79. rocznica wybuchu II Wojny Światowej w Opolu. "Strzeżmy się nacjonalizmów" - apelował kombatant i sybirak

Napaść na Polskę 1 września 1939 roku to nie była jeszcze wojna światowa - zaznaczył Henryk Kosidło na początku swojego wystąpienia podczas uroczystości obchodzonych w sobotę w Opolu. - To była wojna obronna narodu polskiego przed agresją Niemiec hitlerowskich, a od 17 września - również przed agresją sowiecką. Nie wszystkie narody obchodzą wybuch wojny w tym samym dniu. Polska nie miała szans w kampanii wrześniowej, bo zaatakowano nas z trzech stron.

Kiedy wybuchła wojna, Henryk Kosidło miał 14 lat i był harcerzem. - Wszyscy harcerze - chłopcy przeszliśmy półroczne przeszkolenie w zakresie służby meldunkowo-obserwacyjnej - wspominał. - W nocy 31 sierpnia pełniłem dyżur do północy z osobą dorosłą, a nad ranem wybuchła wojna. Jako 19-latek wziąłem udział w walkach o Berlin. To był czas, kiedy młodzież musiała bardzo szybko dojrzewać - zauważył kombatant.

Na mszy św. w kościele Franciszkanów w Opolu, i potem na rynku, rocznicę wojny uczcili żołnierze i przedstawiciele innych służb mundurowych, harcerze, politycy, uczniowie, księża, garstka świadków tamtych czasów i nieliczni mieszkańcy.

- 1 września to data poruszająca Polaków. I choć kampania wrześniowa zakończyła się klęską armii polskiej i okupacją niemiecką i radziecką naszego kraju, to właśnie zbrojny opór Polaków położył kres podbojom Niemców w Europie i zapoczątkował koalicję antyhitlerowską - przypomniała Violetta Porowska, wicewojewoda opolska.

Arkadiusz Wiśniewski, prezydent Opola, zauważył analizując fakty historyczne, że życzenie "nigdy więcej wojny" pozostaje, niestety hasłem, bo i dziś w wielu krajach toczą się działania wojenne.

Pytany o to, jaka lekcja płynie z pamięci o wojnie dla współczesnych Polaków Henryk Kosidło mówił, że musimy się jak ognia wystrzegać nacjonalizmu. - Szukać współpracy i współżycia. Bogu dziękować za Unię Europejską i NATO, bo to jedyna gwarancja bezpieczeństwa Polski - podkreślił.