiarą, jedynie moja religia jest słuszna. Gdybym uważał, że religie są równorzędne, to w ciągu mojego życia zmieniałbym wyznania, tak jak to robią protestanci w Stanach Zjednoczonych. Zmienia taki miejsce zamieszania, a że po przeprowadzce bliżej ma do kościoła baptystów, to zapisuje się do niego, choć wcześniej był anglikaninem.

- Sporo zamieszania wywołał jeden z odcinków programu "Boso przez świat", w którym opowiada pan o buddyzmie. Pada tam m.in. pańskie stwierdzenie o głupich ludziach, którzy w buddyjskich świątyniach kłaniają się przed bożkami. Nagrywając program dzisiaj, też pozwoliłby pan sobie na taki komentarz?
- Odcinek był nagrywany cztery lata temu, w telewizji poszedł przed dwoma laty i wcześniej nie było żadnej afery, a teraz nagle ktoś się obudził. Nie wiem, z czego to wynika. Być może walka z Kościołem jest bardziej intensywna, a że ja się angażuję w obronę Kościoła, to trzeba mi przyłożyć i szuka się na to sposobu. Stwierdzenie "głupie ludzie" odnosiło się do Polaków, których pokazałem zresztą palcem. Była to wycieczka, która przyszła z księdzem zwiedzać buddyjską świątynię i ten ksiądz nie wytłumaczył im, na czym polega to wyznanie i że trzeba do niego podejść z dystansem. Efekt był taki, że ci ludzie zaczęli się włączać w obrzędy pogańskie. No to głupie ludzie, co zresztą powiedziałem do swoich rodaków, ba, nawet braci w wierze, którzy z krzyżykami na szyjach obchodzili pogańskie stupy i kłaniali się bożkom. Jest przecież przykazanie pierwsze, które mówi, że nie będziesz miał bogów cudzych przede mną, bo ja jestem Bogiem zazdrosnym i dam ci po ryju, jak się będziesz kłaniał innym.

- Ostatecznie odcinkowi przyjrzała się Rada Etyki Mediów, która zarzuca panu propagandowe przedstawienie innej religii, aby pokazać, że najlepsza jest religia chrześcijańska. Rada stwierdziła też, że mija się pan z założeniem leżącym u podstaw tworzenia takich programów, których zadaniem powinno być uczciwe i bezstronne przybliżenie inności.
- Bo w mojej ocenie faktycznie jest to najlepsza religia świata, więc dzielę się z innymi najlepszym co mam. Co w tym złego? Wszystkie zarzuty, jakie odebrałem, po prostu załamały mnie i to wcale nie dlatego, że przeżywam jakoś te ataki. Jeśli zajrzymy do encyklopedii, to pod hasłem buddyzm znajdziemy punkt po punkcie to, co powiedziałem w tym odcinku. Każde zdanie dotyczące buddyzmu to był cytat z buddystów, których wcześniej wysłuchałem i odpytałem, co więcej, jako dziennikarz musiałem korzystać z dwóch źródeł. Dlatego te dwa źródła siedziały naprzeciwko mnie. Jeden był mnichem, drugi naukowcem od buddyzmu, ot i wszystko. Zacytowałem dekalog buddyzmu, a nagle osoby, które się tą religią nigdy nie interesowały, poruszyły się w jej obronie. A buddyści - zagraniczni, nie polscy - oglądają ten film i się dziwią: dobrze powiedział, o co chodzi?

- W jednym z wywiadów powiedział pan, że podróżując - stara się nawracać tych, których spotyka na swojej drodze. Co to znaczy? Trafia pan do afrykańskiej wioski i przekonuje, że pański bóg jest lepszy od tego, w którego oni od wieków wierzą?
- Proszę pani. My mamy obowiązek nauczać. Obowiązek misyjny, który wynika ze słów "idźcie i nauczajcie wszystkie narody" nie dotyczy tylko księży i misjonarzy. Każdy uczestnik Kościoła ma obowiązek ewangelizować, bo to jest najpiękniejszy dar, jaki dostaliśmy. Najpiękniejsza rzecz, jaką mogę obdarować drugiego człowieka, to zbawienie jego duszy. No to zbawiamy, a więc szukamy okazji, aby wcisnąć pani nasz produkt.

- Zasłynął pan m.in. mocnymi wypowiedziami na temat homoseksualistów. Kiedy przedstawiciele Kampanii przeciw Homofobii chcieli podarować panu Teletubisia i różowego lizaka, puściły panu nerwy. Powiedział pan "Od pedziów nie biorę. Nie wezmę. Brzydzę się was. To może być zahivione". Wstydzi się pan dzisiaj tego?
- Nie proszę pani, to jest cała prawda.

- I to jest katolickie?
- Stawanie w prawdzie jest katolickie i dlatego ja się prawdy nie wstydzę. Jeśli mam jakiś opór przeciwko bliźniemu, to nie judzę za jego plecami, nie robię kłamliwej twarzy wobec niego, tylko mówię mu wprost: stary, nie spotykajmy się i unikajmy w ten sposób okazji do grzechu. Jeśli nasze spotkanie nie może się skończyć miłością, tylko musi się skończyć konfliktem, to szukamy sposobu, żeby do tego konfliktu nie dochodziło, np. otrzepujemy pył z naszych sandałów i opuszczamy to miejsce. To są wszystko instrukcje z ewangelii.

- Jacek Poniedziałek, aktor, który otwarcie mówi o swoim homoseksualizmie, zarzucił panu obsesyjną agresję wobec gejów i stwierdził, że być może jej przyczyn należy szukać w pańskich nieudanych doświadczeniach homoseksualnych, które spowodowały traumę.
- Po pierwsze nie znam gościa, a po drugie nie ma w tym co robię żadnej agresji, a jeśli nawet jest, to wobec grzechu, a nie wobec człowieka. Jeśli widzi pani na torach człowieka, który przykuł się do tych torów łańcuchami i chce, żeby go pociąg przejechał, to przemocą go pani stamtąd ściąga, bo jeśli mu nie pomoże, to pani będzie przestępcą. Ma pani obowiązek wejść w konflikt z nim, pobić go i zedrzeć z tych torów. W sytuacji, kiedy pederaści pakują się do piekła na wieczność, my mamy zastosować wszelkie dostępne metody, żeby ich przed tym piekłem uratować.

- A kto to jest Donald, Zdradek, Komorusek i reszta Padalców? Takich słów używa pan w jednym z wywiadów.
- Donald Tusk, Zdradek Sikorski, który Angeli Merkel chodzi ręce całować, Niemcom się kłania… Na forach internetowych stworzono dla niego taki pseudonim, a ja cytuję to dosyć trafne i uszczypliwe określenie. Określenie "Komoruski" też na wielu forach pani znajdzie, to pseudonim Komorowskiego w związku z jego serwilizmem w sprawie wraku, który został wymyty i wypucowany, żeby w tej chwili nie było tam śladów niczego. Jeżeli były materiały wybuchowe, to zostały zmyte. To jest postawa padalca, sługi, który pada na twarz przed carem.

- Nie obawia się pan kolejnego wyroku? Kilka lat temu został pan już skazany za obrazę prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
- Ale za co mają mnie niby skazać? Za cytowanie źródeł? A nawet jeśli, to niech mnie skażą. Przodkowie nasi na dużo dłużej szli do więzienia albo byli zsyłani na Sybir. Maksymilian Kolbe poszedł do bunkra śmierci w ważnych sprawach. Czym wobec tego byłby mój wyrok i to kolejny? Za komuny też miałem wyroki, byłem pałowany, łamano mi palce i nikt, kto mnie torturował, nie został do dzisiaj skazany. A generał Jaruzelski, który wydawał rozkazy, pobiera wysoką oficerską i prezydencką emeryturę. I ja mam się bać wyroku? Powstańcy warszawscy ryzykowali życie, idąc pod kule niemieckie. Moje mikroskopijne ryzyko jakiegoś tam procesiku jest przy tym niczym.

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska