Domy toną w ściekach

Beata Cichecka
Po każdym deszczu w budynku spółdzielczym przy ul. Norwida w Głuchołazach piwnice zalewają wybijane z kanalizacji ścieki i fekalia.

Po ostatnich ulewach zalało pięć klatek schodowych w naszym bloku - skarży się Jan Szymanel. - Przez trzy dni wynosiliśmy wodę wiadrami, bo straż pożarna stwierdziła, że jej poziom jest zbyt niski, by uruchomić pompę. Tak jest od kilku lat. W budynku panuje fetor, wszystko gnije, niszczeją drzwi i wszystkie przechowywane w piwnicach rzeczy. Spółdzielnia mieszkaniowa, do której wielokrotnie zwracaliśmy się o pomoc, twierdzi, że instalacje sanitarna i deszczowa, będące jej własnością, są sprawne, a nie może ona ponosić odpowiedzialności za sieci miejskie. W ubiegłym roku prezes poinformował nas, że prowadzi uzgodnienia techniczne ze spółką Wodociągi w sprawie ostatecznego wyeliminowania dalszego zalewania piwnic. Sprawa miała być załatwiona we wrześniu. Minął prawie rok i nic się nie zmieniło.
Prezes Międzyzakładowej Spółdzielni Mieszkaniowej w Głuchołazach Henryk Sołtysiak tłumaczy, że problem polega na tym, iż w Głuchołazach sieć kanalizacji sanitarnej połączona jest z burzową, co nie powinno mieć miejsca.

- W czasie intensywnych opadów deszczu nadmiar wody płynącej kolektorem sanitarnym do oczyszczalni ścieków cofa się do budynków - mówi. - Tak jest nie tylko na ulicy Norwida, ale również w blokach przy ul. Konopnickiej, Spółdzielczej i Papierniczej. Jesteśmy jako spółdzielnia bezsilni, gdyż sieć kanalizacyjna i kolektor nie należą do nas, lecz do spółki Wodociągi. Od kilku lat prowadzimy z nią rozmowy i korespondencję w tej uciążliwej sprawie, niestety, bez efektu. W ubiegłym roku ustaliliśmy, że zakupimy zasuwy zwrotne, które Wodociągi zainstalują, ale prezes wycofał się z tych uzgodnień. Z powodu ciągłego zalewania piwnic niszczeją budynki. Ponieważ ubezpieczyliśmy je, Wodociągi zostały obciążone odszkodowaniem. Będziemy nadal monitować w tej sprawie do burmistrza i sanepidu.
Janusz Skolik, kierownik ds. technicznych w głuchołaskiej spółce Wodociągi:

- Jednym z powodów przepełnienia kanalizacji sanitarnej w Głuchołazach są zrobione bezprawnie i samowolnie przez mieszkańców przyłącza odprowadzające do niej wody deszczowe. Ukrytych pod ziemią drenaży z materiałów ceramicznych nie sposób znaleźć. Poza tym ukształtowanie terenu, na jakim leżą Głuchołazy, sprawia, że woda spływająca z gór zalewa ulice i spływa z jezdni do kanalizacji sanitarnej przez nieszczelne pokrywy. Ten problem pojawił się po raz pierwszy po powodzi w 1997 r. i nasila się w czasie długotrwałych opadów, które w ostatnich latach występują często. Ponadto przybyło domów jednorodzinnych i osiedli, więc stary kanał o małej średnicy szybko się przepełnia i żadne klapy zwrotne tu nie pomogą. Trzeba wybudować nowy, tym bardziej, że w bliskiej perspektywie ścieki popłyną kolektorem do nyskiej oczyszczalni i za każdy ich metr będziemy płacić. Musimy oddzielić je od wód deszczowych, ale nie da się tego zrobić natychmiast. Ten proces trochę potrwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska