Będzie czysto i przejrzyście

Fot. Paweł Stauffer
Fot. Paweł Stauffer
Z Grzegorzem KUBATEM, marszałkiem województwa opolskiego, rozmawia Krzysztof ZYZIK

- Kiedy pan rozmawia z sąsiadami z pana bloku, z ulicy, to co oni mówią o Namysłowie, o Polsce?
- Pewnie tak jak wszędzie, mówią głównie o braku pracy i perspektyw. A ci, którzy mają pracę, to boją się, że ją stracą, że zakład się nie utrzyma. Ludzie najbardziej narzekają na niepewne jutro.
- Kto jest winny, zdaniem pana sąsiadów? "Solidarność", Balcerowicz, SLD?
- Chyba sami już nie wiedzą, kogo winić. Na pewno mają dużo żalu wewnętrznego. Każda zmiana, każde wybory niosą dla nich pewną nadzieję. Ale potem okazuje się, że niewiele się dla nich zmienia, bo prawa otwartego rynku są twarde. Ludzie nie są jeszcze w Polsce przygotowani na twardą konkurencję, nie mamy mentalności kapitalistycznej. Nasze państwo zawsze było socjalne, a teraz trzeba być aktywnym, a nawet agresywnym.
- Widzi pan takich znajomych na swoi podwórku?
- Tak, widzę po niektórych przyjaciołach, że oni kiedyś mieli miejsca pracy dosłownie za płotem, a teraz dojeżdżają do pracy 100, 200, a nawet 300 kilometrów. Dużo ludzi z Namysłowa jeździ do pracy od Wrocławia, do Kalisza. Po prostu jeździ się tam, gdzie jest praca. Pobudka o 4.00 - 5.00 rano, pociąg, powrót wieczorem...
- Kiedy załatwi pan tym ludziom pracę na Opolszczyźnie? Mamy już 83 tysiące bezrobotnych - smutny rekord. Mamy zjawisko biedy dziedzicznej. Wiele dzieci, choćby z terenu pana powiatu, nigdy nie widziały, jak tato i mama wychodzą rano do pracy. One na razie są skazane na podobne życie.
- Tak, dlatego tutaj potrzebne są rozwiązania systemowe. W ubiegłym roku udało nam się ruszyć program aktywizacji byłych pracowników PGR, uczestniczyła w tym Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa i Wojewódzki Zarząd Melioracji. Ponad 700 osób cały rok miało pracę, czuli się potrzebni, dostawali wypłaty. Jestem przekonany, że w tym kierunku powinna iść pomoc socjalna. Zamiast płacić ludziom za siedzenie w domu, trzeba im dawać cokolwiek pożytecznego do roboty. Mam nadzieję, że w tym roku ten program będzie nie tylko utrzymany, ale poszerzony.
- Na Opolszczyznę przestał płynąć kapitał zagraniczny. W latach 90. wszedł m.in. Braas, na pana terenie Schoeller, ale ostatnio Opolszczyzna to inwestycyjna pustynia. Ma pan pomysł, jak to zmienić?
- Pierwszy z brzegu: wszelkiego rodzaju wyjazdy zagraniczne, choćby do naszych partnerskich regionów, będziemy chcieli odbywać z grupami zainteresowanych opolskich biznesmenów. Kurtuazja, owszem, jest potrzebna, ale najważniejsi są ludzie, którzy potencjalnie mogą robić interesy.
- Dlaczego Opolszczyzna nie była dotąd tak aktywna?
- Złożyło się na to wiele spraw, pewnie również czynnik ludzki. Patrzę z zażenowaniem na to, że myśmy praktycznie nie mieli tutaj inwestycji rządowych. Mam nadzieję, że z panią wojewodą uda nam się to zmienić. Już mamy w budżecie 1,5 miliona złotych na inwestycje zabezpieczenia przeciwpowodziowego, a ściągamy z Warszawy ponad 10 milionów. Warszawa nigdy nie dzieli po równo, zawsze bardziej aktywni otrzymują więcej. Być może nasze problemy w stolicy wynikały też z tego, że ciągle jesteśmy postrzegani jako region, w którym mieszkają bogaci dwupaszportowcy.
- Wicepremier Kołodko chce ograniczenia liczby powiatów, a coraz częściej mówi się o ich likwidacji, że to niepotrzebnie utrzymywana biurokracja.

SYLWETKA
Grzegorz KUBAT urodził się w Bierutowie w 1957 roku. Jest żonaty, ma dwoje dzieci. Ukończył pedagogikę pracy na Uniwersytecie Opolskim.
Pracował w Urzędzie Miasta i Gminy Bierutów, potem w Spółdzielni "Samopomoc Chłopska" Namysłów jako dyrektor oddziału w Wilkowie, a ostatnio wiceprezes spółdzielni. Był także członkiem zarządu firmy obuwniczej Falcon sp. z o.o. W poprzedniej kadencji samorządu pełnił funkcję radnego Rady Powiatu Namysłowskiego, był także członkiem rady nadzorczej Spółdzielni Mieszkaniowej w Namysłowie oraz członkiem komisji rewizyjnej Namysłowskiego Stowarzyszenia Inicjatyw Gospodarczych.
Od kwietnia 2002 r. do końca pierwszej kadencji pełnił funkcję członka Zarządu Województwa Opolskiego, odpowiadając za sprawy związane z rozwojem wsi i rolnictwa, gospodarką nieruchomościami oraz geodezją i kartografią. Od listopada 2002 r. do lutego 2003 r. wicemarszałek województwa opolskiego.
W wolnym czasie Kubat wędkuje i uprawia działkę.

- Jako samorządowiec uważam, że im więcej samorządności na dole, tym lepiej wykorzystane środki.
- Im więcej samorządności czy im więcej urzędników? Bo to jest chyba różnica.
- Tak, ma pan rację. Myślę, że faktycznie, niektóre małe powiaty żyją tylko na zasadzie subwencji i dotacji - taka prosta transmisja środków. Być może powiatów jest faktycznie za dużo, ale działają od niedawna, pozwólmy im dojrzeć. Jeśli już musimy reformować, to zreformujmy sposób finansowania samorządu, dajmy na dół więcej pieniędzy i swobody. Na pewno gminy, jako ten pierwszy szczebel samorządu, udowodniły, że sprawdzają się świetnie.
- Nie był pan do tej pory osobą publiczną. Proszę powiedzieć, skąd pan pochodzi, gdzie pan wcześniej pracował?
- Urodziłem się w Bierutowie na Dolnym Śląsku, 12 kilometrów od Namysłowa. Rodzice, którzy pochodzą z Częstochowskiego, ściągnęli tam po wojnie. Do Namysłowa przyjechałem w 1980 roku, po wojsku. Ożeniłem się, ponad 20 lat prowadziłem z teściem 30-hektarowe gospodarstwo rolne. To doświadczenie z pracy na roli przydało mi się, kiedy jako wicemarszałek zajmowałem się rolnictwem. Przez długie lata pracowałem też w kierownictwie namysłowskiej spółdzielni "Samopomoc Chłopska".
- Kiedy się pan zapisał do SLD?
- Byłem na kongresie założycielskim Sojuszu. Ale wcześniej należałem jeszcze do PZPR, zapisałem się w wojsku, w 1980 roku.
- Obiecali więcej przepustek?
- Nie, nie, w domu byłem może ze dwa razy... A do partii zapisałem się dlatego, że zawsze lubiłem pracować z ludźmi.
- Ale przez wiele lat był pan w drugim szeregu. Tak samo zresztą jak Ewa Rurynkiewicz ze Strzelec Opolskich czy Edward Cybulka z Prudnika - pozostali eseldowscy członkowie zarządu województwa. Teraz, ze względu na problemy SLD w Opolu, ten drugi szereg stał się pierwszym.
- To bardzo dobrze, że w końcu zostaliśmy docenieni, ta reprezentacja polityczna jest szeroka. Pracowaliśmy na to wiele lat.
- Czuje się pan człowiekiem Jerzego Szteligi?
- On jest naszym naturalnym liderem, ma duże uznanie w powiatach. Jestem przekonany, że nasz lider się na mnie i na moich kolegach z innych powiatów nie zawiedzie.
- Czy do was, do członków SLD z powiatów, docierały jakieś złe wieści z Opola, komentowaliście opolskie afery?
- Oczywiście, my też czytamy gazety i nie przechodziliśmy obok tego obojętnie. Ale wcześniej, nim prasa ujawniła pewne tematy, myśmy o tym nie dyskutowali, bo każdy pilnował swojego podwórka.
- A jak pan dziś skomentuje to, co się działo w Opolu?
- Nie mam wiedzy szczegółowej, nie chcę wydawać jednoznacznych osądów. Ale z drugiej strony, jak się spojrzy na ludzi, którzy wpłacili na Dobre Domy, a do dziś nie mają gdzie mieszkać, to nie udawajmy, że wszystko było w porządku. Niech się tym zajmują stosowne organy, a ja będę uważał, aby unikać podobnych błędów. Będę też przyjmował krytykę prasy. Mało tego, będę tę krytykę traktował jako drogowskaz. Na udokumentowane nieprawidłowości będę reagował szybko.
- A co pan zrobi z dyrektorami z byłego otoczenia Leszka Pogana, których wprowadziła do urzędu Ewa Olszewska?
- Tutaj inicjatywa była faktycznie po stronie pani marszałek, ona była pracodawcą, ja tych osób nie znałem. Nie będę teraz oceniać przeszłości tych ludzi, dla mnie jedynym wyznacznikiem jest to, co oni teraz robią, czy są kompetentni. Ale jeśli pojawią się pod ich adresem prokuratorskie zarzuty, to urząd nie będzie dla nikogo parasolem ochronnym.
- Pan się nie boi, że teraz, jak pan poszedł na świecznik, ludzie zaczną prześwietlać pana życiorys, majątek...
- (śmiech) Każdy ma swoich przyjaciół i wrogów, każdy też popełnia błędy, chyba że nic nie robi. Ale ja na pewno nie popełniłem jakiegokolwiek przestępstwa, nikogo nie okradłem, nie wykorzystałem stanowiska do prywaty, nie pomnażałem majątku w niejasny sposób. Mieszkam w bloku, na 60-metrach. Samochód, którym dojeżdżam do pracy, kupiłem na raty. Mam jeszcze 5-arową działeczkę pod Namysłowem, na której uprawiam truskawki. To mój cały życiowy dorobek. Pochodzę z małego miasteczka, więc nie mam możliwości ukrycia czegokolwiek. Ludzie nie głosowali na mnie, bo ładnie wyglądam na plakatach. Mieszkańcy Namysłowa mnie świetnie znają, w ostatnich wyborach na swoim terenie otrzymałem jeden z najlepszych wyników.
- Jak walczyć z korupcją w samorządzie?
- Im więcej jawności w podejmowaniu decyzji, tym mniej kłopotów po drodze. Tam, gdzie mamy do czynienia z publicznymi pieniędzmi, powinno być zaangażowanych jak najwięcej par oczu. Ale i tak najważniejsze są cechy osobowościowe. Jak ktoś ma mentalność złodzieja, to choćby nie wiem, jakie wprowadzić mechanizmy, to on znajdzie furtkę i ukradnie, ustawi przetarg itp. Myśmy niestety łatwo przejęli od Zachodu system gospodarczy, ale trudniej zmienić naszą mentalność.
- Za chwilę w pana urzędzie będą dzielone ciężkie miliony złotych z Unii Europejskiej. Da pan gwarancję, że nie skorzystają na tym "znajomi królika"?
- Jestem przekonany, że wszystko będzie przejrzyste i czyste. Jako marszałek będę stał na czele Regionalnego Komitetu Sterującego, który będzie oceniał i wyłaniał projekty. Do RKS-u wejdą przedstawiciele gmin, powiatów, obserwatorzy i specjaliści z różnych dziedzin. Decyzje będą podejmowane kolegialnie, więc trudno sobie wyobrazić, aby można było coś przepuścić pod stołem.
- Wróćmy na koniec do pana sąsiadów z Namysłowa. Oni obawiają się wejścia do Unii?
- Niektórzy tak. Często mówię tym ludziom, że musimy wchodzić, że nie mamy innego wyjścia, bo nigdy już nie będzie, tak jak było. Mówię im: popatrzcie na te 15 państw, które w Unii już są. One tam wchodziły w różnych okresach. Jeśliby im w tej Unii było źle, to by już dawno powiedzieli: dziękujemy, wychodzimy. Bo z Unii w każdej chwili można przecież wyjść. Mówię ludziom: jeśli nasze pokolenie na tej Unii jeszcze nie skorzysta, to na pewno skorzystają nasze dzieci.
- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska