Flejtuchy zmorą pasażerów opolskich PKS i MZK

Archiwum
Archiwum
Podczas upałów jazda opolskimi autobusami MZK i PKS jest często koszmarem. Przez pasażerów, którzy nie dbają o higienę.

Liczby

3 proc. Polaków zmienia skarpetki zaledwie raz w tygodniu.

6 proc. z nas z taką samą częstotliwością przyodziewa świeże majtki.

65 proc. naszych obywateli codziennie zakłada czystą bieliznę.

91 proc. z nas zawsze myje ręce po wyjściu z ubikacji.

96 proc. gospodarzy myje ręce po tym, jak wrócą z pola.

- Facet miał przepoconą koszulkę na ramiączkach. Trzymał się rurki pod sufitem i kiwał, roznosząc w ten sposób zapach spod owłosionej pachy - opowiada z odrazą nasz czytelnik, który kilka dni temu miał wątpliwą przyjemność jazdy miejskim autobusem w Kędzierzynie-Koźlu. Ścisk wewnątrz był taki, że nie dało się odsunąć od niedomytego pasażera.

- Na dodatek obok stało dwóch podchmielonych robotników - dodaje czytelnik. - Z jednej strony atakował mnie pot, a z drugiej woń alkoholu. Przysięgałem sobie, że w życiu nie pojadę autobusem.

Wszystko potęgowała straszna duchota panująca w autobusie. - Oczywiście, nie było w nim klimatyzacji. Po prostu koszmar! - podsumowuje nasz czytelnik.

Do takich sytuacji dochodzi często, bo wielu ludzi rozgrzesza "brudasków" przekonując, że prawdziwy mężczyzna musi pozostawiać za sobą swój zapach.

- Jak zostawia swój, to jeszcze pół biedy. Gorzej, kiedy zostawia zapach całego swojego gospodarstwa - podkreśla kierowca jednego z opolskich PKS-ów. - Jedzie taki do miasta, bo mówi, że musi coś kupić, albo w starostwie coś załatwić. I tak jak przerwał pracę, tak wsiada do autobusu. Na wszelki wypadek biorę ze sobą do pracy odświeżacz powietrza, żeby potem popsikać w autobusie. Żeby inni się nie denerwowali...

Szefowie opolskich zakładów komunikacyjnych przyznają, że problem z brakiem higieny u pasażerów najbardziej dotkliwy jest właśnie latem. - Jak jest gorąco, to nie ma cudów - przyznaje Andrzej Posyniak, prezes PKS Brzeg. - Gdyby wszystkie autobusy miały klimatyzację, to może byłoby lepiej.

Bernard Ćwięk, kierowca MZK w Kędzierzynie-Koźlu mówi, że równie uciążliwa co zapach potu bywa... woń perfum.

- Są tacy i takie, co wylewają tego na siebie mnóstwo i potem roznosi się po autobusie. Niektórzy tego nie cierpią - opowiada Bernard Ćwięk. Jego zdaniem największy problem jest jednak wtedy, gdy do autobusu wsiądzie człowiek w brudnym ubraniu. - Pobrudzi siedzenie,na którym potem usiądzie nieświadoma tego pani w białej sukience. I jest lament - tłumaczy kierowca, który zwraca uwagę umorusanym pasażerom.

W Opolu zdarzało się, że kierowcy wypraszali takich podróżnych - w oparciu o paragraf 15 regulaminu MZK, który mówi, że "osoby uciążliwe (...) mogą być niedopuszczone do przewozu lub usunięte z autobusu". Władze miejskiego przewoźnika starają się z roku na rok poprawiać komfort pasażerów.

- Mając na względzie zmieniające się warunki atmosferyczne (ocieplanie się klimatu) i chcąc zminimalizować wynikający z tego dyskomfort podróży, kładziemy duży nacisk na to, aby kupować autobusy klimatyzowane - podkreśla Dagmara Pachla z opolskiego MZK.

Miejski Zakład Komunikacyjny w Kędzierzynie-Koźlu jako pierwszy w Polsce testuje rewolucyjne rozwiązania dotyczące poprawy komfortu podróży pasażerów.
- To neutralizatory zapachów i specjalne aromaty - tłumaczy Jacek Król, wiceprezes MZK. - Jeśli się to sprawdzi, będziemy z tego korzystać w przyszłości.

Substancje odświeżające powietrze muszą mieć bardzo delikatny zapach, żeby nie drażnić pasażerów. To właśnie nad tym pracuje teraz miejski przewoźnik. Mają być rozpylane w autobusach podczas jazdy, najprawdopodobniej za pomocą instalacji służącej do klimatyzowania pojazdów.

Pozostali opolscy przewoźnicy ograniczają się do częstego wietrzenia i mycia pojazdów. - Najbardziej uciążliwi bywają pijani pasażerowie. Nie dość, że nieładnie pachną, to jeszcze źle się zachowują - mówi Radosław Tyczyński z nyskiego MZK.

Wszyscy podkreślają jednak, że problemu nie byłoby nawet w nieklimatyzowanych autobusach, gdyby Polacy codziennie dbali o higienę. A nie dbają. Z raportu pt. "Zwyczaje higieniczne Polaków" przygotowanego przez PaństwowyZakład Higieny wynika, że codzienne mycie całego ciała jest zwyczajem połowy z nas, a codzienne mycie głowy - blisko 40 proc. badanych. Co dziesiąty respondent mył się cały tylko kilka razy w miesiącu.

Ciekawe są wyniki badań dotyczące zmiany bielizny. Każdego dnia robi to dwóch na trzech Polaków. 6 procent rodaków zmienia majtki raz w tygodniu, a co setny jeszcze rzadziej! Częściej zmieniamy za to skarpetki. Trzech na czterech ludzi robi to codziennie, a 22 procent kilka razy w tygodniu. Przez tydzień jedne i te same skarpety nosi 3 procent Polaków.

Dużo lepiej wypadamy pod względem mycia rąk. Czterech na pięciu badanych przyznało, że robi to zawsze po przyjściu do domu. Aż 86 proc. Polaków używa mydła przed jedzeniem, a po pracach polowych robi to 97 proc. rolników.

Katarzyna Kielar, kosmetolog w salonie zdrowia i urody Wyspa Harmonii w Opolu, zauważa jednak, że nasze nawyki higieniczne zmieniają się na lepsze. - Coraz częściej z usług kosmetycznych korzystają także mężczyźni, którzy zamawiają manicure i pedicure - opowiada Katarzyna Kielar. - Popularne wśród mężczyzn, którzy ciężko pracują, są też masaże.
W wielu środowiskach nadal jest to jednak rzadkość. - Jakby się u nas któryś chłop przyznał, że do kosmetyczki chodzi, to byśmy na piecu poumierali ze śmiechu - mówi Janusz, pracownik koksowni w Zdzieszowicach. - U nas wszyscy umorusani od pyłu tyrają w 60 stopniach Celsjusza. I to, że nie pachniemy zbyt przyjemnie, jest najmniejszym problemem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska