Europa drży przed wirusem Ebola. Są obawy, że przyleci samolotem

Redakcja
US CBS/x-news
To bardzo prawdopodobne - przyznaje Jan Bondar, rzecznik Głównego Inspektora Sanitarnego. - W Anglii jest już odczuwalna panika, pojawiły się tam nawet doniesienia o pierwszych zachorowaniach.

O kazały się bezpodstawne, brytyjskie ministerstwo zdrowia je zdementowało, jednak obawy nie wzięły się znikąd.

- Okres inkubacji gorączki krwotocznej Ebola, od momentu zakażenia do wystąpienia pierwszych objawów, trwa od od 2 do 21 dni - tłumaczy Jan Bondar. - W tym czasie człowiek, z wyglądu zupełnie zdrowy, może kilkanaście razy przelecieć samolotem trasę z Afryki i wylądować na lotnisku w Londynie, Frankfurcie czy Amsterdamie. Np. w Paryżu dwa razy dziennie ląduje samolot z Konakry, stolicy Gwinei. To przecież jedno z państw afrykańskich, gdzie szerzy się ta choroba. Na szczęście, chociaż epidemia trwa już pół roku, nikt zarażony ebolą, jak dotąd, do Francji nie przyleciał.

W Europie odnotowano do tej pory tylko jeden przypadek bardzo groźnej choroby wirusowej, zaliczanej do grupy gorączek krwotocznych. - Było to w Holandii i chodziło o gorączkę Marburga - dodaje rzecznik GIS. - Wykryto ją u kobiety, która wróciła z Afryki, gdzie pracowała jako wolontariuszka. Nie zdążyła nikogo zarazić. Nie znam jej dalszego losu.

W hełmie i goglach

Kiedyś historie o tajemniczych wirusach budzących grozę i zbierających śmiertelne żniwo oglądało się jedynie na filmach. Albo czytało o nich w powieściach science fiction.

Na pewno niejeden widz pamięta film pt. "Epidemia", który miał premierę w 1995 roku i opowiadał o nieznanym wirusie, który najpierw dziesiątkował Zair, a później "przedostał się" do Stanów Zjednoczonych.

Główną rolę, naukowca, grał Dustin Hoffman. Nosił kombinezon i hełm na głowie, podobny do tego, jakie zakładają teraz lekarze i wolontariusze, którzy opiekują się obecnie w Afryce chorymi na gorączkę Ebola. Fikcja stała się faktem.

- Z powodu szerzącej się epidemii na razie specjalnych działań nie podejmujemy, na to za wcześnie - podkreśla Jan Bondar. - Ale nie możemy udawać, że zagrożenia nie widzimy. Odbyło się już u nas kilka spotkań z ekspertami, dokonaliśmy przeglądu miejsc na oddziałach zakaźnych i sprzętu, żeby sprawdzić, czym, na wszelki wypadek, dysponujemy. Odświeżyliśmy też sobie procedury, które mówią, jak postąpić, gdyby na którymś z lotnisk w Polsce wylądował samolot z osobą zarażoną. Są scenariusze pytań, które trzeba jej zadać, odpowiednio przystosowane pojazdy do przewozu chorych. Każde województwo, każde lotnisko i port morski ma specjalny plan. Dotyczy on postępowania na wypadek wszystkich groźnych chorób zakaźnych, w tym eboli.

Krew zakażonego może zbadać laboratorium w Polsce

Na pacjentów, którzy musieliby zostać odizolowani, czekają miejsca na oddziałach zakaźnych o szczególnie zaostrzonym rygorze, m.in. w Warszawie, Gdańsku, Gdyni. Dysponują one salami, do których powietrze jest tłoczone, ale już z niego się nie wydostaje. Do dyspozycji personelu są szczelne kombinezony, w których do oddychania służy specjalny filtr.

- My też mamy takie kombinezony oraz gogle i rękawice - mówi Wiesława Błudzin, ordynator Oddziału Chorób Zakaźnych Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. - Na razie, na szczęście, były niepotrzebne. Posiadamy również trzy izolatki, w których cyrkulacja powietrza odbywa się na podobnej zasadzie. Ich urządzenie było możliwe dzięki temu, że nasz oddział przeszedł kilka lat temu kapitalny remont. Do każdej izolatki prowadzi przedsionek, wszystkie mają osobne łazienki. Sale te nie stoją jednak puste, leżą w nich m.in. pacjenci z ospą wietrzną. Trudno tę chorobę porównywać z gorączką Ebola, ale jest bardzo zaraźliwa.

Gdyby w Polsce pojawił się nagle ktoś z objawami wskazującymi na ebolę, wtedy pobrana od niego krew trafi natychmiast do zbadania w Państwowym Zakładzie Higieny w Warszawie, który posiada (prawdopodobnie jako jedna z dwóch placówek w kraju) laboratorium o podwyższonym poziomie bezpieczeństwa - BSL3. Możliwe jest w nim badanie wysoce niebezpiecznych drobnoustrojów, wywołujących takie choroby jak np. wąglik, dżuma.

- Potem druga próbka, jeśli wynik okaże się pozytywny, będzie musiała zostać jeszcze wysłana do potwierdzenia do jednego z dwóch laboratoriów za granicą, w Hamburgu lub Lyonie, z którymi PZH współpracuje - dodaje rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - To laboratoria o czwartym, najwyższym stopniu bezpieczeństwa biologicznego - BSL4. Niektórzy nazywają je laboratoriami... grozy.

Gorączkę Ebola wywołują wirusy z rodziny Filoviridae. To choroba występująca rzadko, jednak to marne pocieszenie, gdyż cechuje ją bardzo wysoka śmiertelność. Na 10 zarażonych osób umiera dziewięć. - Leków ani szczepionki na to nie ma - mówi dr Wiesława Błudzin. - Pozostaje więc tylko leczenie objawowe: nawadnianie, wyrównanie zaburzeń gospodarki elektrolitowej i zaburzeń krzepnięcia.

Ludzi najbardziej jednak przeraża to, że śmiertelnym wirusem można łatwo się zarazić. Dlatego pojawiły się protesty, gdy Stany Zjednoczone sprowadziły specjalnym samolotem lekarza i pielęgniarkę, którzy zarazili się w Liberii. Ale konfrontacji z tą chorobą pewnie i tak nie unikniemy.

- Lepiej jest, jeśli chory trafia do danego kraju na leczenie pod fachową opieką, bo wtedy nikt nie traci nad nim kontroli- uważa dr Wiesława Błudzin. - Eksperci wiedzą, co robią. Gorzej będzie, jeśli ktoś zakażony przyleci np. do Polski i ukryje pierwsze objawy. Świat powinien chorym pomóc, dla dobra nas wszystkich.

Do zakażenia się wirusem Ebola dochodzi poprzez bezpośredni kontakt z osobą chorą, krwią wydzielinami i wydalinami. - W krajach objętych epidemią ludzie nie słuchają zaleceń lekarskich, porywają bliskich ze szpitali, sami ich chowają, zmarłych całują - dodaje dr Błudzin. - Panuje tam bieda, ciasnota, brakuje wody, nie przestrzega się podstawowych zasad higieny, a to wszystko sprzyja kolejnym zachorowaniom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska