Dmuchało i łamało

Konary i pnie drzew łamały się w całym województwie, ale najwięcej drzew nie wytrzymało naporu wiatru w rejonie Opola, Strzelec Opolskich, Kędzierzyna-Koźla i Brzegu.
W rejonie Opola do godziny 21.30 strażacy usuwali połamane drzewa na ulicy Wodociągowej, Wojska Polskiego, Rejtana, na węźle Prądy i w Popielowie. Na ulicy Popiełuszki konar spadł na zaparkowany pod kościołem samochód, na szczęście pusty. Ulicę Budowlanych zalała woda z niedrożnej studzienki kanalizacyjnej, a na hali Okrąglak podmuchy wichury naderwały blachę na dachu.

Około godziny 18.30 złamała się duża lipa rosnąca przy głównej ulicy w Kępie. - Przyszedłem akurat do kolegi, jak po tym gradobiciu i ulewie zaczęło mocno dmuchać - opowiada pan Rafał. - Patrzę, a tu się drzewo pochyla i leci na chałupę, jakby puścili film w zwolnionym tempie.
Lipa na szczęście nie upadła na stojący obok dom. Wpadła na druty energetyczne i wsparła się na potężnym kasztanowcu. Na miejsce przyjechała ekipa zakładu energetycznego, która odcięła dopływ prądu, a potem do pracy przystąpili strażacy.
- Przypięliśmy lipę do tego drugiego drzewa łańcuchem, żeby nie poleciała dalej, i zaraz spróbujemy pociąć ją na kawałki - wyjaśnił nam dowodzący akcją aspirant Adam Załuski ze Szkoły Podoficerskiej PSP w Opolu.

Po chwili do korony złamanego drzewa podjechali podnośnikiem dwaj strażacy, którzy najpierw odcięli pień, a potem przystąpili do cięcia na kawałki reszty złamanego drzewa wiszącego wciąż na drutach.
- Kur...! Zaraz mi to poleci na chałupę - jęknął w pewnym momencie jeden z mieszkańców wsi obserwujący pracę strażaków.
- Spokojnie, wiemy, co robimy, i najpierw wszystko przemyśleliśmy - uspokajał aspirant Załuski.
Po kilkunastu minutach na ziemi znalazło się całe pocięte na kawałki drzewo. Nie ucierpiał żaden ze stojących w pobliżu domów ani żaden z przewodów wysokiego napięcia.