Moda na języki

Iwona Kłopocka-Marcjasz
Iwona Kłopocka-Marcjasz
Szkoły języków obcych przeżywają oblężenie. Uczą się dzieci, studenci marzący o dobrej pracy, biznesmeni i emeryci planujący wakacyjne podróże.

ILE TO KOSZTUJE
kurs standardowy (120 godzin) - 1200-1600 zł
kurs weekendowy (120 godzin) - 1450-1860 zł
kurs maturalny (90 godzin) - 1100-1580 zł
kurs egzaminacyjny (120 godzin) - 1470-1600 zł
konwersacje (60 godzin) - 770-1400 zł
lekcje indywidualne - 40-66 zł za godzinę
kursy biznesowe (120 godzin) - 1480-2300 zł
kurs dla dzieci (60 godzin) - 600-1300 zł
kursy zagraniczne (2 tyg.) - 3-4,5 tys.

JAK ROZPOZNAĆ DOBRĄ SZKOŁĘ JĘZYKOWĄ
- ma bogatą ofertę kursów (różne poziomy zaawansowania, wszystkie grupy wiekowe, różna tematyka i intensywność)
- potrafi dostosować się do potrzeb klienta
- nie obiecuje, że nauczy języka w ciągu miesiąca
- zatrudnia nauczycieli o wysokich kwalifikacjach (absolwenci filologii), w tym native speakers
- organizuje testy kwalifikacyjne dla tych, którzy nie zaczynają nauki od zera
- organizuje darmowe próbne lekcje
- zaopatruje w podręczniki i pomoce do nauki
- ma wewnętrzne egzaminy, pozwalające ocenić postępy w nauce i wydaje certyfikaty ukończenia kursu
- wydaje własną broszurę informacyjną
- dysponuje biblioteką, salą komputerową itp.
- organizuje zajęcia dodatkowe (kluby, konwersacje, konsultacje)
- promuje najlepszych uczniów
- sporo kosztuje (niska cena kursu powinna być sygnałem ostrzegawczym, że coś jest nie tak).

Na Opolszczyźnie działa ponad 30 szkół językowych i wciąż powstają nowe. Te najlepsze oferują naukę na każdym żądanym poziomie, dla bardzo zróżnicowanych grup wiekowych. W ofercie mnożą się kursy specjalistyczne pod kątem precyzyjnie określonych oczekiwań.
- Ludzi motywuje bliskie już wejście Polski do Unii Europejskiej. Coraz bardziej rośnie świadomość znaczenia znajomości przynajmniej jednego języka obcego. Bez tego trudno teraz znaleźć dobrą pracę - mówi Jolanta Kaczor, współwłaścicielka Prywatnej Szkoły Języków Obcych "Cosmopolitan" w Opolu.
To jedna z największych szkół w regionie. Uczy się w niej tysiąc osób - głównie angielskiego. Popularny jest też niemiecki, coraz większym zainteresowaniem cieszy się hiszpański. W odpowiedzi na oczekiwania potencjalnych klientów niebawem wejdzie arabski i niderlandzki, który stał się modny ze względu na liczne oferty pracy w Holandii.

Wśród uczących się przeważają dzieci i młodzież. Dyrektorzy szkół mówią, że panuje moda na języki. Na topie jest używać angielskich wyrażeń, znać teksty piosenek popularnych grup, nawiązywać internetowe przyjaźnie z rówieśnikami z drugiego końca świata. Coraz częściej jednak jest to coś więcej niż tylko zabawa.
- Wielu bardzo młodych ludzi traktuje naukę języka niezwykle poważnie. Bez przesady mówi się o wyścigu szczurów, który zaczyna się coraz wcześniej - przekonuje Małgorzata Besz-Janicka, dyrektor International Language School. - Przychodzą do nas uczniowie o coraz wyższym poziomie znajomości języka, przez co rośnie liczba grup zaawansowanych. Obserwujemy ogromny wzrost zainteresowania kursami egzaminacyjnymi, przygotowującymi do zdobywania certyfikatów. Kiedyś do First Certificate przystępowali w najlepszym razie 18-latkowie, teraz coraz częściej z powodzeniem zdaje egzamin młodzież 14-15-letnia.
ILS jest jedyną w regionie filią British Council, organizującą egzaminy FCE, CAE i CPE (patrz ramka).
Zjawisko "boomu certyfikatowego" potwierdzają też w International House, czyli popularnym "Longmanie".

POZIOMY EGZAMINÓW Z JĘZYKÓW OBCYCH
ANGIELSKI
FCE - First Certificate in English - wysoki średnio zaawansowany. Pierwszy poważniejszy egzamin, uznawany przez firmy, jako potwierdzający znajomość języka gwarantującą swobodne porozumiewanie się. Wymaga ok. 550 godzin nauki. Poziom podobny do wymogów maturalnych.
CAE - Certificate in Advanced English - bardzo dobra praktyczna znajomość języka. Wymaga ok. 800 godzin nauki. Daje pełne uprawnienia do nauczania języka.
CPE - Certificate of Proficiency in English - biegła znajomość języka. Najtrudniejszy z egzaminów językowych, potwierdzający znajomość języka na poziomie porównywalnym do absolwentów anglistyk. O poziomie egzaminu świadczy fakt, że z rozwiązaniem testów mogą mieć problemy rodowici Brytyjczycy. Wymagany przy ubieganiu się przez obcokrajowca o przyjęcie na studia np. w Wielkiej Brytanii.
Dla biznesu
BEC - Business English Certificate - język biznesu, trzy poziomy zaawansowania.

AMERYKAŃSKI
TOEFL - (Test Of English as a Foreign Language). Przekrojowy test znajomości amerykańskiego angielskiego bez rozróżniania poziomów. Przeprowadzany jest w większości krajów przez amerykańskie placówki dyplomatyczne, najczęściej na komputerach. Każde kolejne pytanie jest trudniejsze (poziom trudności jest mierzony liczbą zdających, którzy odpowiedzieli poprawnie na pytanie). Wymagania dotyczące znajomości gramatyki i słownictwa są zdecydowanie niższe niż w przypadku egzaminu Proficiency. Z drugiej strony TOEFL jest ograniczony ścisłymi limitami czasowymi przy dużej liczbie pytań oraz brakiem możliwości powrotu do poprzedniego pytania. Każdy zdający otrzymuje dokładny wynik punktowy, odnoszony później do wymogów wybranych uczelni między innymi w USA.

NIEMIECKI
ZDAF - Zertifikat Deutsch als Fremdsprache - potwierdza znajomość języka gwarantującą swobodne porozumiewanie się. Najbardziej rozpowszechniony i najczęściej zdawany. Od 16 lat.
ZMP - Zentrale Mittelstufenprufüng - najczęściej wystarczający do nauki w kolegiach oraz do ubiegania się o pracę w Niemczech, a także do nauczania na poziomie podstawowym. Od 16 lat.
ZOP - Zentrale Oberstufenprüfung - zaawansowany, uprawnia do studiowania na wyższych uczelniach niemieckich. Od 16 lat.
KDS - Kleines Deutsches Sprachdiplom - uprawnia do studiowania na wyższych uczelniach niemieckich oraz do nauczania języka na każdym poziomie. Wymagana jest ogólna wiedza o państwach niemieckojęzycznych i ich kulturze. Od 18 lat.
GDS - Gross Deutsches Sprachdiplom - znajomość języka na poziomie języka ojczystego.
Dla biznesu
PWD - Prüfung Wirtschaftsdeutsch International - zaawansowana znajomość języka wraz z zagadnieniami z dziedziny biznesu.

FRANCUSKI
DELF Premier Degre - Diplome D?Etude en Langue Francaise Premier Degre. Podstawowa, ogólna znajomość języka.
DELF Deuxieme Degre - Diplome D?Etude en Langue Francaise Deuxieme Degre - zaawansowana znajomość języka i kultury francuskiej.
DALF - Diplome Approfondi de Langue Francaise - znajomość języka na poziomie uniwersyteckim.

- Egzamin FCE czy Advanced zwalnia z matury. - Nie jest to może najszlachetniejsza motywacja do nauki języka, ale młodzież czuje się tym ogromnie zmotywowana - mówi Małgorzata Dryja, dyrektor IH w Opolu. - Widzą po prostu wymierne korzyści płynące z nauki. W tym roku do próbnego egzaminu przystąpiło sto osób i większość z nich przymierza się do prawdziwego. Obserwujemy też stałe obniżanie się wieku uczących się języka. Niedawno po raz pierwszy uruchomiliśmy kurs dla 6-latków.
Naukę języka obcego niektórzy zaczynają jednak dużo, dużo wcześniej. Od trzech lat działa w Opolu szkoła "Junior", ucząca angielskiego metodą Helen Doren. Jej najmłodszy uczeń ma zaledwie 9 miesięcy.

Metoda Helen Doren opiera się na przekonaniu, że im młodsze dziecko, tym łatwiej i bardziej naturalnie przychodzi mu przyswajanie języka obcego. Z wiekiem coraz trudniej o dobry akcent, poprawność gramatyczną oraz swobodę posługiwania się językiem właściwą jego rodzimym użytkownikom. Dlatego tą metodą uczy się nawet niemowlęta.
- Stwarzamy im taką sytuację, jaka istnieje w rodzinach dwujęzycznych - mówi Jolanta Frączkowska, dyrektor szkoły. - Niemowlę, które słyszy dwa języki, będzie wzrastało, rozumiejąc oba. Zdarza się, że niemowlę wzrasta, słysząc trzy lub cztery języki wokół siebie i rozumie je wszystkie. Doświadczenie pokazuje, że rozróżnianie języków nie sprawia dzieciom trudności, a uczenie się różnych języków we wczesnym wieku zwiększa zdolności umysłowe dziecka.
Rodzice kursantów-niemowlaków dostają do domu specjalne kasety z prostymi angielskimi tekstami, piosenkami. Puszczają je swym pociechom dwa razy dziennie, a te osłuchują się z nimi. Oprócz tego raz w tygodniu rodzice przyprowadzają, czy raczej przynoszą maluchy na zajęcia z lektorem.
- To taki sam sposób, w jaki dzieci uczą się języka ojczystego - przekonuje Jolanta Frączkowska. - Najpierw osłuchują się z dźwiękami, gromadzą je, potem kojarzą ze słowami, a w końcu same próbują odtwarzać. Metodą Helen Doren dziecko w przedziale wiekowym od 0 do 4 lat jest w stanie nauczyć się 200-300 słów rocznie.
Im starsze dziecko, tym nauka jest bardziej intensywna, ale głównie oparta na zabawie. 9-latki opanowują rocznie już około 1000 słów. Po trzech latach nauki dzieci umieją się porozumiewać z rówieśnikami.
W "Juniorze" uczy się obecnie 130 dzieci prawników, lekarzy, biznesmenów, świadomych, że trzeba zaczynać jak najwcześniej, bo aby funkcjonować w globalnym społeczeństwie XXI wieku ich pociechy będą musiały poznać dwa, trzy języki.

- Na naukę jednak nigdy nie jest za późno - przekonuje Ewa Mielicka, współwłaścicielka "Cosmopolitana", gdzie średnia wieku uczestników kursów wynosi 35 lat.
Potwierdza to Jolanta Kuźbik, naczelnik wydziału w jednym z opolskich banków. Mówi biegle po niemiecku i rosyjsku, a od dwóch lat uczy się też języka angielskiego, z którym ostatni raz miała do czynienia w szkole średniej.
- Wpadłam w kompleksy, gdy podczas pobytu w Norwegii nie potrafiłam się dogadać z miejscowym rolnikiem, u którego wynajmowaliśmy domek - przyznaje. - Chłop mówił po angielsku, a mnie, osobie z wyższym wykształceniem, za tłumacza służyła 11-letnia córka.
Teraz pani Jolanta z dwójką swych dzieci chodzi do tej samej szkoły językowej. Z całej trójki ona jednak jest na najniższym kursie.
Leszek Malec, aktor Teatru Kochanowskiego, już dawno był po studiach, gdy rozpoczął od podstaw naukę angielskiego w szkole, gdzie jedynymi nauczycielami są native speakers, czyli Brytyjczycy i Amerykanie. W ciągu półtora roku zaliczył pięć poziomów nauczania.
- Dużo zależy od dobrego kontaktu z lektorem. Najwięcej skorzystałem na prywatnym rozmowach w szkolnej kawiarence, kiedy była okazja dyskutować o wszystkim - mówi Malec.

Sam kurs jednak nie wystarcza. Pan Leszek oprócz tego uczył się sam w domu 2 godziny dziennie.
- Czytałem, pisałem, tłumaczyłem, słuchałem piosenek. Tylko dzięki temu w tak krótkim czasie nauczyłem się zupełnie swobodnie rozmawiać po angielsku - mówi.
Dzięki temu mógł kręcić reklamówki w Stanach i epizody filmowe w Berlinie u anglojęzycznego reżysera. Angielski jest też niezbędny przy kręceniu reklam w Polsce, bo ekipy producenckie są międzynarodowe.
- Nauka języków uelastycznia mózg - zapewnia Mirosław Połatyński, także aktor "Kochanowskiego", władający biegle niemieckim i angielskim. Pierwszego nauczył się, pracując na Zachodzie jeszcze w czasach studenckich. Po latach mógł wykładać w Akademii Teatralnej w Burghausen. Angielskiego zaczął uczyć się sam, potem przez rok szlifował język w jednej z opolskich szkół, a edukacji dopełnił trzymiesięczny pobyt w Kanadzie.
Od kilku lat stale rośnie liczba dorosłych uczestników kursów językowych. Bardzo popularne stały się kursy biznesowe dla osób, które muszą się posługiwać obcym językiem w pracy zawodowej albo pracują w firmach międzynarodowych. Bogate firmy wysyłają na szkolenia nie tylko management, ale i pracowników na niższych stanowiskach. Dla wielu jest to kwestia być albo nie być. Przymuszone wymaganiami pracodawcy uczą się więc nawet osoby po pięćdziesiątce.

- Kursy biznesowe ukierunkowane są na rozbudowę słownictwa i płynności porozumiewania się w języku biznesu - mówi Jolanta Kaczor z "Cosmopolitana". - Program obejmuje zajęcia z zakresu języka administracji, zarządzania, marketingu, księgowości i finansów. Słuchacze uczą się sztuki negocjacji, pisania korespondencji handlowej, prowadzenia rozmów telefonicznych, spotkań i narad, przygotowywania prezentacji, objaśniania diagramów i wykresów.

Firmowa "wierchuszka" często korzysta z lekcji indywidualnych, a lektor przyjeżdża do nich do domu albo do dyrektorskiego gabinetu. W International Language School takie lekcje dla bogaczy kosztują 66 zł za godzinę.
Zdarza się, że naukę w późnym wieku zaczynają emeryci żądni podróżowania po świecie bez przewodnika i tłumacza, albo dziadkowie usiłujący nadążać za swoimi wnukami. Do ILS jakiś czas temu zgłosiła się nobliwa pani po sześćdziesiątce, poirytowana postawą swych wnucząt, które marudziły, że "babcia to już niczego nie rozumie". "Ja im jeszcze pokażę!" - odgrażała się starsza pani, zapisując na kurs podstawowy angielskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska