Amfetamina ma wzięcie przed sesją

Iwona Kłopocka
Co trzeci student pali marihuanę, co dziesiąty bierze mocniejsze środki. Środowisko akademickie należy do najbardziej zagrożonych plagą narkomanii.

ANGIELSKI PATENT
W Anglii walka z ecstazy trwa od kilku lat. Efekty przynoszą rozwiązania, jakie zastosowali właściciele klubów. W większości lokali osoby wchodzące na imprezę poddawane są szczegółowej kontroli. Bramkarze zapraszają gości do szatni, gdzie należy opróżnić zawartość kieszeni. Wszystkie przedmioty trafiają do foliowych worków, a te do depozytu. Po skończonej zabawie każdy zabiera swój worek. Dzięki temu w znaczący sposób udało się wyeliminować handel i zażywanie pigułek w klubach.

Bez trawy nie ma zabawy - mówi beztrosko 20-letni Michał, student Uniwersytetu Opolskiego. Pierwszy raz spróbował jeszcze w liceum. - Nie było dyskoteki, imprezy czy zwykłej domowej prywatki, na której nie krążyłyby jointy. To nic takiego, po prostu dymek dobrego humoru. Michał mówi, że pali marihuanę rekreacyjnie i jest pewny, że uzależnienie mu nie grozi.
Podobnego zdania jest Karina. Pochodzi z oddalonej od Opola o 50 km małej wsi. Kiedy dostała się na studia, była zahukaną dziewczyną, która nie bała się odezwać tylko na zajęciach (zawsze była dobrą uczennicą).
- Ale przecież studia to nie tylko nauka. Koleżanki zaciągnęły mnie na imprezę. Pierwszą przesiedziałam w kącie i uciekłam po dwóch godzinach w poczuciu klęski towarzyskiej. Na drugiej dziewczyny uparły się, że muszą mnie rozruszać. "Masz, zapal. To ci poprawi humor" i dały mi coś, co wyglądało jak zwykły papieros. Po godzinie chichotałam razem z nimi. To się nazywa "śmiechawa" i jest efektem działania marihuany.
Zdaniem moich rozmówców o marihuanę jest równie łatwo jak o wódkę, choć tylko alkohol można kupić legalnie. Zarówno handel, jak i posiadanie nawet drobnej ilości narkotyków jest u nas karane.

- Wystarczy przyjść na klubową imprezę studencką i dobrze się rozejrzeć. Dobrze zakotwiczony w środowisku student, jak tylko ma oczy szeroko otwarte, to się zorientuje, jak to załatwić - mówi 22-letni Witek. - Pani jednak chybaby się nie zorientowała - ocenia krytycznie.
- Narkotyki nie są drogie. Gram marihuany kosztuje w granicach 20 zł. Dobra, holenderska, trochę więcej. Ja staram się kupować z dobrego źródła. Świństwa nie chcę palić - oświadcza.
Marek oprócz "miękkiej" marihuany, eksperymentował też z "twardą" amfetaminą, drugim najpopularniejszym w środowisku studenckim narkotykiem.
- Amfetaminę bierze się rzadko, przynajmniej w moim towarzystwie. Najczęściej przed sesją. Daje ona nagły przypływ energii, odgania sen, nawet na 16 godzin. Dzięki niej znacznie szybciej można się uczyć. Wszystko łatwiej wchodzi do głowy. Zwłaszcza jak człowiek zaczyna się uczyć do egzaminu w ostatniej chwili. Bywa, że jest to ostatnia deska ratunku, żeby w ciągu 2-3 dni przyswoić minimum wiedzy potrzebnej do zaliczenia. Gram amfy kosztuje 35-40 zł. To nie jest wysoka cena za tróję w indeksie - uważa.
Koledzy Marka, bywalcy techno-party, biorą amfetaminę także "dla pokrzepienia" fizycznego.
- Normalnie trudno byłoby przez kilka godzin skakać bez zmęczenia. Po amfie dostaje się takiego spidu, że można góry przenosić - twierdzą.
Do moich rozmówców docieram przez znajomych. Próba zwykłej dziennikarskiej sondy na uczelniach nie przyniosła żadnych efektów. Większość nagabywanych na instytutowych korytarzach osób robiła wielkie oczy. Czasem ktoś kwitował pytania uśmieszkiem. Unikali rozmowy także akademiccy nauczyciele.

RAPORT
Po narkotyki sięgają najczęściej uczniowie, studenci, przedstawiciele "wolnych zawodów", artyści oraz nowobogaccy. Najliczniejszą grupę stanowią osoby w wieku 21-24 lat. Przyczynami, które skłoniły ich do sięgnięcia po narkotyki, była ciekawość, moda i presja rówieśników. Co piąty polski nastolatek spróbował marihuany, co dziesiąty amfetaminy, co piętnasty heroiny. Średni wiek sprzedawcy nie przekracza 15-17 lat.
Z sondażu przeprowadzonego - wśród 10 tysięcy studentów największych polskich ośrodków akademickich - przez prof. Jerzego Mellibrudę, wynika, że nigdy w życiu nie używało marihuany i haszyszu 72 proc. studentów, amfetaminy - 89 proc. studentów, ecstasy - 85 proc., a 77 proc. - środków uspokajających.
Każdego roku w Polsce z powodu przedawkowania narkotyków umiera około 200 ludzi. W ub. roku policja zamknęła 14 zakładów produkujących narkotyki i odebrała producentom 55 kilogramów tabletek ecstazy (jedna pigułka waży 0,2 g). Według szacunków Instytutu Psychiatrii, w Polsce jest 750 tys. osób uzależnionych od różnego rodzaju środków odurzających. 50 tys. to osoby uzależnione od narkotyków.

- Znam wielu studentów, ale nikogo, kto by sięgał po narkotyki. Bywam też na imprezach, ale nigdy niczego niepokojącego nie zauważyłem. A chyba bym coś poczuł - mówi Jarosław Greber, przewodniczący samorządu studenckiego UO. - Zapobieganie narkomanii na pewno się przyda, ale czy u nas jest to potrzebne już dziś... Nie mam zdania - dodaje.
- Czy nasi studenci biorą? Pewnie tak, skoro biorą już nawet dzieci z podstawówki - mówi prof. Leszek Kuberski, prorektor UO ds. studentów. - Indywidualne przypadki zamieszania studentów w handel narkotykami się zdarzały. Wiemy o tym od organów ścigania.
Rektor nie słyszał jednak, by ktoś przyszedł na zajęcia czy egzamin pod wpływem narkotyków.
- Czy powinniśmy studentom zaglądać w źrenice i patrzeć, czy są nienaturalnie rozszerzone? - pyta z lekką ironią.
O problemie narkotykowym nie mówiło się też do tej pory na Politechnice Opolskiej.
- Nie miałem żadnych sygnałów od studentów ani od kierowników akademików - mówi prof. Grzegorz Gasiak, prorektor PO ds. studenckich.
Wspomniani oficjele od dziennikarza dowiadują się o ogólnopolskiej akcji "Uczelnie wolne od narkotyków", zainaugurowanej 9 listopada w Belwederze. Jest to czwarty etap akcji, kierowanej od czterech lat przez Barbarę Labudę, sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Wcześniejsze akcje to: "Narkotyki: zażywasz, przegrywasz", "Narkotyki - nie biorę" i "Szkoła wolna od narkotyków". Teraz ma ona objąć wszystkie środowiska akademickie w kraju. Przedstawiciele ogólnopolskich i międzyuczelnianych organizacji studenckich podpisali porozumienie o współpracy w zakresie walki z narkomanią na uczelniach oraz ogłosili Akademicką deklarację antynarkotykową.
- Nie wolno dopuścić do tego, aby nasze uczelnie stały się miejscem, w którym młodzi ludzie zmarnują szansę na przyszłość - mówiła minister Barbara Labuda. - 30 procent studentów zażywa marihuanę, a 10 procent mocniejsze narkotyki.

Planowane są zajęcia na temat skutków i przeciwdziałania narkomanii dla studentów kierunków prawniczych, pedagogicznych, psychologicznych i medycznych. Przeszkoleni studenci mają zakładać punkty pierwszego kontaktu, by pomagać uzależnionym kolegom. Profilaktyka antynarkotykowa ma być obowiązkowym elementem obozów adaptacyjnych dla studentów pierwszego roku, postuluje się też wprowadzenie na wszystkich kierunkach studiów zajęć dotyczących profilaktyki antynarkotykowej.
- Zajęcia profilaktyczne? Czemu nie, zwłaszcza jeśli miałyby być fakultatywne. Jak ktoś czuje potrzebę, to mógłby z nich skorzystać - komentuje Jarosław Greber.
- Przystąpimy do tej akcji - zapewnia rektor Kuberski - Uczelnia jest jedną z tych instytucji, które mają możliwości przeciwdziałania narkomanii. Mamy odpowiednią kadrę, specjalistyczne kierunki. Fakultatywnych zajęć jednak raczej nie wprowadzimy, bo nie ma na to pieniędzy. Tematykę antynarkotykową, po zmodyfikowaniu programów pod tym kątem, można by realizować na obowiązkowych zajęciach na niektórych kierunkach studiów - uważa.
Możliwości wprowadzenia fakultatywnych antynarkotykowych zajęć nie widzi też rektor Gasiak, chyba żeby znalazł się jakiś sponsor. Zapewnia jednak, że władze uczelni chętnie poprą każdą akcję, bo uważają to za swój obowiązek. Ale inicjatywa musi wyjść od studentów, a na razie nikt się w tej sprawie do niego nie zgłosił.

Obaj rektorzy pomogliby też w powołaniu "punktu pierwszego kontaktu" dla studentów uzależnionych (rektor Gasiak natychmiast postarałby się o odpowiednie pomieszczenie), ale już na szkolenie wolontariuszy uczelni nie stać.
Pomocą merytorycznej i organizacyjnej chętnie udzieli opolskim środowiskom akademickim Mirosława Olszewska, pełnomocnik Zarządu Województwa Opolskiego do spraw przeciwdziałania narkomanii, ale i ona widzi to przede wszystkim, jako wyjście naprzeciw inicjatywom studenckim. Na ubiegłotygodniowym posiedzeniu sejmikowej rodziny rodziny i spraw społecznych przedstawiła główne założenia kolejnego dwuletniego wojewódzkiego programu przeciwdziałania narkomanii, w którym dużo miejsca zamierza poświęcić właśnie studentom.

- Wykorzystam pomysł minister Labudy. Najważniejsza jest profesjonalna diagnoza problemu. Przewidziane są badania ogólnopolskie i bardzo nam zależy, żeby wątek opolski również się w nich znalazł. Będziemy starali się znaleźć pieniądze, może z pomocą z Kancelarii Prezydenta, na badania epidemiologiczne opolskich uczelni, aby dowiedzieć się ilu studentów i co bierze. Dopiero potem będzie można mówić o profilaktyce i przeciwdziałaniu.
Jednym z pierwszych kroków mogłaby być regionalna konferencja poświęcona tej problematyce z udziałem wszystkich opolskich środowisk akademickich. Mirosława Olszewska chce też zaproponować uczelniom udział specjalistów, psychologów i terapeutów, w obozach adaptacyjnych dla studentów. Uważa, ze dobrze byłoby też studentów, którzy mają praktyki w ośrodkach dla narkomanów, wyposażyć w wiedzę, która pomogłaby im w organizowaniu profilaktyki u siebie na uczelniach. To oni mogliby się stać wolontariuszami prowadzącymi "punkty pierwszego kontaktu" dla uzależnionych kolegów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska