Górskie pojezierze robi Mazurom ostrą konkurencję

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Ludzi przyciągają nad Jezioro Nyskie piękne plaże i wyjątkowe widoki na czeskie Jeseniki na horyzoncie.
Ludzi przyciągają nad Jezioro Nyskie piękne plaże i wyjątkowe widoki na czeskie Jeseniki na horyzoncie. Fot. Krzysztof Strauchmann
Na nyskiej riwierze szykuje się dobry sezon. Będzie więcej wody i atrakcji - cieszą się właściciele ośrodków wypoczynkowych. - Wkrótce ściągniemy do nas wszystkich wodniaków w promieniu 300 kilometrów.

Zdzisław Tajduś, właściciel ośrodka wypoczynkowego Błękitna Zatoka w Skorochowie, sam wodniak i motorowodniak, puszcza wodze fantazji. Gdyby tak udało się połączyć kanałami wszystkie cztery zbiorniki kaskady Nysy Kłodzkiej - Nyski, Otmuchowski, Kozielno i Topolę. Powstanie sztuczne pojezierze o powierzchni wody dochodzącej do 5 tysięcy hektarów, ciągnące się na odległość ponad 30 kilometrów.

- Na Jeziorze Nyskim żeglarze i motorowodniacy slipują, wodują swoje łodzie - opowiada rozmarzony. - Tu nie brakuje plaż, restauracji, miejsc do zabawy. A w rejonie Wójcic jest kilkanaście dzikich wysp, pełnych ptactwa. Na Jeziorze Otmuchowskim jest spokojniej, tam raj mają wędkarze. Zbiornik Topola cały jest zarośnięty. Prawdziwa dzicz. Rewelacja. Można pływać choćby tydzień, nie wracając do portu. Jeśli to zrobimy, ściągniemy wszystkich amatorów wody w promieniu 300 km. Bo na Mazury trzeba się tłuc 600 kilometrów.

Jarek Białochławek, szef nyskich ratowników WOPR, poszedł krok dalej. Zamówił projekt budowy mariny, czyli pierwszego na Jeziorze Nyskim portu wodnego wraz z zagospodarowaniem całej zatoki, użytkowanej przez WOPR. Promenady spacerowe, miejsca na domki dla wczasowiczów, ale przede wszystkim ruchome pomosty dla łodzi, żeby mogły pływać razem ze zmieniającym się lustrem wody. Koszt? Pewnie z kilkanaście milionów złotych. Dlatego WOPR chce wciągnąć do współpracy burmistrza, miasto, starostę, marszałka, każdego.

- To może potrwać z 8 lat, ale trzeba mieć wizję, jak nasze jezioro uatrakcyjnić - opowiada. - Jezioro Nyskie ma przewspaniałe ukształtowanie, najdłuższe plaże w województwie. My w WOPR już pokazaliśmy, że potrafimy społecznie odbudować zniszczoną przez pożar stanicę i zorganizować nowoczesny ośrodek szkoleniowy. Czas na kolejny etap.

Kolejny wizjoner - Janusz Stajak, prezes klubu Jet Ski Nysa, swoje marzenia już realizuje. W lipcu po raz drugi Jezioro Nyskie będzie areną mistrzostw Europy skuterów wodnych. Przyjedzie ponad 200 zawodników i tysiąc ludzi z obsługi technicznej z całej Europy, Stanów Zjednoczonych, Emiratów Arabskich, Dalekiego Wschodu. Poprzednia impreza tak się udała, że film promocyjny z zawodów skuterów w Nysie jest pokazywany podróżnym przez jedną z amerykańskich linii lotniczych. Dla zagranicznych gości, co wielokrotnie powtarzał sam Janusz Stajak, Nysa jest miejscem idealnym - środek Europy, blisko lotniska i autostrady. Malownicze, duże jezioro. Rozległa plaża, na której w ciągu dnia rozkładają się ekipy startowe, a wieczorem zaczyna się muzyczna impreza. Jednego jednak bardzo brakuje w całej okolicy: noclegów o dobrym standardzie dla takiej ilości wymagających gości.

- Gdyby tu było nawet trzy razy więcej miejsc noclegowych, to w sezonie się zapełnią - komentuje Zdzisław Tajduś z Błękitnej Zatoki. - Wszystkie ośrodki wypoczynkowe w okolicy są z czasów PRL. Pracujemy nad poprawieniem standardu, ale nikt z nas nie jest milionerem, żeby zainwestować duże pieniądze i całkowicie odnowić bazę. Bardzo ekskluzywny ośrodek też by się przydał w okolicy. Część klientów szuka właśnie czegoś takiego.

Bazą noclegową z czasów PRL dysponuje też Nyski Ośrodek Rekreacji. Władze Nysy zdecydowały się przekształcić go w spółkę i połączyć z inną miejską spółką, żeby zwiększyć możliwości sięgania po kredyty czy dofinansowania na rozwój. Niestety, zacznie się to najszybciej w przyszłym roku.

- Planujemy budowę 10 bungalowów na wynajem dla turystów - mówi Mirosław Aranowicz, prezes NOR. - Koszt zainstalowania jednego gotowego domku to 45 tys. zł. Prawdopodobnie będziemy musieli wziąć na to kredyt na przełomie przyszłego roku. Chcemy też zbudować otwarty basen rekreacyjny wewnątrz ośrodka, żeby się uniezależnić od ewentualnych zakwitów glonów. To jednak kosztuje 2 - 4 miliony złotych. Będziemy szukać zewnętrznego inwestora z takimi pieniędzmi.

Goście ośrodka będą musieli ten sezon odpoczywać bez jednego budynku toalet, który został wyburzony. Odbudowa toalet i pryszniców zacznie się, gdy miasto znajdzie na to unijne dofinansowanie. Braków jest więcej. Na wodzie nie ma dystrybutora z paliwem. Wszyscy noszą do łodzi benzynę w kanistrach, nalewają do silnika, czasem rozleją do wody. Dotychczas jednak nikt się nie odważył przebrnąć przez skomplikowany proces uzgodnień z ochroną środowiska, bo przecież zbiornik jest w chronionym obszarze Natura 2000.

Na nadchodzący sezon nad Jeziorem Nyskim wszyscy czekają z nadzieją. Kończy się wreszcie trzyletni remont zapory. Woda będzie spiętrzona co najmniej metr wyżej niż dotychczas. Więcej wody oznacza lepsze warunki do kąpieli, brak dokuczliwych glonów - sinic, lepsze warunki do żeglowania i pływania w rejonach najdzikszych, wokół wysp przy Wójcicach. Żeby jeszcze tylko pogoda dopisała.

- Przez ostatnie dwa lata poziom wody był niski, sinice zakwitły, ilość plażowiczów znacznie spadła - mówi Zdzisław Tajduś. - Przybyło za to ludzi spacerujących i jeżdżących na rowerach.

Do Nysy powrócili liczni kiedyś wczasowicze z Górnego Śląska. Przenoszą się ludzie z Turawy. W wolne dni zjeżdża się cała Opolszczyzna. Plaża Nyskiego Ośrodka Rekreacji, w największej zatoce nad jeziorem, w ubiegłym roku w jeden week- end zgromadziła 15 tysięcy ludzi. W upalne wolne dni na wodzie kręciło się 250 - 300 łodzi, żaglówek, kajaków, rowerów. Są pędzące banany i amatorzy windsurfingu. I coraz więcej szybkich i popularnych skuterów wodnych. Nawet po kilkadziesiąt naraz.

- Czasem w niedzielę jezioro robi się za małe, ale ogarniamy sytuację - przyznaje Jarosław Białochławek. - WOPR i policja wodna dobrze współpracują. Postawiliśmy na prewencję i dobrze nam to wychodzi.

W ubiegłym sezonie nad nyskim jeziorem nikt nie utonął, choć było kilka poważnych wypadków na wodzie, prawie sto akcji ratunkowych. Coraz częściej zdarzają się pijani sternicy motorówek. Po kilku latach przerwy w tym sezonie policja wodna wróci nad Jezioro Otmuchowskie. Ogniwo wodne w Nysie będzie tam delegować patrol na łodzi w soboty i niedziele.

- To paradoksalne, ale nasza skuteczność działa na naszą niekorzyść - komentuje szef nyskiego WOPR. - Kilkanaście lat temu w okolicy utonęło 13 osób. WOPR dostał od razu sprzęt - 2 motorówki i skuter. Teraz wszystko dobrze działa, więc nikt nie zauważa naszych problemów, bo sobie radzimy.

Nyski starosta zastanawia się nad wprowadzeniem nowego prawa lokalnego, dokładniej regulującego zasady korzystania z pływającego sprzętu. Chodzi na przykład o zakaz gwałtownego i szybkiego odpływania przy ryczących silnikach w rejonie portów, pomostów, kąpielisk. Takie prawo miejscowe już obowiązuje na Mazurach. Władze zastanawiają się też nad ograniczeniem ruchu skuterów wodnych w rejonach wysp i ptasich siedlisk.

Część wypoczywających przenosi się do Nysy także z sąsiedniego Otmuchowa, gdzie brakuje centralnej plaży i masowych imprez rozrywkowych. Kilkanaście prywatnych ośrodków wypoczynkowych trwa tu od lat, ale nowych inwestycji nie widać. Sztandarowe miejsce - ośrodek Sandacz w samym Otmuchowie, najstarszy, bo wybudowany jeszcze przed wojną, od wielu lat jest nieczynny. Jego właściciel - Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej z Wrocławia - przez kilka lat nie znalazł dzierżawcy. Nawet przy bardzo preferencyjnych warunkach. Teraz chce obiekt oddać gminie, ale czeka na zgodę swoich władz w Warszawie. I czeka tak już drugi rok, a ośrodek marnieje w oczach. Gmina Otmuchów chce też przejąć fatalne technicznie drogi dojazdowe do plaż i ośrodków. Jak tłumaczy rzecznik RZGW - jest już zgoda na ich użyczenie, ale umowy ciągle nie ma.

Tymczasem Nysa ucieka. Władze miasta i Nyski Ośrodek Rekreacji od kilku lat organizują masowe imprezy, żeby latem promować jezioro. Udaje się coraz bardziej. Na noc z pokazami fajerwerków nad wodą czyli Festiwal Ognia i Wody, przyjeżdża nawet 30-40 tysięcy ludzi. Tłumy obsiadają wały zbiornika na długości wielu kilometrów. Będą regaty żeglarskie, turnieje siatkówki, wybory miss plaży. Nowość - 6 sierpnia wielki zjazd miłośników muzyki techno, czyli Audio Lake Festiwal. Organizatorzy też się spodziewają kilkunastu tysięcy gości.

Swoje imprezy przygotowują też pojedyncze ośrodki. Błękitna Zatoka zaprasza na wystawę zabytkowych samochodów, festiwal szantowy, rekonstrukcję bitwy morskiej na wodzie z czasów Napoleona. Rekonstruktorzy historii mocno dadzą do wiwatu. Ale ludzie przyjadą przede wszystkim dla wody, słońca, widoków gór na horyzoncie.

- Rozmawiałem kiedyś z panem, który siedział rozmarzony na tarasie i patrzył na jezioro - opowiada Zdzisław Tajduś. - Okazało się, że jest z Mazur. Więc ja się dziwię: Nasze jeziora są takie jak u was. Co się tu panu podoba? On na to: Jeziora mamy wielkie, ale w okolicy płasko. Gór nie mamy.

- Mam nadzieję, że na emeryturze sam wreszcie siądę gdzieś na tarasie nad wodą i będę podziwiał, jak się znieniło jezioro - śmieje się Jarek Białochławek.

Jezioro klasy S? Jeszcze nie teraz

Tłok jak na molo

Wyścig wygrywa Nysa

Piękna Opolszczyzna

Górskie Pojezierze

Pierwsze z czterech sztucznych jezior powstało jeszcze przed wojną. W 1932 roku zakończono budowę zbiornika w Otmuchowie. W 1971 roku oddano do użytku zbiornik w Nysie. Plany budowy dwóch mniejszych zalewów - Kozielno i Topola (już na terenie województwa dolnośląskiego) powstały jeszcze w latach 80., ale zrealizowano je już po wielkiej powodzi w 1997 roku. Jeszcze wyżej, koło Kamieńca Ząbkowickiego, miał powstać piąty zbiornik, równie duży jak Nysa czy Otmuchów. Państwo nawet wykupiło te tereny, ale od budowy odstąpiono.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska