Dr Stefan Meetschen: Uznanie granicy polsko-niemieckiej było trudne dla Niemców mieszkających w rejonie przygranicznym

Fot. Archiwum
Dr Stefan Meetschen
Dr Stefan Meetschen Fot. Archiwum
Rozmowa z korespondentem "Tagespost" w Warszawie.

Członkowie mniejszości niemieckiej w RP (...) mają prawo, indywidualnie lub wespół z innymi członkami swej grupy, do swobodnego wyrażania, zachowania i rozwijania swej tożsamości etnicznej, kulturalnej, językowej i religijnej bez jakiejkolwiek próby asymilacji wbrew ich woli. (Art. 20, pkt 1 traktatu o dobrym sąsiedztwie)

- Co w czasie negocjacji utrudniało najbardziej stronie niemieckiej zaakceptowanie powojennej granicy z Polską?
- Najtrudniejsze było właśnie samo jej ostateczne i nieodwracalne uznanie. Przy czym trzeba podkreślić, że nie była to trudność dla większości Niemców, ale raczej dla poszczególnych osób i środowisk związanych rodzinnie z regionem przygranicznym. Stanowisko środowiska wypędzonych utrudniało negocjacje kanclerzowi Helmutowi Kohlowi, choć on osobiście akceptował powojenną granicę polsko-niemiecką. Jako polityk wiedział, że w obrębie jego własnej partii nie wszyscy będą zadowoleni z takich rozstrzygnięć. Niemniej, w stosunku do wagi sprawy, dyskusje w Niemczech na ten temat nie były zbyt burzliwe.

- Co było powodem tego spokoju?
- Dla niemieckiego społeczeństwa znacznie ważniejsze było przyłączenie wschodnich Niemiec po upadku muru i zjednoczenie kraju. Cud zjednoczenia usunął sprawę granicy w cień. Ogół Niemców uważał odzyskanie tych terenów za niemożliwe.

- Traktat o dobrym sąsiedztwie dał bardzo szerokie możliwości współpracy gospodarczej obu krajów. Na ile udaje się je - po blisko 20 latach - wykorzystać?
- Sądzę, że pod tym względem jest naprawdę dobrze. Zwłaszcza na Dolnym Śląsku, gdzie trwa boom gospodarczy, działa bardzo wiele niemieckich firm i inwestorów. Po polskiej stronie pracuje coraz więcej osób z Niemiec, przede wszystkim z pionu technicznego. Trwa transfer wiedzy specjalistycznej z naszego kraju, zwłaszcza na Śląsk. Polacy wkładają w tę współpracę swoją pracowitość i pomysłowość.

- Czy ten gospodarczy ruch działa też w drugą stronę?
- Obserwuję polską obecność gospodarczą przede wszystkim we wschodnich Niemczech. Pojawiają się tam nieduże firmy, a nawet polskie stacje benzynowe. W Berlinie jeżdżą autobusy z Polski. Potencjał tej współpracy jest duży. Polacy są przedsiębiorczy i wchodzą na rynek gastronomii, produkcji odzieżowej itd.

- Na ile Polska wywiązuje się ze zobowiązań traktatowych wobec mniejszości niemieckiej?
- Mniejszość ma swobodę wyrażania siebie w wolnej Polsce. Jest obecna także w mediach - radiu, telewizji i gazetach. Korzysta też z dostępu do nauczania języka niemieckiego i - zwłaszcza na szczeblu komunalnym - do polityki. Oczywiście, zdarzają się przypadki dyskryminacji i nieżyczliwości, choćby w postaci zamalowywania tablic, ale każdego wandala za rękę się nie złapie. Ciekawym zjawiskiem są liczni młodzi ludzie, którzy znają oba języki i angażują się i w polskim, i w niemieckim środowisku. Oni są najbardziej naturalnym pomostem między większością i mniejszością.

- Jak Pan ocenia sytuację Polaków w Niemczech?
- Ta grupa jest w Niemczech bardzo dobrze zasymilowana i coraz lepiej oceniana przede wszystkim jako ludzie bardzo pracowici. Czasem obserwuję, że brakuje im pewności siebie. Niepotrzebnie, bo kultura i historia, której są reprezentantami, powinny im tej pewności dodawać, podobnie jak udział Polski w przemianach 1989 roku. Myślę, że Niemcy i Polacy mogą wspólnie spokojnie patrzeć w jedną europejską przyszłość.

Deutsch-polnischer Vertrag. Schwierige Gespräche erfolgreich abgeschlossen (niemiecki przekład)

Die Angehörigen der deutschen Minderheit in der Republik Polen (...) haben das Recht, einzeln oder in Gemeinschaft mit anderen Mitgliedern ihrer Gruppe ihre ethnische, kulturelle, sprachliche und religiöse Identität frei zum Ausdruck zu bringen, zu bewahren und weiterzuentwickeln; frei von jeglichen
Versuchen, gegen ihren Willen assimiliert zu werden. (Art. 20, Punkt 1 des Nachbarschaftsvertrags)

Gespräch mit dr. Stefan Meetschen, Korrespondent der "Tagespost" in Warschau

- Was hat während der Verhandlungsgespräche der deutschen Seite die Anerkennung der Nachkriegsgrenze mit Polen am meisten erschwert?
- Am schwierigsten war eben ihre endgültige und unwiderrufliche Anerkennung. Dabei muss man unterstreichen, dass es nicht für den Großteil der Deutschen schwierig war, sondern eher für die jeweiligen Personen und Kreise, die familiär mit den Grenzgebieten verbunden waren. Der Standpunkt der Vertriebenenverbände erschwerte Kanzler Kohl die Verhandlungen, obwohl er persönlich die deutsch-polnsiche Nachkriegsgrenze akzeptiert hatte. Als Politiker wusste er, dass im Kreis seiner eigenen Partei nicht alle mit den Entscheidungen zufrieden sein werden. Dennoch, angesichts der Tragweite der Angelegenheit gab es in Deutschland keine heftige Diskussion.

- Was war der Grund für diese Ruhe?
- Für die deutsche Bevölkerung war die Wiedervereinigung Deutschlands nach dem Mauerfall viel wichtiger. Das Wunder der Einheit hat die Grenzfrage in den Hintergrund gerückt. Die deutsche Gesellschaft hielt die Wiedererlangung dieser Gebiete für unmöglich.

- Der Nachbarschaftsvertrag brachte breite Möglichkeiten für eine wirtschaftliche Zusammenarbeit beider Länder. Inwieweit gelingt es nach fast 20 Jahren, diese zu nutzen?
- Ich denke, dass in dieser Beziehung die Dinge wirklich gut stehen. Vor allem in Niederschlesien, wo die Hochkonjunktur anhält, gibt es sehr viele deutsche Firmen und Investoren. Auf der polnsichen Seite arbeiten immer mehr Menschen in Deustchland, vor allem aus dem technischen Bereich. Der Transfer des Fachwissens aus unserem Land dauert vor allem nach Schlesien an. Die Polen bringen bei dieser Zusammenarbeit ihren Fleiß und ihre Erfindungsgabe ein.

- Erlebt man diese wirtschaftliche Bewegung in die umgekehrte Richtung?
- Ich sehe, dass Polen vor allem in Ostdeutschland wirtschaftlich vertreten ist. Es werden kleine Firmen gegründet, und sogar polnische Tankstellen. In Berlin fahren Busse aus Polen. Das Potenzial der Zusammenarbeit ist gross. Die Polen sind unternehmerisch und gelangen auf den Markt in den Bereichen Gastronomie, Kleidungsproduktion usw.
- Inwiefern realisiert Polen die Verpflichtungen des Nachbarschaftsvertrages gegenüber der deutschen Minderheit?
- Die Minderheit hat die Freiheit, sich im freien Polen zu artikulieren. Sie ist auch in Medien - Radio, Fernsehen und Zeitungen - vertreten. Sie profitiert auch vom Zugang zum Deutschunterricht und - hauptsächlich auf Kommunalebene - zur Politik. Natürlich, es gibt auch Fälle von Diskriminierung und Mißgunst, wie im Fall des Verschmierens von Ortstafeln, aber man kann keinen Wandalen an der Hand fassen. Ein interessantes Phänomen sind zahlreiche junge Menschen, die beide Sprachen kennen und sich im polnischen und deutschem Milieu engagieren. Sie sind die natürlichste Brücke zwischen der Mehrheit und der Minderheit.

- Wie beurteilen Sie die Lage der Polen in Deutschland?
Diese Gruppe ist in Deutschland sehr gut assimiliert und wird immer besser beurteilt. Die Polen werden als sehr fleissige Menschen anerkannt. Manchmal beobachte ich, dass es ihnen an Selbstbewußtsein fehlt. Ohne Grund, weil die Kultur und Geschichte, deren Repräsentanten sie sind, ihnen Selbstbewusstsein verleihen sollte. Das gleiche gilt für den polnischen Beitrag zu den Wandlungen im Jahr 1989. Ich denke, dass Deutsche und Polen gelassen in eine gemeinsame europäische Zukunft blicken könnten.

Tłumaczenie: ELF

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska