Czad zabił 76-latka z Rożniątowa pod Strzelcami Opolskimi. Senior mógłby dalej żyć, gdyby nie chaos w komunalce. Właśnie zapadł wyrok

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Sprawę zbadał Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich. Wyrok jest nieprawomocny.
Sprawę zbadał Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich. Wyrok jest nieprawomocny. Radosław Dimitrow
Ginter S. śmiertelnie zatruł się czadem, a jego brat był narażony nad podtrucie tlenkiem węgla w mieszkaniu w Rożniątowie pod Strzelcami Opolskimi. Sąd ustalił, kto za to odpowiada. Zapadł wyrok w tej sprawie.

Tragedia wydarzyła się w starym budynku należącym do gminy, który stoi w Rożniątowie (w gminie Strzelce Opolskie) przy ul. Wolności. W feralnym lokalu mieszkali dwaj bracia w podeszłym wieku: Ginter i Ryszard.

Do zdarzenia doszło zimą 2019 roku przed samymi świętami Bożego Narodzenia. Z pieca kuchennego na drewno i węgiel, którym ogrzewane było mieszkanie, zaczął wydobywać się czad. To bezwonny gaz, który blokuje dopływ tlenu do organizmu. W efekcie tego Ginter S. zmarł na skutek zatrucia czadem, a jego brat był narażony na zatrucie.

Okna o podwyższonej szczelności odcięły dopływ powietrza w mieszkaniu w Rożniątowie

Jak ustaliła prokuratura, w mieszkaniu nie było właściwej wentylacji. Dopływ świeżego powietrza został odcięty, po tym jak Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych i Mieszkaniowych (PUKiM) ze Strzelec Opolskich zleciło wymianę drewnianej stolarki okiennej, na plastikowe okna o podwyższonej szczelności.

Zarządca nieruchomości powinien był w takim przypadku zamontować nawietrzniki lub kratkę wentylacyjną (czasem wystarczy wycięcie fragmentów uszczelek w oknach), ale tego nie zrobił.

To że w mieszkaniu była fatalna wentylacja, wskazał m.in. kominiarz, który kontrolował lokal we wrześniu 2019 r. Jak ustalono w trakcie rozprawy, protokół z kontroli trafił do komunalki już po śmierci Gintera S.

W trakcie śledztwa ustalono, że bracia zakryli wcześniej kratkę w kominie, a także… wyciągnęli baterie z czujnika czadu, który dostali od pracowników PUKiM-u.

Eksperyment przeprowadzony w mieszkaniu przez biegłego wykazał jednak, że odsłonięcie kratki nie poprawiło dopływu świeżego powietrza do mieszkania. A sam czujnik był tylko dodatkowym elementem, który miał chronić przed czadem. Nie zastępował natomiast właściwej wentylacji.

Poszukiwania winnego zaczadzenia w Rożniątowie

Śledztwo wykazało, że za stan mieszkań i kwestie remontowe odpowiedzialny był 55-letni kierownik Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej i Remontowej w komunalce. W związku z tym prokuratura w Strzelcach Opolskich oskarżyła kierownika o spowodowanie śmieci Gintera S. i narażenie jego brata Ryszarda S. na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich, który zbadał sprawę, ustalił, że w komunalce panował ogromny chaos.

Pracownicy - w tym sam oskarżony kierownik - nie mieli jasnego zakresu obowiązków, a pewnymi sprawami zajmowali się, bo tak mieli w zwyczaju poprzednicy.

Gdy do komunalki trafiła informacja od kominiarza, że w niektórych mieszkaniach jest słaby dopływ świeżego powietrza, ówczesny prezes spółki rozesłał do lokatorów kuriozalne pisma, z których wynikało, że mają sobie sami zapewnić wentylację (takie pismo dostali też bracia S. z Rożniatowa).

Tymczasem zgodnie z umowami, jakie podpisują lokatorzy, nie mają oni prawa w jakikolwiek sposób ingerować w mieszkania (np. montować wywietrzników lub wybić dziurę w ścianie w celu wykonania wentylacji).

Wyrok Sądu Rejonowego w Strzelcach Opolskich w sprawie zaczadzenia mieszkańca Rożniątowa

Sąd, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności sprawy, uznał, że nie można mówić o tym, że kierownik działał umyślnie i godził się na śmierć lokatora.

- Postawa i obszerne wyjaśnienia wskazują, że oskarżony nie zdawał sobie sprawy z tego, że może dojść w mieszkaniu do takiego zdarzenia, a powinien był to wiedzieć, bo jako kierownik odpowiadał za zapewnienie każdemu lokatorowi bezpiecznego stanu technicznego mieszkania - mówi sędzia Artur Sobczak w ustnym uzasadnieniu wyroku.

Sąd zauważył, że stan techniczny mieszkań był zaniedbywany, także przez poprzedników oskarżonego kierownika. Ale to nie zwolniło mężczyzny od odpowiedzialności, bo mógł zweryfikować stan mieszkań po objęciu tego stanowiska.

Ostatecznie sąd uznał, że kierownik ponosi nieumyślną winę za to, co wydarzyło się w mieszkaniu w Rożniątowie. Jednocześnie warunkowo umorzył postępowanie na 3 lata i nakazał zapłacić symboliczną nawiązkę w wysokości 5 tysięcy zł Ryszardowi S. za śmierć brata oraz wpłacić 5 tys. zł na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym oraz pokryć koszty sądowe (ok. 8 tysięcy zł).

Wyrok jest nieprawomocny. Wiele wskazuje na to, że obie strony się odwołają.

- Mój klient nie ponosi winy za to zdarzenie. Będziemy składać apelację - zapowiada mec. Marcin Rakoczy, obrońca oskarżonego.

Odwołanie od wyroku złoży prawdopodobnie także prokuratura, która domagała się surowszej kary.

Strzelecka komunalka dziś już nie istnieje, została wchłonięta przez gminną spółkę wodociągową. Radni gminy Strzelce Opolskie podjęli tę decyzję na wniosek burmistrza. Samorządowcy nie byli zadowoleni z tego jak funkcjonowała komunalka.

Miejsce zdarzenia:

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska