Nietrzeźwego kierowcę w grudniu ub.r. zatrzymali policjanci z namysłowskiej drogówki.
- Po sprawdzeniu w naszym systemie okazało się, że mężczyzna nie pierwszy raz wsiadł za kółko po wypiciu alkoholu - opowiada kom. Marzena Grzegorczyk z opolskiej KWP. - Podczas rozmowy z funkcjonariuszem 42-latek próbował wręczyć 300 złotych w zamian za odstąpienie od dalszych czynności. Policjanci nie przyjęli "podarku", a "ofiarodawcę" zatrzymali. Grozi mu teraz kara więzienia.
Według najnowszego sondażu CBOS (z czerwca br.) w ciągu ostatnich trzech-czterech lat co jedenasty Polak "miał taką sytuację, że był zmuszony" wręczyć łapówkę.
Odsetek przyznających się do takiego postępowania rodaków znacząco spadł od 2006 r. i od kilku lat utrzymuje się na podobnym poziomie. Wcześniej było to od 20% (w 1997 r.) do 15% (w 2005 r.).
Najczęściej dawanie łapówek deklarowali: pracujący na własny rachunek, kadra kierownicza i wysoko wykwalifikowani specjaliści, robotnicy wykwalifikowani, badani w wieku 35-54 lata oraz niepraktykujący religijnie. Częściej dają też łapówki osoby znajdujące się w dobrej sytuacji finansowej.
Niestety, rzeczywistość pokazuje ten problem w dużo ciemniejszych kolorach niż wyniki sondażu CBOS. Opolanin dobrze znający środowisko przedsiębiorców mówi nam, że dawanie łapówek, szczególnie przy staraniu się o intratne kontrakty, jest niemal na porządku dziennym. Dotyczy do szczególnie podwykonawstwa.
- Stawka wynosi ok. 5 proc. wartości zlecenia, a "odpowiedzialnej" osobie trzeba przygotować fikcyjną umowę o dzieło - opowiada nam o opolskich realiach. - W sytuacji "być albo nie być" firmy dylematy moralne odsuwane są na plan dalszy.
Wyniki "Badania nadużyć gospodarczych" przeprowadzonego przez firmę doradczą Ernst & Young potwierdzają te spostrzeżenia. Blisko 40 % Polaków deklaruje akceptację dla łapówkarstwa, jeśli pomogłoby to ich firmie przetrwać kryzys, a 59 % uważa, że łapówkarstwo i korupcja są w Polsce powszechne.
Dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej wynik to 74 %, a w Europie Zachodniej - 39 %.
Popularne, choć mniej niż kiedyś jest składanie dowodów wdzięczności w kopertach lekarzom i to nierzadko z inicjatywy pacjenta.
- Pracowałam przez wiele lat w służbie zdrowia, więc wiem, że jak się coś da, to opieka jest lepsza - opowiada pani Maria, emerytka z Opola, która ostatni zabieg kardiologiczny wykonywany poza województwem sama "wyceniła" na 500 zł.
Zastępca prokuratora rejonowego w Opolu Jacek Mikłuszka mówi, że wśród 10 tys. postępowań rocznie sprawy o łapówki to niewielki odsetek. Przypomina sobie historię rencistki, która podczas kontroli orzecznikowi ZUS chciała wręczyć kopertę za przedłużenie orzeczenia o niezdolności do pracy.
- Lekarz wyprosił ją razem z kopertą, po czym zgłosił sprawę - wspomina prokurator. Umorzono ją, bo nie było dowodu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?