Jeden nadajnik wystarczy

Krzysztof Baranowski
Ludzie protestują przeciw umieszczeniu stacji bazowej na dachu "Kaskady”.
Ludzie protestują przeciw umieszczeniu stacji bazowej na dachu "Kaskady”.
Mieszkańcy budynków w śródmieściu Opola nie chcą żyć w pobliżu anteny telekomunikacyjnej.

Z końcem października Polska Telefonia Cyfrowa, operator sieci Era GSM, wystąpiła o zgodę na postawienie kolejnej stacji bazowej w Opolu. Proponuje ustawienie jej na budynku domu towarowego "Kaskada" przy ulicy Ozimskiej. Inwestor oczekuje na pozwolenie na budowę od Wydziału Architektury, Urbanistyki i Nadzoru Budowlanego Urzędu Miasta Opola. Na początku listopada wpłynęło tam też 8 protestów od mieszkańców okolicznych domów.

- Urząd uznał, że stronami postępowania są jedynie lokatorzy budynków przy Ozimskiej i Reymonta, bo nad ich dachami będą przebiegać wysyłane przez nadajnik fale elektromagnetyczne - mówi Krzysztof Zerych, jeden z protestujących. Tymczasem do protestu dołączyli się też mieszkańcy domu nr 1/2 przy placu Teatralnym. - Blok stoi 30 metrów od "Kaskady", antena na jej dachu znajdzie się na wysokości 7. piętra. Trudno nam sobie wyobrazić, że fale będą omijać nasz budynek. Dlatego dołączyliśmy się do protestu - dodaje Maria Boś, mieszkająca w bloku nr 1/2. Krzysztof Zerych mówi ponadto, że skoro stronami w postępowaniu o wydanie pozwolenia na budowę są organizacje ekologiczne spoza Opola (jedna z nich ma swoją siedzibę w Pruszkowie pod Warszawą), to tym bardziej powinni być nimi mieszkańcy wszystkich budynków w sąsiedztwie masztu.

Twierdzą oni, że fale elektromagnetyczne w istotny sposób wpłyną na ich życie. Uważają, że w okolicy jest ich i tak za dużo. - Przecież na dachu biurowca przy Ozimskiej (około 100 metrów od "Kaskady") stoi już nadajnik radiowy. Odkąd się pojawił, mamy na przykład zakłócenia w odbiorze programów telewizyjnych.
W Wydziale Architektury, Urbanistyki i Nadzoru Budowlanego Urzędu Miasta Opola wyjaśniono nam, że organizacje ekologiczne uznano za strony, ponieważ same zgłosiły swoje zainteresowanie sprawą. Zgodnie z przepisami trzeba je wówczas zawiadamiać o każdej czynności. Inwestor dołączył do wniosku raport ekspertów o oddziaływaniu nadajnika na środowisko. Nie jest to dokument rozstrzygający. Muszą zaopiniować go Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, Wydział Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Opola oraz sanepid. Procedura powinna potrwać około 2 tygodni.
Ekspertyzę inwestora kwestionują protestujący. Uważają, że władze miasta powinny przeprowadzić własne badania. - Inwestor nie przyzna się przecież, że jego urządzenia mają negatywny wpływ na środowisko - argumentuje Krzysztof Zerych.
- Nasze wyliczenia są teoretyczne. Zgodnie z przepisami muszą zostać zweryfikowane po wybudowaniu nadajnika - powiedział nam Aleksander Dackiewicz z warszawskiej centrali Polskiej Telefonii Cyfrowej.

- W ciągu 30 dni od zakończenia budowy musimy poprosić sanepid o zbadanie rzeczywistych skutków emisji fal elektromagnetycznych. Poziom radiacji mierzy się podczas pracy stacji na maksymalnej mocy. Jeśli badania wykażą, że jest wyższy niż 0,1 wata na metr kwadratowy, nadajnik trzeba wyłączyć, a urządzenia rozebrać - tłumaczy Dackiewicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska