Historia Prudnika nagrana na taśmach

Krzysztof Strauchmann
Krzysztof Strauchmann
Emil Schiremeisen z żoną Brygidą: - Jesteśmy dumni z naszych korzeni rodzinnych.
Emil Schiremeisen z żoną Brygidą: - Jesteśmy dumni z naszych korzeni rodzinnych.
Po Janie Schiremeisenie z Prudnika pozostały taśmy magnetofonowe z prelekcjami o dziejach regionu. - Może ktoś je wyda? - pytają krewni.

Opinia

Opinia

Urszula Rzepiela, dyrektor Muzeum Regionalnego w Prudniku:

- To mogą być bardzo interesujące informacje o dziejach regionu. Chcielibyśmy mieć w naszych zbiorach dokumenty i opracowania przygotowane przez Jana Schiremeisena. Chętnie je skopiujemy, jeśli rodzina wyrazi na to zgodę. W przyszłości mogłyby posłużyć np. do zorganizowania wystawy pokazującej historię regionu poprzez dzieje poszczególnych rodzin. Jeśli okażą się ciekawe, możemy w przyszłości pomyśleć o ich publikacji w wydawanych przez nas zeszytach muzealnych.

Wujek całe życie pracował jako księgowy w Prudniku - opowiada Emil Schiremeisen z Białej. - Na emeryturze zainteresował się historią. Przez parę lat jeździł po muzeach, docierał do dokumentów archiwalnych, grzebał w księgach parafialnych. Zostawił po sobie spisaną na kilkuset stronach historię rodu Schiremeisenów.

Nazwisko to pochodzi od średniowiecznego określenia wytwórców broni i tarcz - płatnerzy. W dokumentach pojawia się już w XIII stuleciu, ale trudno ustalić, jakie były ich związki z regionem Prudnika.

W dokumentach Prudnika ok. 1540 roku pojawia się natomiast Barthel Schiremeisen - balwierz, czyli felczer opatrujący rany i usuwający chore zęby. Barthel szybko przeniósł się do leżącej kilkanaście kilometrów dalej Osobłogi (dziś w Czechach). Przez prawie 300 lat Schiremeisenowie byli tam bogatymi rzemieślnikami, młynarzami, nawet burmistrzami miasteczka. Posługiwali się herbem rodowym.
- Dzięki wujkowi znam 17 pokoleń moich przodków. Mało która rodzina ma tak długo udokumentowany rodowód. To jest powód do dumy - uśmiecha się pan Emil i pokazuje drzewo genealogiczne. Na nim zależności między wszystkimi Schiremeisenami z Prudnika, Białej, Mionowa, Wierzchu i innych miejscowości z Barthelem, balwierzem z Osobłogi.

- Wujka interesowały też dzieje regionu - opowiada Emil Schiremeisen. - Przed śmiercią, w 1990 roku, nagrał na magnetofon swoje prelekcje o rodzinnej wsi Mionów, sąsiednim Wierzchu, o zamku w Ścinawie, o którym dziś już nikt nie pamięta.

Stare nagranie dotychczas było tylko jeden raz odtworzone publicznie na spotkaniu wiejskim w Mionowie.
Emil Schiremeisen chętnie udostępni swoje pamiątki po wujku jakiemuś historykowi profesjonaliście. Byłby z nich ciekawy temat do pracy magisterskiej lub do artykułu w rocznikach regionalnych.

- Większość dokumentów po wujku przejął inny członek rodziny, Bernard Schiremeisen, który jest księdzem i obecnie mieszka w Wiśle - opowiada dalej Emil Schiremeisen. - Bernard kontynuował te badania. W internecie na przykład odnalazł adresy około stu osób o tym nazwisku rozsianych po całym świecie. Wysłał do nich listy. 30 Schiremeisenów odpowiedziało, odsyłając informacje o swoich korzeniach rodzinnych. Udało się ich włączyć do naszego drzewa genealogicznego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska