Można się ukryć na wizji

Michał Lewandowski
Za wysoką siatkę oddzielającą "Dwa światy" od rzeczywistości wejść mogą tylko nieliczni. Nikt przypadkowy nie przedrze się przez gęste sito ochroniarzy.

Barczysty mężczyzna w czarnym uniformie podejrzliwie patrzy na mój identyfikator. Twarz rozpogadza mu się dopiero, gdy widzi towarzyszącego mi reżysera programu, Okiła Khamidowa. Przekraczamy furtkę i wchodzimy do ciemnego korytarza. Od najsłynniejszej polskiej wioski dzieli nas już tylko cienka drewniana ściana poszatkowana rzędem płaskich okien.
Nocne marki
Jest coś, czego telewidzowie oglądający polsatowski reality show nigdy nie doświadczą - zapach. Nad osadą unosi się bowiem intensywna woń, znana doskonale mieszkańcom wsi. Wydobywa się z parującej sterty obornika i zwierzęcych zagród. Czuć ją również w korytarzach, gdzie na specjalnych szynach bezszelestnie poruszają się najnowocześniejsze telewizyjne kamery, dziwnie kontrastujące z sielsko-wiejskim światem, który podglądają.
Kilkanaście metrów dalej słychać jakieś głosy. Okił kładzie palec na ustach, nakazując bezwzględną ciszę, i prowadzi do części mieszkalnej, gdzie w dużej izbie bohaterowie programu zawzięcie dyskutują o czymś z Jackiem Radzińskim, gospodarzem widowiska.
Dzieli nas od nich metr, może półtora. Momentami wydaje się, że patrzą nam prosto w oczy, ale to tylko złudzenie - oni widzą przed sobą wyłącznie swoje odbicia w weneckich lustrach. Przyglądam się dziewczętom. Są zdecydowanie ładniejsze, niż wydawały się na telewizyjnym ekranie. I bardzo zgrabne, nawet mimo zgrzebnych fartuchów i długich spódnic...
Okił zauważył, gdzie błądzi mój wzrok, i z szelmowskim uśmiechem ciągnie mnie dalej. Stajemy przed oknem, za którym widać łazienkę. Jednak, mimo że dawno minęła północ i najwyższy czas na kąpiel, duża drewniana balia jest pusta...
- Oni nie mają zegarków i zatracili tutaj poczucie czasu - tłumaczy ze śmiechem reżyser. - Czasem potrafią zagadać się do rana, a bardzo rzadko kładą się spać przed drugą, trzecią w nocy...

Golizna odpada
- Pewnie, komu chciałoby się tak wcześnie nosić wiadrami wodę do balii - myślę sobie i proponuję przejście do świata luksusu, gdzie mieszkają w tym tygodniu Jolanta Turzańska i Patrycja Hodor.
- Myślisz, że pławią się w wannie pełnej piany - uśmiech Okiła staje się jeszcze bardziej szelmowski. Za moment jednak poważnieje. - Widzisz, kamery są tutaj nawet wtedy, kiedy oni się kąpią, ale nie pokazujemy tego na wizji. Nie będziemy epatować ludzi golizną, bo nie taki jest charakter tego programu.
Idziemy dalej. Za weneckimi lustrami skrzy się staw, którego brzegi spina wiszący most, łączący tytułowe "Dwa światy". Mimo że jest środek nocy, widać każde najdrobniejsze źdźbło rosnącej wokół niego trawy. Oświetlenia, jakie zainstalowano wokół wioski, nie powstydziłby się duży piłkarski stadion. Po kilku minutach za oknami pojawia się świat luksusu.
O czym marzy Jacek
Jola leży na kanapie i ogląda na zwieszonym pod sufitem ekranie jakiś film. Chyba nie jest interesujący, bo po chwili wstaje i idzie do kuchni, gdzie Patrycja pałaszuje kanapki. Za nią bezszelestnie podąża kamera. Dziewczyny zaczynają rozmawiać. My nie słyszymy słów, ale musi to być coś wesołego, bo co chwilę wybuchają śmiechem.
Okił prowadzi nas na koniec korytarza. Kamera przy ostatnim oknie podgląda pokój Jacka Radzińskiego. Gospodarz programu leży na łóżku i smętnie spogląda na przylepione do ściany zdjęcie roznegliżowanej panienki. Jest on jedynym mieszkańcem wioski, który może kontaktować się z zewnętrznym światem. Jednak tylko głosem - przez mikrofon i słuchawkę.
Okił zgadza się na krótką rozmowę z Jackiem:
- Czego ci najbardziej brak? - pytam.
- Kobiet, seksu i jazdy samochodem - śmieje się gospodarz.
- Kobiet? - dziwię się. - Przecież tyle tu pięknych dziewcząt. A w dodatku dwie przeprowadziły się do twojego świata.
Jacek nie widzi mnie, ale ja widzę jego coraz szerszy uśmiech: - Problem w tym, że nie mogę ingerować w układy między mieszkańcami. Zresztą zostawiłem na zewnątrz wspaniałą kobietę. No, może kilka...
- Powiedz szczerze, jak naprawdę się tutaj żyje?
- Mnie znośnie, bo nie uczestniczę w grze o milion złotych. Jednak wśród mieszkańców zaczęła się już rywalizacja. Tworzą się grupy trzymające ze sobą, widać też rodzące się antypatie...
- A co myślisz o "Big Brother" TVN-u?
- Nic. Po prostu nigdy nie oglądałem tego programu. Nie chciałem się sugerować tym, co oni robią. Nie wiem nawet, czy mają takiego prowadzącego jak ja.

Polacy nie gęsi...
"Dwa światy" i "Big Brother" ostro ze sobą konkurują. Oba programy nadawane są o tej samej porze i oba starają się przyciągnąć jak najwięcej widzów. TVN zarzucił nawet Polsatowi plagiat.
- "Big Brother" był już nadawany kilkanaście razy w wielu krajach Europy - mówi Tomasz Kurzewski, właściciel wrocławskiej wytwórni filmowej ATM, produkującej takie polsatowskie hity jak "Świat według Kiepskich", "Życiowa szansa", "Telewizyjne biuro śledcze", "Zerwane więzi" i ostatnio "Dwa światy". - Oni mają wszystko wielokrotnie przetestowane i dopracowane do perfekcji w najdrobniejszych szczegółach. My ze swym doświadczeniem w robieniu tego typu programów jesteśmy przy nich jak deskorolka przy mercedesie. Jednak szybko się uczymy i myślę, że dobrze trafiamy w gusty polskiej widowni, która ma przecież inną mentalność niż ludzie na Zachodzie. Od początku wychodziliśmy z założenia, że krajowe pomysły mogą być lepsze niż zagraniczne licencje. Najlepszym przykładem jest nasz "Świat według Kiepskich".

Łzy eksportowe
Badania oglądalności zdają się potwierdzać tę opinię. "Dwa światy" zdobywają codziennie sto tysięcy nowych widzów, podczas gdy "Big Brother" ogląda mniej więcej stała liczba fanów.
- Może to dlatego, że BB jest oparty na uczuciach negatywnych i rozbija więzi międzyludzkie - zastanawia się Tomasz Kurzewski. - Tam trwa swoisty wyścig szczurów, bo każdy zdaje sobie sprawę, że tylko jeden wygra i musi wyeliminować pozostałych. A to musi rodzić zawiść i konflikty. My postawiliśmy natomiast na uczucia pozytywne. Nawet gdy ktoś się rozpłacze, to łzy płyną mu ze wzruszenia, a nie ze złości. Poza tym jeżeli uczestnicy będą trzymać się razem, to mogą dojść do finału wszyscy. W tej chwili na przykład rozmawiają o tym, jak podzielić między siebie milion, który jest główną wygraną... Ten program ma szansę stać się pierwszą polską telewizyjną produkcją eksportową. Już teraz interesują się nim zagraniczne stacje. Mogę zdradzić, że po skończeniu polskiej edycji gry w naszej wiosce zamieszkają prawie na pewno gracze z Litwy, Łotwy i Estonii.

Kto czeka na milion?
"Dwa światy" są obecnie największą telewizyjną produkcją na świecie. Pracuje przy nich łącznie 360 osób. Jest to też jedyny program, który można oglądać całą dobę na cyfrowych kanałach Polsatu.
- Nie będziemy jednak walczyć o popularność za wszelką cenę - zapewnia Okił Khamidow. - "Big Brother" zdobył sobie głównie młodą widownię, pokazując sceny spod prysznica, czego my raczej unikamy. Nie budujemy również sztucznych romansów, do czego namawiali nas niektórzy scenarzyści. Przecież mieszkańcy wioski wrócą kiedyś do swych rodzin i swojego środowiska, a my nie mamy zamiaru łamać im życia.
Rodziny uczestników gry dostały w prezencie cyfrowe dekodery i mogą w każdej chwili podpatrywać swych najbliższych. Jednak nie tylko one z utęsknieniem czekają na powrót graczy do domu. Na jednego z mieszkańców "Dwóch światów" zęby ostrzą już bowiem... wierzyciele. Jednocześnie jednak trzymają za niego kciuki, by to właśnie on zdobył milion złotych, będący główną wygraną programu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska